wtorek, 31 marca 2015

W czasie deszczu... może makijaż?

Cześć,
w czasie deszczu dzieci się nudzą, ale czy to właśnie z tej nudy nie powstają najbardziej kreatywne (często też niemądre jak wiadomo) pomysły? :) No właśnie... deszcz! No dobra, ja go nie lubię, choć zza okna, gdzie siedzę pod kocem i z kubkiem herbaty nie jest taki brzydki:) Dodatkowo, mam świadomość, że po wiosennym deszczu trawa rośnie jak szalona, a wraz z nią kwiaty, pąki liści na drzewach... Wiosna tego potrzebuje!:) Dość! Staram się sama sobie przetłumaczyć, że deszcz jest pożyteczny:)))) Nie o tym w końcu dziś:)
Przygotowałam dla Was makijaż:) i to nie taki "byle jaki", bo z tutorialem:) Zaczynamy!:) 


Zaczynam tradycyjnie od zmatowienia łuku brwiowego beżowym matowym cieniem:) - (My Secret Matte 505)
Następnie sięgając po paletkę Smoky od Zoeva, podkreślam załamanie i zewnętrzny kącik przy pomocy cienia o nazwie Smoky Wishes. Rozcieram dokładnie starając się stworzyć efekt chmurki rozmytego koloru:) 
Sięgam po cień z tej samej paletki o nazwie Elegant Chaos i przyciemniam zewnętrzny kącik.
Następnie resztę ruchomej powieki pokrywam połyskującym cieniem o nazwie Soul Searching (Smoky).
Na środek górnej powieki dodaję delikatny akcent w postaci brudnoróżowego cienia Dust&Memories. Dolną powiekę podkreślam używając kolejno od zewnętrznego kącika: Elegant Chaos (do połowy oka), który rozcieram przy pomocy fioletowego cienia z paletki Rio Rio od Sleek, następnie na środek dolnej powieki nakładam błękitny cień od Essence i miętowy cień w wewnętrznym kąciku również z Essence. 
Na górnej powiece rysuję lekko wywiniętą kreskę przy pomocy czarnej kredki SuperSHOCK z Avon i czarnego cienia, a linię wodną oka podkreślam białą kredką z NYX starając się lekko przeciągnąć ją do wewnętrznego kącika, aby powiększyć optycznie oko. 
Tuszuję rzęsy, dodaję odrobinę rozświetlacza do wewnętrznego kącika i... gotowe!:) 







Efekt końcowy!:)
Cała twarz:
Kosmetyki pozostałe:
Na ustach Sleek - Showgirl. 
Tusz do rzęs: Masterpiece Max MaxFactor
Podkład - 123 Perfect Bourjois
Bronzer - Bahama Mama The Balm
Korektor - True Match L'Oreal
Róż - Catrice 040 Think Pink
Kredka do brwi - Catrice Don't let me brown
Rozświetlacz - Peach Light MUR

I jak? Podoba się? Szykuję dla Was też ulubieńców marca:) ale to w najbliższych dniach:)


