środa, 28 października 2015

Ulubione na YouTube: Moje Top 5 kanałów muzycznych

Cześć,
dziś post o moim kolejnym małym uzależnieniu. Nie da się tego ukryć, ale naprawdę często zamiast telewizora wolę oglądać na YT coś, co mnie interesuje zamiast chłamu podawanego nam codziennie w mediach. W ramach tej serii postów chciałabym się z Wami podzielić moimi ulubionym kanałami. Postaram się podzielić to na kategorie. 


Muzyka. 



Naprawdę kocham muzykę i najczęściej słucham jej za pomocą aplikacji Spotify. Na YouTube są jednak i takie kanały, które jak tylko wrzucą coś nowego, to chętnie włączam. Są to wykonawcy, którzy tworzą najczęściej covery, ale takie, które naprawdę często powodują u mnie efekt: Wow! Zapraszam, bo może któreś z nich znacie:) 



Uwaga. Klik w nazwę wykonawcy przenosi od razu na kanał:)




Bardzo lubię ich za niecodzienne wykonania utworów z bajek Disneya, które przenoszą mnie w czasy dzieciństwa:) Oprócz tego znajdziemy tu mnóstwo piosenek z musicali (Chicago, Metro). Wykonawcy są prawdziwi - cudowne głosy, ale też i wczucie się w śpiewaną rolę - i to się czuje! Po prostu musicie tego posłuchać! 



To jest jednocześnie ulubiony kanał mój i męża. Często słuchamy ich nie tylko na YT, ale na Spotify. Powiem Wam tylko tyle... ten kanał koi, uspokaja, wycisza, ale też dodaje energii i jest świetnym dodatkiem do kawy! :))) Uwielbiam te covery! Ten głos, ta gitara, piano... i nie ukrywajmy... Oni są po prostu przystojni! :)))) 



Kto ich nie zna to szybciutko sobie nadrabia. Obowiązkowo! Tworzą swoje piosenki, które mają niecodzienne i cudowne teksty tzw. "o czymś". Dodatkowo zupełnie niekomercyjna muzyka i mamy "utwory z sercem". Cudowni!



Muzyka tworzona tylko za pomocą pięciu głosów. Zabawa, pasja i kreatywność wypisana na twarzach, słyszalna w głosach i w coverach. Koniecznie obejrzyjcie i posłuchajcie. Ich ewolucja muzyki czy Michaela Jacksona jest zdumiewająca!



Wybrałam jego dość starą produkcję, ale od której zaczęła się moja fascynacja jego twórczością. Facet robi wszystko sam! Gra na wszystkim co wydaje jakiekolwiek dźwięki, sam śpiewa i jeszcze ma do siebie megadystans i nieprzeciętne poczucie humoru! Warto dodać, że to on jest również "sprawcą" wszystkich Klejnutów. Kto z Was nie słyszał "Krzysiu, powiedz mi jak mam żyć?" - klikamy, nadrabiamy!
 
To by było na tyle. Dajcie znać czy któreś z tych kanałów znacie? 
A może macie coś godnego polecenia? Chętnie posłucham czegoś nowego!:)

Pozdrawiam,
Blondlove

Czytaj dalej »

poniedziałek, 26 października 2015

Rossmann - co polecam i na co warto zwrócić uwagę?

Cześć, 
pytałam Was na Facebooku czy chcielibyście post o moich typach z Rosmanna i część osób wyraziło chęć, więc jestem:) Będzie to post, w którym powiem Wam co ja brałabym w ciemno i polecam, a także o tym na co chętnie bym zwróciła uwagę:) Zapraszam!


Część pierwsza:
2.11 – 6.11. 2015 
szminki, błyszczyki, kredki do ust, lakiery, produkty do pielęgnacji paznokci
Z tej kategorii polecę Wam jedynie pomadki i kilka lakierów. Ostatnio nie maluję paznokci, ale mam kilka typów które udało mi się kiedyś przetestować. Błyszczyków nie lubię, więc nic Wam nie pokażę, a kredki do ust (konturówki) można znaleźć całkiem dobre w każdej z szaf. Nie zapominajcie, że w tym rzucie promocji można kupić też taniej pomadki ochronne. Neutrogena, Carmex i Nivea to trzy moje typy. 

