czwartek, 26 maja 2016

Okiem Młodej Mamy - Mój pierwszy dzień Matki ♥

Cześć, 
dziś może dość prywatny post, ale chcę sobie na niego pozwolić. Będzie króciutko, obiecuję! JESTEM MAMĄ! Wciąż czasem trudno mi w to uwierzyć, choć Hania ma już prawie 7 miesięcy! :) Czas tak szybko leci... Tak naprawdę to pierwszy Dzień Matki obchodziłam już w zeszłym roku, ale bardzo cichutko, bo wtedy maleństwo było jeszcze w brzuszku, nawet nie wiedziałam czy będzie chłopczykiem czy dziewczynką... Było po prostu Małym Łobuzkiem! W tym roku już jest inaczej, mogę w pełni cieszyć się macierzyństwem i obserwować kolejne kroki w rozwoju mojej córeczki! Jej uśmiechy, złostki i nieprzerwane próby w osiągnięciu kolejnej umiejętności! Wiecie, że to niesamowicie dodaje kopa motywacyjnego? My często poddajemy się po którejś z kolei nieudanej próbie, a dzieci? One są uparte i powtarzają, aż się nauczą! To po prostu jest piękne! Niczym nieskrępowane i jeszcze nie przesiąknięte pędem życia codziennego!:) 

Mam nadzieję, że moja córka wyrośnie na piękna kobietę, która przede wszystkim będzie DOBRA! 
Być Mamą dla mnie oznacza na razie Bycie Całym Światem dla swojego dziecka! To pewnie w przyszłości się zmieni, ale chciałabym mieć taką dobrą relację z moją córeczką jak ja mam teraz z moją Mamą. Ot, co! 

Koniec kropka 

środa, 25 maja 2016

Czy mogłam się aż tak pomylić? O ulubieńcu, który pokazał prawdziwe oblicze!

Cześć,
dziś post o mojej pomyłce i rozczarowaniu. O tym jak bardzo się pomyliłam i jak bardzo zawiodłam, ale też o tym, że go totalnie nie skreślam. Mowa oczywiście o gagatku - korektor w płynie Catrice... 
Najpierw napiszę, że było go bardzo trudno zdobyć. Chodziłam za nim bardzo długo, bo co dostawa, to w momencie znikał. Wiele z Was też na to narzekało. Zawsze byłam za późno, więc jak tylko go zobaczyłam na półce, porwałam najjaśniejszy odcień bez zastanowienia i nawet swatchowania. Odcień wydał mi się w porządku i ba! Używałam go ponad miesiąc zachwalając go sobie bardzo. Za co? 
Za megatrwałość! Po prostu nie do zdarcia! Jak nałożyłam go na niedoskonałość i zostawiłam, aby zastygł, to trudno go było ruszyć.  Następnie nakładałam na twarz podkład i nie zauważyłam bardzo istotnej wady tego produktu... Mianowicie: Ciemnieje w mgnieniu oka! Dosłownie! Nawet nie potrafiłam zrobić zdjęcia, bo dzieje się to tak szybko! Patrzcie:

Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? Nie wiem. Może po miesiącu zmieniły mu się właściwości, albo tak umiejętnie z niego korzystałam, że nie było tego widać... Naprawdę! Zauważyłam to dopiero wczoraj, gdy nałożyłam go na dłoń. Po prostu kosmos. Czasem nakładałam go na podkład i pod oczy i nie było nic widać!

Na obronę mam jedynie to, że tak trwałego korektora nie miałam, aby pod podkładem trzymał się cały dzień! Z drugiej strony... jeszcze tak szybkiego ciemnienia nie widziałam! Magia... 

I teraz pytanie... Czy ja byłam ślepa czy on postanowił się zepsuć? A może kwestia temperatury, bo ostatnio jest bardzo ciepło... Nie wiem. 

Macie ten korektor?
Dajcie znać czy Wam też tak oksyduje czy mój się zepsuł?
Ja z pewnością wykorzystam go do końca pod podkład, bo tak działa najlepiej!

piątek, 20 maja 2016

Golden Rose - Longstay Liquid Matte Lipstick Kissproof - 03 i 06

Cześć, 
wiem, że wiele z Was czekało na ten post, więc może nie będę zbytnio przedłużać:) Napiszę tylko: wreszcie wiosna! Czekałam! Spacery, słoneczko, lody, lemoniada... Tak! Wreszcie! Ile mogło być tych chłodnych dni i ciągłej zmiany pogody? Mam nadzieję, że tak jak było dziś - już zostanie! 