Pozdrawiam,
Blondlove

piątek, 27 marca 2015

Porównanie dwóch podkładów Bourjois Paris - 123 perfekt i Healthy mix

Hej,
dziś chciałam pokazać Wam dwa podkłady Bourjois, które mam dokładnie w tych samych odcieniach - No 51, Vanille Clair/Light Vanilla. Oba kupiłam na promocji 1+1 za grosz w Super-Pharm. Czy są jednak w tym samym odcieniu? A jak wykończenie? Krycie? Komfort noszenia? Zapraszam dalej!:))))
Oba podkłady mają bardzo podobne do siebie opakowania. Produkt zamknięty jest w szklanej buteleczce z niezacinającą się plastikową pompką. Szata graficzna prosta, ale całkiem ładna:)
Healthy Mix to już moja druga buteleczka. Lubię go, bo daje bardzo ładny efekt. 
  • Konsystencja trochę lejąca, ale nie wodnista. Gęstsza na pewno niż True Match z L'Orel. 
  • Krycie średnie, ale to Wam zaraz pokażę na zdjęciach. 
  • Zapach - owocowy, świeży. Jest to bardzo przyjemne podczas aplikacji, ale później nie czuć go już na skórze.
  • Jego wykończenie jest rozświetlające. Daje trochę "mokry" efekt. Na wiosnę, gdy nie zakładam już szalików itp. nie przypudrowuję go tak bardzo, teraz - wręcz przeciwnie. Lubię "glow", ale kontrolowany:))) Strefę T pudruję dość solidnie, resztę tylko omiatam:)
  • Jego wykończenie jest rozświetlające, ale w porównaniu do mojego również ukochanego Wake me up Rimmel, nie posiada żadnych drobinek:)
  • Przypudrowany trzyma się cały dzień. Podobno ma trzymać się 16 h... Nie miałam okazji sprawdzić:)
  • Nie waży się.
  • Nawilża, nie podkreśla suchych skórek. 
  • Świetnie współpracuje z korektorami.
  • Świetnie wygląda nakładany zarówno pędzlem jak i gąbką.
  • Zawiera w składzie wyciąg z owoców:
    • morela - zapewnia blask,
    • melon - zapewnia nawilżanie,
    • jabłko - przedłuża młodość skóry.
123 PERFECT to podkład na który się skusiłam podczas promocji. Nie znałam go wcześniej i nie widziałam opinii na jego temat. Wrzuciłam do koszyka z ciekawości. Po prostu po dobrych wspomnieniach z Healthy Mix stwierdziłam, że ten też może być okej.
  • Konsystencja podobna do Heathy Mix. Może minimalnie gęstsza. 
  • Ma bardzo przyjemny zapach, który czuć jedynie przy aplikacji. Trudny do opisania:) 
  • Krycie średnie jak u poprzednika, ale faktycznie neutralizuje większość zaczerwienień,
  • Wykończenie matowe. Nie pudruję go, bo daje ładny satynowy mat, nie jest płaski.
  • Trzyma się cały dzień
  • Nie wazy się
  • Jakoś specjalnie jednak nie nawilża, ale nie wysusza
  • Gdy nie mam większych cieni pod oczami - nie nakładam korektora, bo podkład ładnie je zakrywa.
  • Dużo lepiej wygląda nakładany gąbką.
  • Jeżeli chodzi o zawarte pigmenty, to zawiera:
    • Żółte pigmenty - redukują cienie pod oczami.
    • Fiołkoworóżowe pigmenty - świeża cera bez plamek i piegów.
    • Zielone pigmenty - maskuje popękane naczynka i czerwone ślady po trądziku.
I tu proszę bardzo - oba obok siebie. Swatche na ręce dokładnie tak jak ułożone podkłady. Z lewej 123, a z prawej Healthy. I tu widać różnicę. 123 mimo tej samej firmy i tej samej nazwy odcienia jest minimalnie ciemniejszy, dlatego muszę go delikatnie ściągać na szyję, aby uzyskać naturalny efekt. Nie jest za ciemny, ale widzę, że mógłby być tą jedną trzecią tonu jaśniejszy. Jak ktoś nie wie, to nie widać:) Druga sprawa, że odcień podkładu może też być podyktowany zdjęciem, bo Healthy Mix jest rozświetlający i może lepiej odbijać światło, ale uwierzcie. Jest minimalnie jaśniejszy.
Pokażę Wam je na twarzy. Zdjęcia nie są retuszowane, dlatego przepraszam za moją niewyjściowa cerę:
 
Bez podkładu
Po lewej - Healthy Mix,
Po prawej - 123 Perfect
Widać, że 123 miał minimalnie trudniejsze zadanie, bo po prawej stronie mam troszkę więcej zmian na policzkach, ale nie szkodzi:) Nie wymagam od podkładów pełnego krycia. Moja skóra raczej by tego nie zniosła na co dzień:) Wolę jak podkład ma średnie krycie, ujednolica i nie robi plam. Resztę zawsze kamufluję i zakrywam korektorem. Na zdjęciu widać też (mam nadzieję:D), że 123 ma bardziej matowe wykończenie niż Healthy. 