    
  1. Rimmel, Lasting Finish, Colour Rush - Szminka w kredce, o której bardzo dużo dobrego czytałam, dlatego chętnie przygarnęłabym choć jedną do siebie.
  2. Maybelline, Color Sensational - To kolejna ze szminek, które dobrą opinią kuszą mój portfel. Pomadka z witaminą E, która nawilża usta i je chroni. Na jedną z nich bym się skusiła.
  3. Bourjois, Rouge Edition Velvet - Must Have każdej ustomianiaczki! Nic więcej nie napiszę, bo produkt mówi sam za siebie! :) Normalnie kosztuje ok. 50 zł, w promocji ok. 25 zł... Szkoda, że u mnie w mieście nie ma ich szafy! :(
  4. Wibo, Milion Dollar Lips, matowa pomadka do ust - pomadka, którą poleca moja Siostra. Faktycznie matowa, nie wysuszająca. Bez promocji kosztuje ok. 11 zł, więc -49% tym bardziej kwalifikuje ją do przetestowania!:) 
  5. Revlon ColorBurst Matte Lip Balm - moje marzenie to kolor 205, piękny naturalny, delikatny róż! Takiego jeszcze nie mam:)

LAKIERY I ODŻYWKI DO PAZNOKCI: Jeżeli chodzi o lakiery do paznokci, to fajne są z Coloramy, Rimmela (60 sec) i warto zwrócić uwagę na te żelowe z Sally Hansen. Nie mogę też nie wspomnieć o lakiera z Wibo, które kosztują około 6-8 zł, a które w niczym nie ustępują droższym egzemplarzom z szaf konkurencyjnych. Z odżywek natomiast polecam tę złotą z Sally Hansen. Uratowała mi paznokcie, gdy wszystkie się rozdwajały i łamały. Polecam! Lubię też tę kontrowersyjna Eveline 8w1, ale to juz każdego indywidualny wybór:)



Część druga:
7.11 – 13.11.2015 
tusze do rzęs, cienie do powiek, eyelinery, kredki do powiek 
Tu mam kilka swoich typów, bo często zmieniałam tusze do rzęs. Teraz mam trzy swoje typy:

  1. Max Factor, Masterpiece Transform (Tusz do rzęs pogrubiający) - miałam go bardzo długi czas i byłam z niego naprawdę zadowolona.
  2. Max Factor, Masterpiece MAX (Tusz wydłużająco-pogrubiający) - cudowny! Wydłużał, podkręcał, rozdzielał, pogrubiał:)
  3. L'Oreal Paris, Volume Million Lashes So Couture So Black - wiele osób narzeka, że się odbija, ale u mnie nic takiego się dzieje. Jest to mój obecny tusz do rzęs i naprawdę jest rewelacyjny! Nie skleja, podkręca, ładnie się dokłada. Mogliście go widzieć w każdym moim ostatnim makijażu. Jest jeszcze wersja "So Couture" podstawowa i ona mówią, że jest lepsza, ale ja mojej nie mam nic do zarzucenia.
  4. Maybelline, Lash Sensational - miałam go na wakacjach w wersji wodoodpornej i polubiliśmy się.

Jeżeli chodzi o tusze, na które bym się skusiła, to jeszcze żaden z Rimmela mnie nie zawiódł. Są tańsze niż z MaxFactor i L'Oreala. Powyższe dwa szczególnie mnie kuszą. Pierwszy jest totalną nowością, a drugi jest nazwany jak jeden z moich ulubionych podkładów. 

CIENIE I EYELINERY: Mało używam cieni drogeryjnych, bo mam kilka paletek w domu. Skusiłabym się jednak na poczwórne cienie z Bourjois, w ciemno brałabym też kremowe cienie z Maybelline - Color Tatoo 24h. Jeżeli chodzi o eyelinery to Zdecydowanie polecam Master Drama z Maybelline.

Część trzecia:
14.11 - 20.11.2015 
pudry, podkłady, róże, bronzery, korektory
Ten rzut promocji interesuje mnie najbardziej, bo używam tylko produktów drogeryjnych. Myślę, że moje typy Was nie zaskoczą:

      
  1. Bourjois, 123 Perfect
  2. Bourjois, Healthy Mix
  3. Astor, Perfect Stay
  4. Rimmel, Wake Me Up
  5. Rimmel, Match Perfection
  6. Rimmel, Lasting Finish
  7. L'Oreal, True Match
Nie piszę Wam o nich więcej, bo po prostu każdy z nich lubię. Moimi totalnymi ulubieńcami są te z Bourjois i Wake me up. Kupuję je jeden po drugim ja tylko się skończą. 


Bezwzględnym ulubieńcem jeżeli chodzi o puder jest Rimmel, Stay Matte. Innych nie miałam, ale zachęcający jest też puder Lasting Finish z Rimmel i
Rozświetlacz - polecam te z Wibo!:))) Szczególnie Diamond Illuminator.