Okej. Tyle wylewania mojej frustracji i radości jednocześnie!:) Musiałam:)) A teraz...

...przedstawiam Wam dziś moje dwie nowe koleżanki, z którymi zdążyłam się zaprzyjaźnić: Matowe, płynne pomadki z Golden Rose w odcieniach 03 i 06. Najpierw zacznijmy od przeglądu technicznego :)

Opakowanie: 
Zamknięte w przezroczystym opakowaniu z czarną nakrętką z aplikatorem. Bardzo minimalistyczny wygląd - odpowiada mi to.

Aplikator:
Coś a'la gąbeczka na przezroczystym bagnecie. Lubi się odginać i rozpryskiwać produkt, ale tylko przy nieostrożnej aplikacji (brawo Ja!). Zbiera dużo produktu, więc polecam nadmiar usunąć obcierając o brzeg opakowania. Aplikator bardzo precyzyjny - pozwala obrysować i wypełnić kontur ust. Przyjemny w stosowaniu.

Pigmentacja:
Powalająca. Wystarczy jedno pociągnięcie, aby pokryć w 100% usta. Trzeba malować bardzo precyzyjnie, bo trudno później o poprawki. Zastyga i koniec - tylko micel albo płyn dwufazowy:) 

Zastyganie i uczucie ściągnięcia:
Zastyga bardzo szybko na pełny mat - kilkanaście, kilkadziesiąt sekund. Nie ściąga ust, nie robi z nich wiórów:) Przynajmniej w moim przypadku. Uczucie to pojawia się dopiero po kilku godzinach, więc naprawdę spoko. W niektórych pomadkach następuje to od razu, tu mamy na początku i przez długi czas po aplikacji pełen komfort noszenia. 

Konsystencja:
Coś podobnego do matowych pomadek ze Sleek. Bardzo lejąca, ale nie rozlewająca się po za kontur naszych ust. 

Trwałość: 
Bez jedzenia prawie cały dzień! Przegrywa z tłustymi rzeczami, ale to norma przy każdej pomadce. Zjada się równomiernie od środka. 

Demakijaż:
Baaaardzo trudna do zmycia. Pigment wżera się w usta i się mocno trzyma. Najlepiej dwufazowym płynem do demakijażu lub innym płynem do usunięcia makijażu wodoodpornego. Trzeba mocno potrzeć, aby zeszła:)

Kissproof?
Delikatne buziaki okej - bez obaw, ale już mocniejsze trochę zostawia:) 

Moje kolory:
Zacznijmy od koloru popularniejszego, czyli...
03 - brudny, zgaszony róż. Kolor między 8 a 10 z serii matowych pomadek w kredce z Golden Rose. Nada się zarówno do delikatnego jak i do mocniejszego makijażu. 
Ta pomadka na ustach na początku mi się nie podobała, bo ma wykończenie 3D, czyli wygląda jakby ktoś pokrył ją bardzo drobniutko zmielonym rozświetlaczem. Nie są to drobinki, a jakby niewyczuwalny na ustach drobniusieńki pyłek. Z czasem jednak się przyzwyczaiłam, bo usta wyglądają z dalsza bardzo korzystnie i zupełnie mi to już nie przeszkadza.

I kolejny... 
06 - czyli czerwień wpadająca trochę w koral, trochę w róż. Piękna! Niepowtarzalna i wyjątkowa. Jak dla mnie idealna na dzień. Przykuwa uwagę i wprowadza do makijażu świeżość, trochę szaleństwa i to COŚ. 
Ten odcień nie posiada w sobie już tej poświaty co 03. Kojarzy mi się z soczystą truskawką i po prostu jest piękny! Wybiela optycznie zęby. Patrzcie jak pięknie wygląda na ustach (jakość Instagram):
Inne odcienie, które testowałam na dłoni: 
Odcienie od dołu: 04,03, 10, 09, 06, 07, 01. W świetle naturalnym dziennym po lewej i w sztucznym galeriowym po prawej. Wiecie co? Ja sobie na pewno dokupię jeszcze kilka kolorów. Jestem chora na pomadki matowe, a te za cenę 19.90 są po prostu rewelacyjne jak dla mnie. Adekwatnie do ceny, a nawet lepsze niż po cenie byśmy mogli sądzić. 