Jakie jest moje zdanie? Lubię oba! Naprawdę! Nie potrafiłabym zdecydować się na jeden. Gdy moja cera jest w lepszym stanie wybieram Heathy Mix, gdy w troszkę słabszym - chętnie sięgam po 123 perfekt, aby rozświetlenie nie podkreślało niedoskonałości. 

Jeżeli chodzi o cenę, to oba kosztują ok. 50 zł, ale warto czekać na promocje:) Jak z prawie wszystkim!:))) 

A Wy? Używacie? Używałyście? Może macie jakąś inną opinię na temat któregoś z nich?

PS. Postaram się, aby następny post był ładniejszy i nie straszył moją obsypaną twarzą:))) ;)

Pozdrawiam,
 Blondlove

środa, 25 marca 2015

Matowe pastele

Cześć,
dziś bardzo szybko i bardzo krótko!:) Ale mam nadzieję, że będzie się podobać:) Zapraszam na makijaż:) Dziś bez tutorialu fotograficznego, ale naprawdę prosty do wykonania:) 
Użyłam dosłownie sześciu produktów do makijażu oka:)
  1. Biała kredka Nyx nałożona na całą powiekę w postaci bazy i do rozjaśnienia linii wodnej oka
  2. Beżowy cień My Secret Matt 505 do zmatowienia obszaru pod łukiem brwiowym
  3. Miętowy cień z Essence
  4. Fioletowy cień z Essence
  5. Turkusowa kredka do oczu (Avon, SuperShock) nałożona na dolną powiekę
  6. Tusz do rzęs
Niewiele, prawda? Cienie z Essence już prawdopodobnie nie są w tych odcieniach w sprzedaży, bo kupiłam je chyba dwa lata temu... Może być to dowolna inna mięta i fiolet jaki posiadacie:) 
Tutorial opisowy!:))))
Miętę nałożyłam w wewnętrznym kąciku do połowy górnej powieki oraz do roztarcia turkusowej kredki na dolnej powiece. Fiolet zagościł w zewnętrznym kąciku górnej powieki i jako akcent w wewnętrznym kąciku dolnej:) Tak dla kontrastu:) Tuszujemy rzęsy i gotowe!:) Szybko, prosto, wiosennie!:) Tak lubię:)
Myślę, że ten makijaż jest bardzo wiosenny i ładnie wpisuje się w otaczająca aurę. Współpracuje z przepiękną pogodą na zewnątrz!:))))
Na ustach mam Rimmel Apocalips w odcieniu 501 Stellar. Lakier do ust w koralowym kolorze:) Wydaje mi się, że to dość odważne połączenie kolorów, ale mi się podoba:) Wyszło szalenie wiosennie:)

Jak Wam się podoba? Lubicie takie kolorowe makijaże czy nie do końca dobrze się w takich czujecie? Ja w takim dziś sobie pomykałam po Kato:)))) 

PS. Czy ja już mówiłam, że kocham wiosnę? :D

Pozdrawiam Was wiosennie,
Blondlove

wtorek, 24 marca 2015

Tyci Tyci - wyjątkowe pompony

Cześć,
bardzo przepraszam! Wiem, że ostatnio Was strasznie zaniedbuję... Spowodowane jest to moim ostatnim nie najlepszym samopoczuciem i brakiem sił. Mam nadzieję, że niedługo to się poprawi, a wtedy będzie się działo tutaj więcej! Trochę tajemniczo, ale na razie niech tak zostanie:)

