czwartek, 28 lipca 2016

Wyzwanie | Black&White

Cześć,
dziś mam dla Was makijaż zmalowany na wyzwanie dla Agnieszki z bloga Kociołek Rozmaitości. Oczywiście pierwszego nie zmalowałam, bo byłam chora, a drugiego nie wysłałam. Brawo ja! :) Ale nie szkodzi. Zupełnie nie przeszkadza mi to, aby śledzić prace innych i malować dla siebie i Was w ramach poszczególnych tematów!:) Wyzwanie opiera się na piosenkach i ten jest inspirowany właśnie "hiciorem" zespołu Kombi. Piszę w ", bo już dawno ten utwór mi się przesłuchał, przejadł i po prostu mam przesyt. 
Makijaż to delikatne cut crease - pierwsze w moim życiu! Nigdy nawet nie próbowałam, ale tym razem się przemogłam i będę eksperymentować dalej. 
Na ustach mam moją nowość, w której już jestem zakochana - Bell, Moroccan Dream, Matte Liquid Lipstick ♥ w odcieniu 03, czyli piękny zgaszony róż. Będzie osobna recenzja, więc wypatrujcie! :) 
Jak Wam się podoba?
Czytaj dalej »

wtorek, 26 lipca 2016

O moim bublu wśród pędzli | glambrush t16

Cześć,
dziś mam dla Was post z serii tych nieprzyjemnych, ale chcę trochę ponarzekać. Czasem po prostu jest tak, że coś nas zachwyca, a później się okazuje nijakie, niepotrzebne, zbędne i zupełnie niewarte jakichkolwiek pieniędzy. Znacie to uczucie?
Mowa o GlamBRUSH T16. 
Trzeba przyznać, że GlamSHOP przyciąga i jest bardzo przemyślanym sklepem.  Nie będę pisać o innych działach - rzęsy, cienie, gadżety, bo nie o to dziś chodzi:) Mówimy o GlamBRUSHach. Jeżeli o nie właśnie chodzi, to mamy oznaczenia O-oczy i T-twarz. Dzięki temu nawet zupełny laik znajdzie taki pędzel jaki mu jest potrzebny. Dodatkowym atutem jest możliwość kupienia pędzla w nietypowym kształcie jak na przykład właśnie T16.
Pędzel jest niesamowicie miękki i przyjemny w dotyku - wykonany z włosia syntetycznego, białego, jedwabistego. Dostosowuje się do nacisku dłoni i odkształca się w zależności od potrzeby. Przeznaczony do podkładów, korektorów, a także produktów w kremie. 
(parafraza obietnicy producenta)
Włosie zbite. Z jednej strony dłuższe, a z drugiej krótsze. Myślałam, że będzie się idealnie nadawał właśnie do podkładów... Ale... no właśnie! Nie nadaje się. Smuży produkt na twarzy, "połyka" go do środka, nie da się stemplować podkładu, bo go zbiera... Po prostu nieciekawie. Do produktów w kremie też średnio się nadaje, bo łatwo zrobić nim plamy.
Na powyższym zdjęciu możecie aż zobaczyć tę miękkość i gładkość. O "gładkość"! To słowo jest dobre! Musicie sobie spróbować to wyobrazić. Ta gładkość tego pędzla właśnie nie pozwala na ładne nałożenie produktu, bo nawet go specjalnie nie nabiera, a jak już to się stanie to zjada go i ślizga się po twarzy. Tak, to jest dobry opis sytuacji:) Brawo ja!
Ach! Zapomniałabym! Ma jeszcze jedną wadę. Umycie go wymaga niezwykle anielskiej cierpliwości. Wydawać by się mogło, że przy tak gładziutkim włosiu, produkt będzie schodził w mig, ale niestety tak nie jest. Jego zbitość trzyma produkt w środku w takich ryzach, że czynność mycia trzeba powtarzać, powtarzać i powtarzać... 
Na trzonek i skuwkę nie narzekam. Estetyczne połączenie perły i srebra. Eleganckie. Napisy się nie starły z żadnego z pędzli, więc plus:) 
Do czego mi się teraz przydaje?
Wykonanie makijażu przy 9 miesięcznej dziewczynce często graniczy z cudem, bo wszystko chce dotknąć, włożyć palec, do buzi itd. Wiadomo, że jej na to nie pozwalam, ale pędzle interesują ją bardzo. Sięga rączkami do nich mimo, że wszystko trzymam wysoko. I teraz wyobraźcie sobie tę radość, gdy daję jej ten. Rewelacja! Dziecko zadowolone, a ja mam 15 minut spokoju, by doprowadzić się do ładu!:))) Dodatkowo włosie z niego nie wypada, więc nie martwię się, że go po prostu zje:) Mięciutki - do miziania ideał! 