Chciałam cały czas kupić 10, ale chyba ta ciekawość mi się nie opłaci i nie będę w niej wyglądać dobrze... Jest "trupia" i wiele osób wygląda w niej jak (cytuję z internetu): "topielec, zbyt późno wyciągnięty z wody". Nie wyklucza to, że część dziewczyn wygląda w niej naprawdę ładnie. Swoją drogą ten odcień jest wyjątkowy i nie ma go chyba w żadnej innej ofercie. Jest ciągle wysprzedany! :) Zastanawia mnie na ile ten odcień podoba się dziewczynom a na ile kupują go, bo stał się modny (?)... 
Backstage: Tak wyglądałam wieczorem po kilku myciach rąk i tarciu ręcznikiem:

Pochwalcie się czy macie któryś odcień i czy Wy też jesteście zadowolone!:) Jestem ogromnie ciekawa!

poniedziałek, 16 maja 2016

Ulubieńcy kwietnia

Cześć,
czas tak szybko płynie, a ja dopiero ostatnio ogarnęłam, że nie było ulubieńców kwietnia! Trzeba to natychmiastowo nadrobić!:) Nie ma tego dużo, bo tylko kilka produktów. Część się powtarza, ale warto też o nich przypomnieć:) 

Bandi, krem intensywnie nawilżający Hydro Care
Szybko się wchłania i nie zostawia żadnego filmu. Leciutki, idealny pod makijaż, szczególnie, gdy się spieszymy:) Niezacinająca się pompka i minimalistyczne szata graficzna również na plus:) 
Rimmel, Wake me up, 100 Ivory
sięgałam po niego najczęściej w kwietniu. Lubię jego rozświetlające właściwości i rozjaśniający efekt. Nawet po kilku pobudkach w ciągu nocy wyglądałam jak człowiek, a nie Zombie!:D:D Nie każdemu pasuje i nie każdy go lubi, ale u mnie się sprawdza. 
Catrice, Liquid camouflage, 010 porcelain
Używam praktycznie codziennie na zmianę z tym w słoiczku. Jak dla mnie za tą cenę - radzi sobie świetnie. Przypudrowany trzyma się cały dzień. Cieniutką warstwą nakładam go też pod oczy, ale tu nie każdemu może się podobać. Mnie nie wysusza, ale jak ktoś ma bardzo delikatną skórę w tym miejscu to nie polecam.
Avon, Perełki CC
Zrobiły u mnie naprawdę szał:) Używam ich na zmianę ze Stay Matte z Rimmel, samodzielnie, gdy chcę mocniejszego "glow", a także w połączeniu ze Stay Matte. Za każdym razem dają radę. Są nienachalne, nie mają chamskich drobinek i dają bardzo ładny efekt, który mi osobiście się podoba.
Avon, Scent Essence, sparky citrus
Umówmy się... nie stać mnie na drogie perfumy z drogich drogerii, dlatego w większości moje zapachy pochodzą właśnie z Avon. Uważam, że te produkty wychodzą im naprawdę dobrze. Ten zapach to zapach świeży, lekki... Pachnie zieloną herbatą z odrobiną cytrusów. Idealny na dzień.
Seyo, Nawilżające mydło w płynie
Wydajne, tanie, w pięknym opakowaniu i dużej pojemności. Zostawia lekko nawilżone dłonie i... pachnie obłędnie słodko. Apetyczne! 

Tyle.
Znacie coś z tych ulubieńców?

piątek, 13 maja 2016

Zakupy - Minti Shop, Sephora i Drogeria Natura

Hej, 
Dawno mnie nie było tutaj, przepraszam! Poprawiam się i porobiłam zdjęcia, więc wracamy do regularności. Wczoraj na Facebooku wrzucałam Wam zdjęcie paczki z MintiShop.pl, a dziś pokażę Wam zawartość, także... Kto ciekawy co zasiliło moje kosmetyczne zbiory - zapraszam dalej!:) 
Po pierwsze - RZĘSY! Pokończyły mi się już, a że lubię czasem dodać oku pazura, to zamówiłam dwie pary moich ulubionych Demi Wispies i takie, których jeszcze nie miałam - Glamour Black. Pierwsze dają bardzo naturalne wykończenie, ale robią kocie oczy, a drugie są megadługie i już nie mogę się doczekać, aby sprawdzić jak będą wyglądać!:) Swoją drogą, muszę spróbować metody klejenia rzęs od dołu. Słyszeliście o tym? Próbowaliście? Podobno ta metoda daje super efekty!:) 
Maski od SKIN79 chciałam mieć już bardzo długo, bo są bardzo chwalone. Teraz na Minti były w promocji, więc troszkę zaszalałam... ale umówmy się - nie robię często zakupów, więc jak już robię to hurtowo!:))) Nie mam jeszcze Pandy, ale jak te się sprawdzą to na pewno się skuszę. Myślę o tym, czy nie zrobić Wam testu na żywo z którąś z tych masek... Chcielibyście coś takiego obejrzeć?:) 
Osławiony chyba wszędzie Revlon Colorstay do cery tłustej i mieszanej. Normalnie wstyd, że do tej pory go nie miałam. Jaśniutki w odcieniu 150 Buff. Kupiłam w ciemno oglądając swatche w Internecie, ale trafiłam. ładnie wpada w beżowo-żółtawe tony. Podobno jest to jeden z lepszych podkładów drogeryjnych. Zobaczymy czy u mnie też się sprawdzi. Mam go w tej starej wersji jeszcze bez pompki, ale jakoś sobie poradzę. Jest teraz w promocji na Minti też. 