Bardzo lubię handmade'owe rzeczy i bardzo się cieszę, gdy powstają kolejne pomysły na urozmaicenie rzeczywistości prostymi i gustownymi dodatkami. Takie właśnie są tiulowe pompony Tyci Tyci, które ostatnio zamówiłam! 
Zamówiłam trzy duże:) a właściwie jeden ogromny i dwa średnie:) 
Wymiary: 
duży: ok. 35-40 cm
średnie: ok. 20 cm 

I napiszę Wam tak... Jak dziś odebrałam paczkę to byłam ogromnie zaskoczona. Pompony przyszły w bardzo dużym pudle, zapakowane w folie i ochronione dodatkowo folią bąbelkową. Chyba nie mam rozeznania w wielkościach:) Są naprawdę sporych rozmiarów:)
Jak widzicie, mam jeden kremowy i dwa miętowe. Każdy z nich jest bardzo puchaty, sprężysty i po otwarciu przesyłki nie musiałam ich naprawiać czy prostować. Po prostu piękne, puszyste, okrąglutkie. Kolory jakie zamówiłam podyktowała mi nadeszła wiosna:) Właśnie takie kolory chciałabym, aby dominowały u mnie o tej porze roku.
Każdy pompon ma dołączoną długą wstążeczkę, która pozwala na ich powieszenie w dowolnym miejscu w mieszkaniu. Widać, że wykonanie jest przemyślane w każdym calu. 

Pokażę Wam kilka pomysłów na ich aranżację w moim małym, ale własnym kącie:D
 
Przyznajcie, że są przeurocze! Zamawiać można je tutaj. Warto dodać, że są one w trzech rozmiarach. Te najmniejsze świetnie sprawdzą się na przykład jako dekoracja stołu albo w formie girlandy. Oprócz tego, pompony są bardzo milutkie i nie drapią. Są robione z miękkiego tiulu, bardzo gęste, przez co są przyjazne nawet dla najmłodszych.

Ja kupiłam je z myślą o zdjęciach na blog. Myślę, że sprawdzą się rewelacyjnie jako tło:) a oprócz tego naprawdę urozmaicają wnętrze w nietypowy, lekki, miły dla oka sposób.

Osobiście polecam!
Klik przenosi na Instagram Tyci Tyci
A na koniec... Patrzcie! Pędzle po kąpieli! Może makijaż w najbliższym czasie? Jutro? 

Pozdrawiam,
Blondlove

czwartek, 19 marca 2015

Powiew kobiecości - beGlossy marcowe

Cześć,
dziś kolejne, wyczekiwane, wiosenne, pachnące i różowe pudełko beGlossy! Jak wiadomo, marzec to miesiąc, w którym obchodzony jest Dzień Kobiet. Właśnie w rytm tego święta powstało marcowe pudełko:) Zobaczcie czy jestem zadowolona i czy faktycznie pudełko jest Powiewem Kobiecości, jak sugeruje jego nazwa:) Jak zwykle post będzie długi i pełen zdjęć:) Zapraszam:)
Zanim jednak, to dodam jeszcze, że zawsze otwieram pudełko z aparatem w ręce:) Mimo tego, że pudełko dostałam późnym popołudniem i mimo wielkiej ciekawości, otworzyłam go dopiero następnego dnia:))))  Okej, koniec wstępu! Jak zwykle - otwieramy:) 
Mnóstwo karteczek, ulotek:) Wśród nich jedna ze zniżką 40% do Yves Rocher. Ekstra!:)
I z bliska:
Jak zwykle, pięknie sformułowane słowo do subskrybentek:) Naprawdę lubię czytać te karteczki:) One tak ładnie nastawiają mnie zawsze na zawartość, która albo spełnia oczekiwania albo wręcz przeciwnie...
I wyczekiwana zawartość:
Jak otworzyłam to naprawdę zrobiłam: WOW! Nie pamiętam, które pudełko było tak pełne... Ostatnio więcej było tych papierowych ścinków niż produktów, a tutaj? Wypełnione po same brzegi:) W pudełku znalazło się 7 produktów, z czego 6 to produkty pełnowymiarowe. Ale po kolei...
PUREDERM, Głeboko oczyszczająca maseczka peel-off - cytrynowa
"Usuwa zanieczyszczenia i martwy naskórek, ekstrakt z cytryny pozostawia skórę czystą i świeżą."
Cena: 4,99 zł/10 ml - pełny produkt

