czwartek, 10 września 2015

Co przydało mi się na wakacjach? - pielęgnacja ciała w czasie i po opalaniu oraz... Czemu tak długo mnie nie było?

Cześć,
     aż trudno uwierzyć, że ostatni raz byłam tutaj 25 lipca! Chyba już zapomniałam jak pisze się na blogu, ale postaram się, aby post był zwięzły i zrozumiały:) Od 25 lipca sporo się działo, jak wiecie z Instagramu (kto chciałby obserwować, to zapraszam tutaj) byłam między innymi na przepięknych, przyjemnych i cudownych wakacjach w Chorwacji. Jeżeli ktoś ma dylemat: Czy góry czy morze? - Chorwacja jest odpowiedzią na jego pytanie. Jeżeli ktoś z Was już był, to domyśla się jakie krajobrazy i wspomnienia przesuwają mi się przed oczami we wspomnieniach. 
     Z Instagramu zapewne wiecie również, że spodziewam się w bardzo niedługim czasie Maleńkiej Córeczki. Ostatnie miesiące zaprząta mi wyprawka dla niej i przygotowanie dla niej miejsca. Mam nadzieję jednak, że po porodzie Hania da mi na chwilę usiąść i coś dla Was naskrobać. 
     Ostatnia rzecz to błyskawiczna przeprowadzka. Jedna noc, 34 m2, kilkanaście pudeł, worków, meble i do tego około godziny w jedną stronę, aby to wszystko przewieźć. Sama nie wiem jak na takiej małej powierzchni udało mi się zmieścić tak wiele rzeczy... :) To nie ostatnia moja przeprowadzka, ale powiem Wam, że nienawidzę się pakować... 

     Dobra, w skrócie by było tyle:) Teraz przejdźmy już do tego, co chcę Wam pokazać. Co prawda lato już się skończyło, ale może się ten post jeszcze komuś przyda, albo da jakąś opinię na przyszłe lato. W Chorwacji jak w Polsce w tym roku, temperatura nie spadała w dzień i w nocy poniżej 28 stopni, a więc baaaaardzo ciepło. Dodatkowo słońce opalające nawet w cieniu, dlatego nie było możliwości, aby nie chronić się balsamami z filtrami. Ja w tym roku zabrałam tylko jeden kosmetyk do tego celu, który sprawdził mi się rewelacyjnie.
Pharmaceris, wysoka ochrona, 30 SPF, Nawilżająca emulsja ochronna do ciała
Używałam jej na twarz i na ciało ze szczególnym uwzględnieniem ramion, pleców i oczywiście brzuszka. Bardzo wydajna, niewielka ilość wystarczyła, aby nasmarować wybrane partie ciała. Jeżeli chodzi o twarz, to dobrze współgrała z moim podkładem (123 perfect, Bourjois). Nie warzyła go, nie rozpuszczała. Nie pozostawiała też po sobie tłustej, charakterystycznej warstwy. Dlaczego zabrałam tylko jeden? Dlatego, że będąc w ciąży, wiem, że jestem narażona szczególnie na przebarwienia słoneczne. Nie chciałam nic słabszego, a uwierzcie mi i tak się opaliłam nawet nie leżąc na słońcu... 
Cena: ok. 30 zł za 150 ml

Oczywiście jednak nie zawsze jestem taka mądra! (Hah! Blondynka:)) Zachłyśnięta widokami, błękitno-przeźroczystym morzem i przynoszącą ukojenie temperaturą wody w pierwszy dzień wakacji stwierdziłam, że nie będę się smarować, bo szkoda czasu... lepiej od razu wejść do - jak Chrowaci mówią - Mora. Tak, to był błąd:) Przez kolejne kilka dni nie mogłam założyć ramiączek od biustonosza, bo moje gorejące ramiona wołały o pomoc:) Na szczęście zadbał o mnie beGLOSSY i w pudełkach wakacyjnych pojawił się balsam w sprayu.
Regenerum, regeneracyjne serum do ciała
Wzięłam go ze sobą z czystej ciekawości, dla przetestowania i po prostu bo się nawinął, a przyniósł tyle ukojenia! Konsystencja jest nieoczywista, bo nie jest to typowa pianka... Jest to płynny balsam w sprayu, który lekko się pieni. Ratowaliśmy się nim z mężem i powiem Wam, że jest naprawdę świetny. Wiem, że niektórzy nie lubią produktów z Regenerum, ale u mnie to serum się sprawdziło. Po pierwsze ma świetne przekręcane zamknięcie, co jest wygodne w podróży, bo wiadomo, że nic się nie wyleje i nie przecieknie. Po drugie działa kojąco na poparzenia słoneczne. Pozostawia na skórze delikatną warstwę natłuszczającą, ale przed snem mi to zupełnie nie przeszkadzało. Rano skóra była nawilżona i odżywiona. Bardzo delikatnie pachnie. Świetnie się wchłania i jest wydajne. Wydawało mi się, że go braknie, a ja go jeszcze przywiozłam do domu! 
Cena: ok. 23 zł za 180 ml
Vaseline, kakaowy balsam do ciała
Tego balsamu nie trzeba specjalnie opisywać, bo większość z Was go zna. Używałam go w wakacje na te partie ciała, które nie były poparzone. Wiadomo, że skóra w słonej wodzie i po opalaniu jest narażona na wysuszenie. Ten balsam skutecznie temu zapobiegł i dodatkowo ładnie podkreślał opaleniznę. Polecam!
Cena: ok. 20 zł za 200 ml


A Wy? Znacie te produkty? Używałyście? Co Wam sprawdziło się w czasie wakacji? 

PS. W związku z kompletowaniem wyprawki mam sporo rzeczy dziecięcych. Czy byłybyście zainteresowane raz na jakiś czas postem typowo "Mamowym"? 

Pozdrawiam,
Blondlove

8 komentarzy:

  1. W końcu! :) Pewnie, że chcemy wszystkiego co nam proponujesz ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, tak, tak! Posty "mamowe" jak najbardziej na tak :-) Brakowało Cię w blogosferze :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Bardzo miło na sercu się robi wiedząc, że czytelnicy jeszcze są i czekają:)))) <3

      Usuń
  3. Super, że jesteś;) Gratulacje, nie wiedziałam, że spodziewacie się córeczki:) Bardzo się cieszę!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i motywację do dalszego pisania:) Staram się odpowiadać na bieżąco!

Komentarze typu "wzajemna obserwacja" w ogóle nie wchodzą w grę... Nie jestem zainteresowana takimi wymianami:)

Zapraszam częściej i życzę mile spędzonego czasu!:)