Oprócz tego zamówiłam jeszcze paletkę MUR Chocolate Vice dla Dominiki, która wygrała w losowaniu po moim Wyzwaniu Makijażowym, ale pozwoliłam sobie zostawić ją zupełnie zafoliowaną jeszcze w folię bąbelkową:) Niech ma radochę z odpakowywania!:))) 

Wczoraj będąc w Katowicach wstąpiłam jeszcze do Sephory i kupiłam coś fajnego, co chodziło za mną od dłuższego czasu. Mianowicie... 
...maseczki do ust. Jako maniaczka matowych produktów do ust, które lubią wysuszać stwierdzam, że to jest ekstra pomysł na pielęgnację. Jedną mam nawilżającą, a drugą regenerującą. Zobaczymy jak się sprawdzą, ale póki co, jestem bardzo podekscytowana samym pomysłem na takie maski:) Oczywiście nie zastąpią one codziennego nawilżania i peelingu, ale czemu od czasu do czasu (jeśli zadziałają) nie pozwolić ustom na taki luksus?:) 

I ostatnia rzecz: 
Złapałam w Naturze plasterki na wypryski. Ostatnio zdarzają mi się niespodzianki na twarzy, więc sprawdzimy czy to faktycznie działa:) 

I jak Wam się podobają moje ostatnie zakupy?
Kupiłyście ostatnio coś fajnego? 
Może chcecie mi coś polecić?

sobota, 7 maja 2016

Ślubne DIY - Podwiązka Panny Młodej

Cześć,
dziś nietypowo i totalnie niekosmetycznie. Chcę Wam pokazać jak małym nakładem pracy można zrobić coś nietuzinkowego, niebywałego. Coś, co będzie niezwykłą pamiątką na lata, a i może być później tradycją przekazywaną jako Matka córce, czy Babcia Wnuczce. Nie wiem jak Wy, ale ja pod tym względem jestem bardzo sentymentalna.

Coś niebieskiego, coś starego, coś pożyczonego i coś nowego. Która Panna Młoda według tradycji nie troszczy się o każdą z tych rzeczy? Dodatkowo oczywiście podwiązka. Element niezbędny w stroju Panny Młodej. Dodaje kobiecości, seksapilu i pewności siebie. 

Moją robiła mi Przyjaciółka i widzicie ją powyżej. Na środku doszyłam jedynie serduszko z Lilou, które dostałam od teraz-już-Męża, a wtedy chłopaka na urodziny tuż przez zaręczynami:) Poplątane, ale wiem, że rozumiecie:) Ten drobiazg mam zamiar w przyszłości podarować mojej córce w dniu ślubu i mam nadzieję, że będzie przekazywana z pokolenia na pokolenie. 

Dlaczego nie kupić gotowej? 
Z całym szacunkiem, ale nie znalazłam żadnej, która wpadłaby mi w oko. Wszystkie, które były piękne były albo bardzo drogie, albo trzeba było sprowadzać z zagranicy... Wiedziałam, że Przyjaciółka robiła sobie na ślub sama i była cudowna, więc ją wtedy poprosiłam, a teraz ja robię ją dla jej Siostry. Zrobiła się nam taka fajna tradycja. 