Jak dla mnie ekstra! Lubię takie maski! Jedyne co, to zapach, który jest bardzo trudny, bo trudno go zrobić takim, aby nie był taki toaletowy. Mam nadzieję, że rozumiecie co mam na myśli. Jeżeli ten cytrynowy zapach będzie okej, to tym bardziej na plus!
BIELENDA, Multifunkcyjny krem korygujący neutralizujący cienie Cream CC 10w1
"Poprawia kondycję szarej, zmęczonej cery. Intensywnie nawilża oraz podnosi trwałość makijażu. Stanowi idealną bazę pod makijaż."
Cena: 17 zł/40 ml - pełny produkt

Hmmm... Sama bym go sobie nie kupiła, to na pewno. Odrzuca mnie samo słowo: multifunkcyjny... "Do wszystkiego" to zazwyczaj znaczy "do niczego". Ale... może mnie zaskoczy? Do tej pory nie miałam dobrych wrażeń z tego typu kosmetykami. Zobaczymy:) Najwyżej powędruje w świat:)
VITAL DERM, Arganowy krem do rąk
"Rewitalizujący krem, który natychmiastowo przywraca odżywienie i zmiękcza skórę dłoni. Olej arganowy znany jest ze swoich właściwości wyjątkowo odzywczych i naprawczych dla skóry."
Cena: 10 zł/40 ml - pełny produkt

Nie słyszałam o tej firmie, ale napiszę Wam coś... Ten krem obłędnie pachnie! Naprawdę:) Teraz posmarowałam nim dłonie i bardzo szybko się wchłonął. Niewielka ilość jest potrzebna, aby go rozsmarować na dłoniach i sprawia naprawdę, że są gładkie i delikatne! Od dziś leży przy moim łóżku, bo w torebce noszę dwa inne:) 
NAOBAY NATURAL&ORGANIC, Protective Shampoo&Shower Gel
"Naturalny szampon i żel w jednym. Oczyszcza, a także chroni skórę przez cały dzień, dzięki łagodzącemu oraz rewitalizującemu działaniu rumianku."
Cena: ok. 67 zł/250 ml - produkt 200 ml

I proszę. Produkt niepełnowymiarowy, ale czy to jest próbka? Z pewnością nie! To oczywiście na plus! Mamy tutaj prawie, że pełnowymiarowy szampon i żel w jednym. Pierwszy raz widzę takie połączenie. Do tej pory tego typu produkty widziałam na półkach z kosmetykami dziecięcymi i męskimi. My kobiety, to raczej szampon osobno, a żel osobno:) Taki urok:) Ciekawe jak to będzie działać... Mam nadzieję, że nie będzie wysuszać... Zapach - typowo rumiankowy. Trzeba się przyzwyczaić... :))))
NICKA K NEW YORK, Colorluxe Powder Blush
"Sypki róż zaopatrzony w aplikator w postaci miękkiej gąbeczki sprawi, że Twoja twarz nabierze dyskretnych rumieńców."
Cena: ok. 40 zł/ 5 g - pełny produkt

I znów pozytywnie. Pokażę Wam go od razu bliżej:)
Gąbeczka naprawdę bardzo przyjemna, ale... niestety nie jest to najbardziej higieniczny sposób aplikacji... Na szczęście słoik da się odkręcić. Pokrywka nie jest zbyt solidna. Jest to bardzo lekki i trochę tandetny plastik, ale posiada na wieczku lusterko, co czyni go bardzo użytecznym i praktycznym (brakło mi słowa chyba:)). Zamyka się na klik. Produkt doś specyficznie pachnie, ale na twarzy tego nie czuć. 
Kolor naprawdę ładny. Delikatny, ale trzeba uważać bo może być baaaaardzo intensywny. Można go stopniować, rozcierać. Jest bardzo suchy, ale pracuje się z nim bardzo przyjemnie i daje bardzo naturalny, dziewczęcy efekt:) Ogólnie jestem na tak, ale efektu "wow" jeszcze nie mam!
COMPEED, Krem na noc na popękane pięty
- w opisie na kartce dokładnie to, co widać na opakowaniu:)))
Cena: 24,99 zł/75 ml - pełny produkt