Pędzel kupiłam za 33 zł, więc sporo. Nie warto. 

Znacie? Macie jakieś pędzle od Hani?

PS1. Często słyszę narzekanie na to, że GlamBRUSHe są ostre i nieprzyjemne w dotyku po "praniu". Mowa o tych z włosiem białym. Otóż mam radę! Nałóżcie na nie po myciu odżywkę do włosów - będą cudownie mięciutkie!
PS2. Na żaden z innych pędzli Z GlamSHOPu nie narzekam! Szczególnie godne polecenia są te syntetyczne. 

Czytaj dalej »

środa, 20 lipca 2016

Ekstremalnie delikatny szampon | La Roche Posay Kerium | Recenzja

Cześć,
rzadko recenzuję pielęgnację, ale dziś mam dla Was coś wyjątkowego. Szampon ekstremalnie delikatny z wodą termalną. Brzmi świetnie? Zapraszam dalej! Będzie krótko i konkretnie:) 
Co obiecuje producent?
Połączenie składników aktywnych oraz kojących właściwości wody termalnej od La Roche Posay sprawiają, że La Roche Posay Kerium ekstremalnie delikatny szampon skutecznie redukuje podrażnienia i przywraca skórę głowy równowagę. Jednocześnie zapewnia pełną pielęgnację i ochronę włosów, przywracając im właściwą elastyczność oraz miękkość nawet przy kąpieli w twardej wodzie.
  • codzienna pielęgnacja skóry wrażliwej i podrażnionej
  • przeciwdziała podrażnieniom, koi skórę głowy
  • bardzo dobrze tolerowany
  • zawiera kojąca wodę termalną
  • przywraca włosom elastyczność i miękkość
Pojemność i wydajność. Opakowanie spore, bo aż 400 ml. Używam go dokładnie od miesiąca codziennie. Wiecie, że nie jestem oszczędna jeżeli chodzi o szampony. Tego zostało mi jeszcze trochę mniej niż połowa - to naprawdę dobry wynik. Jest wydajny! 
Opakowanie bardzo minimalistyczne. W przepięknym kolorze. Elegancko prezentuje się na brzegu wanny czy też brodzka. 
Otwieranie. Otwiera się i zamyka na klik. Trzyma mocno, ale nie na tyle by połamać sobie paznokcie przy jego otwieraniu. 
Konsystencja mocno lejąca. Przez to może przelewać się przez palce i uciekać do odpływu... dobrze, że jednak opakowanie jest duże. Trzeba być ostrożnym. Zapach bardzo miły. Świeży, nienachalny, pachnie dość neutralnie, ale ja wyczuwam w nim nutę właśnie świeżej wody albo deszczu. Bardzo przyjemny. Jeżeli chodzi o spienianie, to pieni się, ale nie tak mocno jak inne szampony. 

Skład:
aqua / water, sodium laureth sulfate, peg-200 hydrogenated glyceryl palmate,disodium cocoamphodiacetate,polysorbate 20,glycerin,peg-7 glyceryl cocoate,citric acid,disodium ricinoleamido mea-sulfosuccinate,hexylene glycol,polyquaternium-10,salicylic acid,sodium benzoate,sodium chloride,sodium hydroxide,parfum / fragrance

Zdecydowanie woda, a dokładnie woda termalna jest jego mocnym punktem! Niestety na drugim miejscu mamy SLS, który może nie odpowiadać każdemu.
Działanie. Nie uczulił mnie, nie podrażnił głowy. Warto wspomnieć, że myję głowę codziennie przy wieczornym prysznicu. Włosy po umyciu są miękkie, świeże, plastyczne i efekt ten utrzymuje się do popołudnia następnego dnia. Na pewno lekkość, delikatność, miękkość i świeżość!

Mimo nienajlepszego składu ja jestem z niego zadowolona. 
Myje, ma ładny zapach i mnie nie podrażnia.
Trzeba jednak dodać, że rzadko mnie coś uczula. 
Dajcie znać co o nim myślicie! 

Produkt dostałam w ramach współpracy z marką L'Oreal, ale w żaden sposób nie wpłynęło to na moją opinię. 

Czytaj dalej »

wtorek, 19 lipca 2016

Na warsztatach było... cudownie!

Cześć, 
pogoda mnie ostatnio nie rozpieszcza. Pada deszcz i jest zimno już do zeszłego wtorku! Nie tak wyobrażałam sobie lipcowe dni. Dodatkowo cały zeszły tydzień byłam przeziębiona... Jak wiecie zawód Mamy nie przewiduje L4, więc ogarniałam wszystko, ale gdy tylko Hania kładła się na drzemkę to ja z nią. Zresztą - znacie mnie! Gdy tylko nie widzę promyków słońca przez kilka dni to jestem bardzo mało produktywna i nie mam energii. Nawet teraz. Siedzę pod kocykiem i piję ciepłą herbatę z sokiem malinowym ciesząc się chwilą dla siebie podczas, gdy Mała Mysza śpi pod grubym kocykiem w swoim łóżeczku. 