Róże polecam z Bourjois, Rimmela i z L'Oreala.


Korektory - L'Oreal True Match w pięknym żółtym odcieniu, L'Oreal Paris, Lumi Magique (korektor rozświetlający), który chętnie bym przetestowała i Maybelline, Affinitone, na który zawsze poluję w czasie promocji, ale jeszcze nie udało mi się trafić na nieotwarty... Może tym razem będzie inaczej. Mam nadzieję!


A bronzer? Nie znam jakiegoś ciekawego w ofercie Rossmanna... 


Co najbardziej mnie wkurza w tych promocjach? 


  • Klienci, którym wydaje się się dziwnym trafem, że są ważniejsi niż inni i zasłaniają całą szafę z kosmetykami tak, aby już nikt inny nie mógł niczego sięgnąć.
  • Przepychanki, bo przecież tak trudno powiedzieć: "Przepraszam, czy mogłaby się Pani przesunąć?"
  • Otwieranie kosmetyków (korektory i tusze) - mimo obecności testerów - po czym branie nowego, nieotwartego egzemplarza. Nie dziwmy się zatem, że kupujemy tusz do rzęs, a on po tygodniu się kruszy... Tyle ile powietrze zdążą wpompować w niego otwierając i zamykając go w drogerii... to po prostu nie może się udać!
  • Testowanie kosmetyków na swojej twarzy prosto z testerów... Brrrr!!
To takie najważniejsze, które mnie rażą po oczach zawsze podczas tych promocji! Mam nadzieję, że żadnej z powyższych rzeczy nie robicie! Najgorsze jest to, że punkt trzeci i czwarty obejmują też zachowanie ekspedientek... Nie wszystkich, ale zdarzają się.

Tyle Wam mogę pomóc. 
Zdjęć jest niewiele, ale gdyby było więcej, to post byłby niemiłosiernie długi:) 
Mam nadzieję, że choć troszkę Wam pomogłam:) 
Planujecie jakieś zakupy podczas promocji?


Pozdrawiam,
Blondlove
Czytaj dalej »

piątek, 23 października 2015

Amarantus - Nawilżam i rozświetlam

Cześć,
mam nadzieję, że lepiej znosicie tę pogodę za oknem niż ja:) Liczę po cichutku, że jeszcze wróci do nas ta prawdziwa, złota, słoneczna Polska Jesień z szeleszczącymi liśćmi pod nogami, bo ta póki co mi się nie podoba nic a nic! 


Nie wiem czy też tak macie, ale moja cera jesienią szarzeje i robi się taka... nijaka. Odreagowuje zapewne po wakacjach, dlatego właśnie teraz najchętniej sięgam po różnego typu maseczki. Dziś postawiłam na polską markę - Tołpa. Jej zadaniem jest nawilżyć i rozświetlić cerę, czyli dokładnie to, czego teraz potrzebuje.

Informacje zawarte z tyłu:
"Wszystko pod jej wpływem staje się aksamitne, dobrze nawilżone i pełne blasku. Cały amarantus." - No cóż, maska cud! Czyżby?
Moja opinia:

  • Konsystencja: bardzo gęsty, ale jednocześnie lekki, delikatny krem, nie spływający z dłoni ani z twarzy.
  • Zapach: Delikatnie kwiatowy, nie drażniący. Jak dla mnie piękny. Nie wyczuwam sztuczności.
  • Wydajność: Jedna połówka starcza na pokrycie twarzy i szyi. Ja nakładam grubszą warstwę na twarz. 
  • Zmywanie: Bardzo proste.
  • Wrażenie po nałożeniu: Lekkie szczypanie w newralgicznych miejscach. U mnie to okolice nosa. Ma się wrażenie jakby maska wgryzała się w głębsze warstwy cery. Jest to uczucie chwilowe - ok. minuty.
  • Działanie: Cera po zmyciu maski jest ujednolicona, gładka, rozświetlona i miękka w dotyku, mocno nawilżona, wyczuwalnie odżywiona. Jest uspokojona i taka... ładna:) 
  • Cena: ok. 8 zł (2x6ml)

Jak dla mnie to kolejna udana maseczka Tołpy! O poprzedniej możecie poczytać tutaj. 
A Wy jakich masek używacie teraz jesienią? Możecie mi coś polecić do przetestowania?