Chcę Wam pokazać, że zrobienie takiej podwiązki nie jest trudne, a może być przepiękną pamiątką. Okej. Do rzeczy. Nie mam zdjęć poszczególnych etapów, ale podwiązka jest na tyle prosta w wykonaniu, że od razu zaczaicie o co chodzi.
Jest to kawałek aplikacji do firan. Składała się ona z jakby winogron. Rozcięłam ją, wyrównałam brzegi i zszyłam na środku dokładnie. Aplikacja zawierała już perełki, więc to miałam z głowy. Nie podobało mi się jednak samo zszycie (mimo tego, że bardzo się starałam), więc doszyłam przetyczkę (?) do opasek lub ramiączek od biustonosza. Po bokach doszyłam też dwa niebieskie, szklane koraliki. Wszystko kupiłam w pasmanterii. 

Gdy już byłam zadowolona z efektu, całość naszyłam na taśmę rozciągliwą. Efekt końcowy prezentuje się następująco:

Pannie Młodej wiem, że się podoba. Dostała ją na swoim Wieczorze Panieńskim. Jutro idziemy do nich na ślub i wesele. Wierzę, że drobne rzeczy robione i dawane od serca przynoszą ludziom wiele szczęścia. Mam nadzieję i życzę Parze Młodej, aby i w tym wypadku tak było! Życzcie nam dobrej zabawy i dużo DOBREGO dla Nowożeńców. :)))) 

Jak Wam się podoba?

środa, 4 maja 2016

Torebkowe 'zapodziajki' kwietnia

Cześć,
kto czyta mnie od dłuższego czasu to wie - jestem uzależniona od produktów do ust! Nie kryję się z tym specjalnie:) W sumie to mi z tym nawet dobrze:) Wiąże się z tym jednak fakt, iż pomadki walają mi się po torebkach i później ich muszę szukać. Co jakiś czas jednak wyciągam wszystkie z kieszonek, odkładam na miejsce i zaczynam chomikowanie od początku:) Która z Was też tak ma, że zamiast wymieniać to dokłada - przyznaje się w komentarzu!:)))

Dziś zrobiłam porządek i postanowiłam się podzielić co królowało na moich ustach w kwietniu. Jeżeli post się spodoba, będę robić takie posty częściej!

Ach! Zapomniałabym! Pozdrawiam wszystkich, którzy trafili tu dzięki Zakochanej! Mam nadzieję, że się Wam spodoba!:) 
W tym miesiącu jakoś wydaje mi się, że mało ich wyciągnęłam... Może już zrobiłam raz porządek w kwietniu? Hmmm... nie wiem:) Nie pamiętam, ale teraz znalazłam ich w dwóch torebkach 6. Są to:
  • Catrice, Pure Shine 030, Don't Think Just Pink - Napisy już mi się z niej starły totalnie, ale delikatny kolor, nawilżenie i blask sprawiają, że wciąż do niej wracam, gdy potrzebuję pomadki, a nie mam czasu na długie jej nakładanie i pilnowanie czy jest okej. Do makijaży typu 'nude' - idealna! 
  • Catrice, Beautifying Lip Smoother, balsam upiększający, 030 Cake Pop - baaaardzo go lubię! Działa na zasadzie jak pomadka wyżej, ale do tego pięknie pachnie i smakuje!:) 
  • Wibo, Million Dollar Lips, 01 - zastygająca, matowa, trwała pomadka w przepięknym brudnoróżowym odcieniu. Czego chcieć więcej? Baaardzo ją lubię. Polecam kupić teraz na promocji!:)
  • Golden Rose, Matte Lipstick Crayon, 10 - nie powiem nic na temat tej pomadki, bo wszyscy wiedzą, że ją uwielbiam! Odcień, trwałość, konsystencja, wykończenie i komfort noszenia - cudowna!
  • Golden Rose, Liquid Matte Lipstick, 03 - włożyłam ją do torebki ostatniego dnia kwietnia i jeszcze nic nie mogę na jej temat powiedzieć oprócz tego, że ma piękny kolor i w starciu z rosołem zupełnie przegrała:))) 
  • Avon, Matowa Pomadka, Vibrant Melon - szalony wiosenny kolor! Ani to koral, ani róż, ani czerwień. Coś zupełnie pomiędzy! Przepiękny. Trochę neonowy. Dodaje uroku i podkreśla świeżość cery! Wyjątkowy zdecydowanie! 
Oprócz tych sześciu noszę ze sobą mojego czerwonego EOSa. Nie wyciągam go, bo boję się, że zapomnę go zabrać. Swoją drogą to pierwszy balsam do ust, którego nie zgubiłam:D 
A teraz Wy:) Przyznajcie się, ile pomadek nadprogramowych nosicie w torebkach? Koniecznie dajcie znać czy takie posty Was interesują!:) 
Buziaki!