No już. Wygadałam się, ale komu jak nie Wam? Chciałabym Wam dziś napisać krótką relację z warsztatów, na których byłam w zeszłą niedzielę. 

Spełniło się moje małe marzenie - warsztaty z kimś, kto imponuje mi swoimi umiejętnościami, artystą, który mnie inspiruje i profesjonalistą - Danielem Sobieśniewskim. Powiem Wam szczerze, że cieszyłam się ogromnie i jednocześnie bałam jak jasna cholercia! Na szczęście dzień wcześniej napisała do mnie Asia z bloga http://makeup-joannadobosz.blogspot.com/ i dodała mi otuchy! Jeśli czytasz, to dziękuję! 

Gdy już udało mi się dotrzeć na miejsce (klik), to od razu na wstępie dowiedziałam się trzech rzeczy: po pierwsze - Daniel jest niesamowicie przyjaznym, skromnym i ciepłym człowiekiem, po drugie - tak jak się obwiałam, byłam jedną z dwóch amatorek pośród dziewczyn z wieloletnim doświadczeniem w robieniu makijaży i po trzecie, które wiąże się z "po drugie" - nie miało to najmniejszego znaczenia. 

Co mnie zaskoczyło, to obecność osób z bardzo daleka, a z mojej okolicy tylko 3:D Była nawet kobieta z Gdyni - podziwiam! :) Wszystkie kobiety bardzo miłe, uprzejme i chętne do dzielenia się swoim doświadczeniem. 

Na początku mówiłyśmy kilka zdań o sobie, a później dowiedziałyśmy się kilku rzeczy o drodze makijażowej Daniela. Ciekawostki, porady, anegdoty:) Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo może któraś z Was kiedyś się wybierze! 
Następnie Daniel malował modelkę. Powiem Wam, że trwało to około dwóch godzin, ale to była czysta przyjemność patrzeć na jego pracę! Opowiadałyśmy z nim przy tym o kosmetykach, mogłyśmy przejrzeć jego kosmetyczki i przyjrzeć się jego warsztatowi. 

W drugiej części malowałyśmy siebie nawzajem. Poznałam przy tym bardzo sympatyczną i przezdolną Martynę Krawczyk, którą miałam okazję malować. Musicie koniecznie spojrzeć na jej stronę internetową - klik. Powiem Wam szczerze, że bardzo się przy tym stresowałam:) - Myślałby kto, że ze mnie taka szara Mysz jest...:D 
Każdy krok każdej z nas bacznie obserwował Daniel i często komentował udzielając rad. Dla mnie ekstra! Oczywiście nie zrobiłam wszystkiego tak jak chciałam, ale w ogólnym rozrachunku jestem zadowolona. Dowiedziałam się, że jak na początek drogi, bo nie ukrywałam, że maluję krótko i nie mam jeszcze takiego doświadczenia, to jest naprawdę dobrze! :D 

Moja wersja makijażu ślubnego:
I co jest jeszcze świetne? Odkąd zajmuję się makijażem, maluję się sama, a zawsze fajnie jak pomaluje Cię ktoś inny i popatrzy na Ciebie innym okiem. Martyna zrobiła mi makijaż i byłam zachwycona! Pewnie gdybym brała ślub jeszcze raz to bym ją ściągnęła z Krakowa!:) Czułam się rewelacyjnie:
I na koniec. Co dały mi te warsztaty? 
Niesamowitą satysfakcję i energię do pracy nad sobą, nad moim warsztatem. Utwierdziłam się, że chcę to robić w życiu - malować. Jeszcze sporo przede mną, ale do tej pory uczyłam się tylko i wyłącznie z YouTube. Sama dla siebie i na sobie, czasem malując koleżanki. Istny samouk. Teraz miałam okazję skonfrontować swoje umiejętności z okiem profesjonalisty! I to jest satysfakcja - usłyszeć, że jest dobrze! Żeby dużo malować i nabrać wprawy! No i oczywiście mam pierwszy certyfikat, który kiedyś dumnie zawiśnie w moim MakeUpRoomie! Yupi! 


Jestem zachwycona wciąż!
Polecam Wam z całego serca!
Dziękuję wszystkim za wsparcie!
Czytaj dalej »

czwartek, 14 lipca 2016

Przerwa techniczna - nieplanowana

Cześć, 
dawno tu nie było nic nowego. Jak tylko wyzdrowieję to ruszam z postami. 
Zaatakowało mnie przeziębienie... 
Mam zaległych ulubieńców, bubla pędzlowego i jeszcze relację z warsztatów z Danielem Sobieśniewskim!:))) 

Miłego!
Bądźcie zdrowi!
Czytaj dalej »

czwartek, 7 lipca 2016

Rozświetlający puder prasowany | Vichy Teint Idéal | nadający skórze idealny odcień - Czy aby na pewno?