Pozdrawiam spod kocyka,
Blondlove
Czytaj dalej »

środa, 21 października 2015

Okiem Młodej Mamy: Kolejne przytulanki i komplet do wózka

Cześć, 
dziś post z serii "Mamowej". Chcę Wam pokazać co nowego pojawiło się u nas w łóżeczku. Oczywiście marzeniem moim byłoby pokazać Wam już małe stópki w tym miejscu, ale Małej Łobuziance wcale na świat się nie spieszy i już siedzimy sobie dwa dni po terminie:) Ale wiecie co? Jak tak patrzę na tę pogodę za oknem to wcale się jej nie dziwię:))) Szaro, buro i ponuro - nic tylko ciepła herbatka, kocyk i coś fajnego do posłuchania:) Czas na nowości. Kocham rzeczy ręcznie robione, w które widać, że ktoś włożył serce i pasję. Takie są właśnie nasze nowe przytulanki i komplet do wózka.
W łóżeczku pojawiły się Kolorowe Sowy z metkami. W zbliżeniu każda wygląda tak:
Te dwie trafiły do łóżeczka. Jedna mniejsza, a druga większa. Celowo są w innym kolorze niż szaro-biało-różowe, aby trochę ten schemat przełamać. Dodatkowo ta większa z tyłu ma inny materiał:
Obie posiadają metki do obgryzania i ciągnięcia. 
Zbliżenie na detale:
Oprócz moich dwóch uszyte zostały jeszcze dwie:

Do wózka zdecydowałam się na komplet podusia + kocyk.

Oczywiście i kocyk i podusia również posiadają metki z kolorowych wstążek.
Celowo zdecydowałam się na poduszkę antywstrząsową w kształcie motyla, bo wydaje mi się, że do wózka jest praktyczniejsza, a po za tym posłuży mi na dłużej, kiedy włożę ją do spacerówki czy fotelika podróżnego. Kocyk również nie jest w rozmiarze maluszkowym. Ma 75cmx100cm i jest w środku z ociepleniem. Pomyślałam, że na zimę fajny do stosowania jak śpiworek, a wraz ze wzrostem Maleństwa będzie służyć jako kołderka, albo mata do zabawy.
Oczywiście wszystko zostało uszyte przez Moją Mamę, która również pomagała mi przy dobieraniu wzorów i kolorów tkanin. 


Na koniec pokażę Wam łóżeczko, w którym zagościła już pościel i tylko czeka... 


Pozdrawiam cieplutko,
Blondlove
Czytaj dalej »

poniedziałek, 19 października 2015

Paese, Silky Matt - Matowa pomadka w płynie

Cześć,
wczoraj na Facebooku mogliście zobaczyć zapowiedź dzisiejszej recenzji. Obiecuję, że postaram się, aby było krótko.
Z tego, co widzę jest ona nowością w asortymencie Paese, bo nigdzie nie mogę znaleźć opinii na jej temat. Lubię robić taki szybki przegląd jak coś recenzuję, aby wiedzieć czy tylko u mnie się coś sprawdza lub nie:) 
Miałam okazję testować numer 705 - zimny, ciemny odcień fioletu. Idealny na jesień:) Aplikator bardzo przyjemny, nie odgina się, ale też nie jest zbyt sztywny. Bardzo łatwo można obrysować usta i wypełnić je kolorem.
Od producenta:
  • Super-trwała szminka w płynie o matowym wykończeniu i wyjątkowo intensywnych kolorach.
  • Kosmetyk ma niezwykle lekką, pudrową (aksamitną) formułę, nie ściąga ust i nie oblepia ich. Niecała minuta wystarczy, aby szminka zupełnie się zmatowiła i utrwaliła na ustach, nadając im kolor równie trwały, co intensywny. Nie odbija się, nie pozostawia śladów, nie błyszczy się, nie klei, nie rozmazuje.
  • Dostępna w 6 kolorach.
Moja opinia:
  • Trwała - przetrwała dwudaniowy niedzielny obiad w stanie prawie nienaruszonym, możecie sobie wyobrazić jak zachowuje się bez jedzenia. Naprawdę zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Po obiedzie jej nie poprawiałam, a i tak wyglądała w porządku. Schodzi równo.
  • Formuła - lekka, faktycznie trochę pudrowa, nie ściąga ust, nie wysusza ich, nie wchodzi w załamania, nie podkreśla suchych skórek.
  • Matowienie - nie wiem czy za dużo jej nałożyłam, ale efekt nie jest w 100% matowy. Jest raczej satynowy. Przyjemny.
  • Pigmentacja - rewelacyjna! Kolor wgryza się w usta.
  • Po chwili nie odbija się tak bardzo, ale nie powiedziałabym, że wcale. Na filiżance z herbatą pozostał dość mocy odcisk, ale może za bardzo poniosło mnie przy nakładaniu.
Tak wygląda po przetarciu na ręce. Widać, że się wgryzła. Dużo mydła, ciepłej wody i tarcia ręcznikiem zanim ten ślad mi zszedł.
Tak odbija się na ręce.
Na ustach prezentuje się tak: 
Warto dodać, że pięknie podkreśla zielone oczy, dodaje charakteru najprostszemu makijażowi i wybiela optycznie zęby.
Pomadkę można kupić tutaj -> klik - tutaj też możecie zobaczyć pozostałe 5 odcieni:)
Cena: 36 zł
Moja ocena: 5!