I ten produkt również mi się podoba! Akurat tego potrzebują moje stopy po zimie. Za niedługo będzie coraz cieplej, trzeba będzie włożyć sandały, więc już teraz warto zadbać, aby stopy były na tip top! Również ląduje przy łóżku. Jak się sprawdzi to zobaczycie go w ulubieńcach marca:) 
DOVE, Kremowa kosta myjąca Dove Purely Pampering z mlekiem kokosowym
"Składa się w 1/4 z kremu nawilżającego, dzięki czemu podczas mycia pielęgnuje skórę, przywracając jej prawidłowy poziom nawilżenia. Idealnie usuwa zanieczyszczenia i makijaż - również wrażliwych okolic oczu."
Cena: 3,89 zł/ 100 g - pełny produkt

Raczej pod prysznic go nie zabiorę... Zostawię go na umywalce do zmywania makijażu, bo akurat ta jego właściwość wpadła mi w oko. Ciekawe jak się sprawdzi:)))) To kolejne mydło, które dostałam w beGlossy. Poprzednie było marki D'Olive i miało służyć do mycia włosów. Raczej z moimi włosami się nie polubił, ale za to pędzle go tolerują:))))
Tyle! Długo, więc teraz w punktach:) Jaka jest moja opinia?

  • Pudełko w pełni spełnia moje oczekiwania. Mamy tutaj pielęgnację, ale bardzo dobrze przemyślaną. Szampon, maska, krem do rąk i pięt, krem CC, mydło i róż do policzków. Naprawdę ekstra. 
  • Jak dla mnie pudełko jest Powiewem Kobiecości!
  • Zaraz jak otworzyłam pokrywkę otulił mnie przepiękny zapach!:) Zapewne jest to sprawa mydła Dove, ale lubię takie pierwsze wrażenie!:)
  • Wszystkie produkty oprócz jednego są pełnowymiarowe, co jest ogromnym plusem. 
  • Najbardziej podoba mi się maska, krem do pięt i krem do rąk.
  • Róż... na razie w porządku. Nie mam zastrzeżeń do samego produktu, ale opakowanie jest tandetnie wykonane.
  • Plus za to, że nie ma lakieru do paznokci (:D) jak w poprzednich trzech pudełkach! Ufff!
  • Mydło... Dove ostatnio wzmocniło swoją kampanię reklamową:D Widziałam, że w ShinyBoxie też było:) No cóż:) Ale zapach piękny!
  • Minus? Trochę trąci Rossmannem... tzn, że są to produkty ogólnodostępne (Bielenda, Compeed, Dove), które wiele z subskrybentek na pewno testowało... A jednak beGlossy powinno stawiać na produkty, których raczej nie ma w każdej drogerii i nie są na każdą kieszeń. Jednak jest to plus dla Was, bo jak coś się u mnie sprawdzi to nie trzeba będzie wydawać majątku i pokonywać kilometrów w poszukiwaniach, aby sobie dany produkt sprawić:) 
Wydaje mi się, że pudełko tym razem jest naprawdę opłacalne i warte uwagi:) Po ostatnich, na które narzekałam, myślałam, że się pożegnamy z beGlossy, ale zrehabilitowali się:) Jestem zadowolona!

A Wy? Co myślicie o zawartości? Jak w porównaniu z Shiny, bo jeszcze nie mam obeznania? Dajcie znać w komentarzach!:) 

Pozdrawiam ciepło,
Blondlove