Cześć,
mam dziś dla Was, chciałabym napisać krótką i szybką, ale będzie obszerna i długa :) Wiecie, że moim ulubionym pudrem matującym jest Stay Matte z Rimmel, ale wiecie też, że kocham rozświetlacze. Nigdy nie pomyślałabym, że te dwie opcje można połączyć w jedną... A jednak jest to możliwe. Chcecie się przekonać jak? To zapraszam dalej. 
Jakiś czas temu mogłam w ramach współpracy wybrać sobie jeden produkt. Gdy zobaczyłam rozświetlający puder prasowany i zrobiłam szybki przegląd opinii na jego temat wiedziałam, że ja również chcę go przetestować. 
Puder przyszedł zapakowany w pudełko kartonowe, na którym znajduje się wiele informacji na jego temat. Gramatura, specyfikacja, skład - same podstawy. 
Sam produkt znajduje się w plastikowym, ale solidnym opakowaniu. Szata graficzna bardzo elegancka i wręcz luksusowa. Niżej pokażę Wam największy plus tego opakowania.
Otóż zamyka się na Wklik, to znaczy, że trzeba najpierw wcisnąć "guzik", aby otworzyć. Dlaczego uważam to za atut? Można bez żadnej obawy nosić puder w torebce i nie martwić się, że nam się otworzy czy wysypie. Dodatkowo posiada gąbeczkę do szybkich poprawek. Nie polecam nakładać nią pudru, bo zrobi to grubą warstwą, ale do poprawek w ciągu dnia się nada z pewnością. Gąbeczka przyda się też z pewnością w momencie, gdy będziemy chcieli uzyskać większe krycie w konkretnym miejscu. 

W środku mamy też duże lusterko, a produkt otwiera się na płasko, co dla wielu z Was również może być plusem. 
Jeżeli chodzi o aplikację to polecam puchaty pędzel, który nałoży go cieniutką warstwą. Zawsze można go dołożyć i budować efekt i krycie, a nakładając od razu gąbką można zrobić sobie niepotrzebny efekt maski. 

Puder trochę pyli, ale pyłek łatwo jest zebrać na pędzel tak, aby nic się nie zmarnowało. Co w nim jest takiego wyjątkowego? Zaraz Wam pokażę. 
Posiadam odcień najjaśniejszy - Claire. Puder można kupić również w dwóch ciemniejszych wariantach. Jak widzicie jest bardzo mocno napigmentowany. Początkowo wydawał mi się dość ciemny i pomarańczowy, ale kolor stapia się z cerą. Wygląda bardzo dobrze. Myślę jednak, że nie będzie pasował osobom o bardzo bladej karnacji. 
I teraz coś czego nie potrafię wytłumaczyć. Jest jednocześnie błyszczący, ale nie skrzący tylko dający naturalny blask, i matowy. Daje niepowtarzalny efekt na skórze. Poniżej możecie zobaczyć jak wygląda na cerze nałożony na cienką warstwę podkładu.
Co o nim myślę?
  • przepiękny efekt rozświetlonej, naturalnej i świeżej cery,
  • utrwala podkład,
  • SPF 25 chroni naszą cerę przed niepożądanymi skutkami promieniowania słonecznego, co latem jest niezwykle ważne,
  • nie zapchał mnie,
  • pięknie odbija światło,
  • nie tworzy plam, ładnie się rozprowadza
  • opakowanie i formuła w kompakcie z gąbeczką i lusterkiem sprawia, że chętnie zabierzemy go ze sobą nie tylko na poprawki w czasie jakiejśc uroczystości, ale również w ciągu zwykłego dnia,
  • ładnie trzyma róż, bronzer i rozświetlacz, 
  • nie wchodzi w załamania
  • Minusy: wąska gama kolorystyczna i wysoka cena.
Cena: ok. 80 zł
Link do produktu: http://www.vichy.pl/produkty-do-makijazu/puder-rozswietlajacydo-kazdego-typu-skory-teint-ideal/p9930.aspx


Ja się z nim polubiłam i na pewno będę po niego sięgać szczególnie na wyjątkowe okazje, bo odbijając światło pięknie wygląda na zdjęciach.

A Wam? Jak się podoba?

Produkt dostałam w ramach współpracy z marką L'Oreal, ale w żaden sposób nie wpłynęło to na moją opinię. 


Czytaj dalej »
Copyright © 2014 B L O N D L O V E , Blogger