niedziela, 21 stycznia 2018

A gdyby tak móc skomponować swoje paletki? | Mary Kay

  Na wstępie tylko zaznaczę, że post nie jest sponsorowany i nikt mi nie dyktuje opinii. Owszem, jestem ambasadorką marki, ale póki co testuję i wyrabiam sobie zdanie o marce. Dziś chcę pokazać Wam nowość, która dostępna jest w sprzedaży od 16.01, a ja mam okazję testować i myślę, że mogę już powiedzieć kilka zdań na ich temat. 
 Jestem testerką idealną! Ilekroć słyszę fenomenalna nowość Mary Kay, to mnie w środku aż korci, by to przetestować i udowodnić, że są na rynku lepsze produkty. W końcu maluję na różnych produktach i nie wszystko mi się sprawdza, nie wszystko lubię, a przede wszystkim nie wyobrażam sobie ograniczyć się do jednej marki :) Za dużo frajdy sprawia mi praca na różnych produktach. 
   Kolorówkę testować lubię najbardziej. Te cienie testowałam kilka dni w różnych kombinacjach. Zaraz Wam wszystko o nich napiszę. 
Kolekcja zawiera 22 cienie o unikatowej formule - 10 matowych i 12 cieni błyszczących, które są bezdrobinowe, a bardziej perłowe. Na zdjęciu powyżej macie je wszystkie. Ja osobiście, gdy je zobaczyłam, to stwierdziłam, że są szare, bure i ponure. Poprzednie ich cienie mnie zupełnie nie uwiodły, ale czemu nie dać szansy nowemu? 
Błyszczących jest więcej. Moje ulubione to śliwka, zieleń i wszystkie jasne. Nakładane palcem tworzą przepiękną taflę na powiece. Dwa z odcieni idealnie nadają się na rozświetlacz (Moonstone i Crystalline). 
Matowych mamy 10. Brak mi w nich ciepłych odcieni, które są tak modne ostatnio. Mimo wszystko bardzo uniwersalnie i bezpiecznie. No właśnie... wydawało mi się, że nudno, ale... przy swatchach postanowiłam je poukładać sobie w mini paletki.Wiecie, takie pewniaki :)
Ta paleta jest dzienna z nutą szaleństwa. To taki pewniak, który będzie pasował większości, szczególnie tym, które zawsze sięgają po brązy i chciałyby używać, ale boją się kolorów. Te tutaj są bezpieczne. Można je nałożyć jako akcent na dolnej powiece. Taka dzienna elegancja z kolorem. Brązy i śliwka, a w szaleństwie też bardzo elegancka zieleń. Kolory to (od lewej): Biscotti, Candlelight, Hazelnut, Mahogany, Sweet Plum i Emerald Noir. Kolory w tym zestawieniu kojarzą mi się z jedną z paletek Smashbox :)
Ta jest taka modna ostatnio. Zgaszone róże i borda. Piękna i bardzo klasyczna. Kolory od lewej to: Rose Gold, Golden Mauve, Espresso, Soft Heather, Dusty Rose i Merlot. 
Kolejna to taka typowo wieczorowa do Smokey. Nie zastanawiasz się, sięgasz, mieszasz, nakładasz i masz :) Kolory od lewej to: Granite, Cashmere Haze, Smoky Quartz, Shadow, Onyx i Starry Night. 
Ostatnia to taka paleta połyskująca. W sumie takie resztki, ale niech Was to nie zwiedzie :) Kolory od lewej to: Rustic, Crystalline, Moss i Moonstone. Tu właśnie znajdują się cienie, które idealnie sprawdzą się jako rozświetlacze. 
Takie minipaletki są idealne na podróż. Zabierasz ze sobą 6 cieni skomponowanych dla siebie samej. Wyciągasz i nie zastanawiasz się co zrobić na oku. Albo wtedy, gdy rano masz 10 minut na makijaż, wyciągasz i wiesz, że makijaż będzie spójny i trwały. Dodatkowo masz pewność, że w swojej skomponowanej palecie będziesz korzystać ze wszystkich cieni, a nie tak jak w przypadku gotowych palet. 
Okej, dość prezentacji :) Czy ja się z nimi polubiłam?
Bardzo! Zaskoczyłam się, bo tak, jak pisałam - nie podobały mi się wizualnie. Wszystko się zmieniło, gdy zaczęłam się nimi malować. Przetestowałam je ciężko, bo bez bazy, a na przypudrowany korektor. Po pierwsze: są mocno napigmentowane, ale można je budować. Nie robią plam, dziur i pięknie się rozcierają. Kolory nie zlewają się w szarości i nie utleniają się w ciągu dnia. Nie zebrały się w załamaniach, nie zrolowały się, nie porobiły się prześwity.Po prostu szok! Dodatkowo widzę sens tej burej palety kolorystycznej - cokolwiek ze sobą połączycie na oku - będzie to grało. Te cienie zdecydowanie bardziej podobają mi się niż ich ostatnie czwórki, które nie podobają mi się zupełnie. Są takie meh! Ale te? Najbardziej lubię z nich odcienie Merlot, Sweet Plum i Emerald Noir. Przepiękne! 
Na zdjęciu jeden z moich pierwszych makijaży tymi cieniami, czyli wszystko na raz :) Bardzo przyjemnie się z nimi pracuje i mają naprawdę specyficzną formułę. Ona jest taka mokro-sucha. Taka aksamitna, ale jednak pudrowa. Musicie sami to pod palcem obczaić przy okazji. Ta formuła pozwala na aplikację warstwową bez plam. 
Wady? 
  • Cena - 36 zł za cień, ale będą wydajne.
  • W katalogu kolory są bardzo przekłamane - przyciemnione i inne niż w rzeczywistości.
  • Dostaniecie je tylko u konsultantek, ale one powinny mieć pełną paletę kolorów przy sobie na żywo, więc możecie sobie je podotykać i same wybrać, które tak naprawdę chcecie, więc nie wiem czy to taka wada :) Ja osobiście polecam zakupy u Asi, do której kontakt znajdziecie tutaj (klik). 
Dajcie znać, czy któraś z moich propozycji kolorystycznych Wam przypadła do gustu!

13 komentarzy:

  1. Całkiem fajny pomysł żeby móc sobie komponować swoją własną paletę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! A te są niesamowicie poręczne, bo malutkie :)

      Usuń
  2. Twoja druga "mini paleta" ma świetne odcienie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie cienie to fajny pomysł dla osób, które mają już sporą kolekcję cieni i nie chcą kupować kolejnych tylko dla kilku odcieni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie! :) Zresztą one są tak poręczne, że nawet jak kupisz więcej to nie zajmą sporo miejsca, a są wydajne :)

      Usuń
  4. Jest tu kilka cieni, które chętnie bym przygarnęła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam do kontaktu z Beatą lub ze mną (791-682-989) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem za drogie. Podobają mi się jednak zestawienia, jakie sobie przygotowałaś, zwłaszcza to ze szmaragdową zielenią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To z zielenią jest inspirowane paletą ze Smashboxa - tą małą Smokey :)

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i motywację do dalszego pisania:) Staram się odpowiadać na bieżąco!

Komentarze typu "wzajemna obserwacja" w ogóle nie wchodzą w grę... Nie jestem zainteresowana takimi wymianami:)

Zapraszam częściej i życzę mile spędzonego czasu!:)