Pomadkę testowałam dzięki uprzejmości mojej Siostry - pozdrowionka dla Ciebie! :))) 
Jak Wam się podoba? 

Czytaj dalej »

piątek, 16 października 2015

Jesienna śliwka - makijaż

Cześć,
miało nie być kolorowego makijażu, ale "kobieta zmienną jest", a dziś świeciło tak piękne słońce przez chwilę, że po prostu musiałam!:))) Makijaż jest zainspirowany soczystą śliwką - z ciemnofioletową skórką i złocistym, słodkim miąższem. Zapraszam, bo przygotowałam tutorial
Powiekę pokrywam bazą i matowię obszar pod łukiem brwiowym pudrem.
Sięgam po puchaty pędzelek i jasnobrązowy cień z palety Naturally Yours Zoevy. Podkreślam załamanie powieki dokładnie rozcierając granice.
Sięgam po precyzyjniejszy pędzel i ciemnofioletowy cień z palety Smoky Zoevy. Podkreśla zewnętrzny kącik, wyciągam go lekko ku górze i przeciągam w załamanie lekko je pogłębiając. 


Wskazówka: Dodając tak ciemny cień za każdym razem otrzepuję pędzel z nadmiaru cienia i nakładam go na powiekę warstwami, ciągle dodając po troszkę.

Sięgam po fioletowy cień z palety Vintage Romance Sleeka i puchaty pędzelek mały, nakładam na środek powieki mieszając go z ciemnym fioletem i rozcierając w stronę wewnętrznego kącika. Uważam, aby nie było żadnych ostrych granic.
Wskazówka: Co jakiś czas wracam do pędzla, którym nakładałam jasnobrązowy cień w załamaniu. Bez nakładania produktu, samym pędzlem rozcieram granicę w załamaniu powieki.
Sięgam po błyszczący cień w odcieniu brzoskwiniowo-różowym. W moim przypadku jest to wypiekany róż do policzków FM w odcieniu Delicious Papaya i płaskim pędzelkiem wklepuję go w wewnętrzny kącik rozcierając go delikatnie na fiolet.
Czas na dolną powiekę. Zaczynam od ciemnofioletowego cienia, którego używałam na górnej powiece i dokładnie rozcieram go w zewnętrznym kąciku łącząc go z górą.
Sięgam po różowy cień z paletki Rio Rio Sleeka i nakładam go na środek dolnej powieki, oczywiście łącząc go z fioletem i rozcierając.
Teraz czas na fajny i ciekawy moim zdaniem akcent:) Sięgam po złoto-żółty cień z paletki Rio Rio Sleeka i nakładam go w wewnętrzny kącik dokładnie rozcierając granicę między nakładanym złotem a różem.
W sam wewnętrzny kącik, aby rozświetlić dodatkowo spojrzenie nałożyłam delikatnie srebrny cień z paletki Rio Rio Sleeka.
Rysuję kreskę eyelinerem od 2/3 oka, linię wodną podkreślam białą kredką jumbo w odcieniu milk NYX, tuszuję rzęsy i...
Gotowe! :)))
Mam nadzieję, że Wam się podoba:) Teraz całość: 
Użyte kosmetyki:
  • Podkład Astor Perfect Stay w odcieniu 100 ivory
  • Puder ryżowy Paese
  • Bronzer The Balm Bahama Mama
  • Róż do policzków Catrice w odcieniu 040 Think Pink
  • Pomadka Golden Rose Matte Crayon Lipstick w odcieniu 10 (nowa!!! - już druga mam:))


Mam nadzieję, że wszystko jasno pokazałam. Ja dziś sobie pomykam w takim wydaniu:) 

Życzę Wam miłego weekendu!!:)

Pozdrawiam,
Blondlove
Czytaj dalej »
Copyright © 2014 B L O N D L O V E , Blogger