sobota, 29 października 2016

Piękna jesienią | Paznokcie | Kolor wina

Cześć,
w ramach nadrabiania postów, bo pomysły się mnożą i już nie mogą wytrzymać z późniejszą realizacją dziś pokazuję Wam kolejny post w ramach akcji #pięknajesieniąWiecie, że ja nie cierpię malować paznokci, bo jeste niecierpliwa przy ich schnięciu, ale dziękuję Karolinie za to, że mnie zmotywowała, bo jednak trzeba trochę się nadłubać, ale efekt zawsze wygląda elegancko! Przynajmniej z daleka... bo przez ostatnie stresy trochę moje skórki ucierpiały... Umówmy się, że po prostu ich nie widzicie, co?:))) 
Jeżeli już paznokcie jesienne, to podobają mi się wszelkie borda, złota, czerwienie, ale też nie pogardzę nudziakami, brudnym różem czy granatami i szarościami. Wiecie - albo żywa czerwień albo zgaszone kolory z powyższej gamy:) Podobają mi się też pastele - wyglądają niezwykle dziewczęco w towarzystwie grubych i mięsistych swetrów i golfów. 
Na dzisiejszą akcję wybrałam niezawodne jak dla mnie i tanie Wibo w odcieniu 14. To bordo wpadające w brązy i szarości. Piękne. Napiszę tak - żal mi kasy na droższe lakiery, bo i tak maluję nimi paznokcie raz, no może dwa razy i później leży, bo mam ochotę na coś innego. Wibo za cenę ok. 10 zł, jeżeli nałożymy na niego Top Coat, ma naprawdę dobrą trwałość - 4-6 dni na moich paznokciach, których nie oszczędzam - przy opiekowaniu się dzieckiem i prowadzeniu domu, bo nie ma szans.
Nałożyłam go dwie warstwy. Pierwsza nie kryje w 100% i zostawia kolor bardziej bordowy, winny. Dopiero druga warstwa sprawia, że lakier na paznokciach jest dokładnie taki jak w buteleczce. 
Jako bazę nałożyłam odżywkę wzmacniającą Sally Hansen przyspieszającą wzrost paznokci, a Top Coat to niezawodny Produkt Golden Rose z idealnie szerokim pędzelkiem. Przyspiesza on schnięcie lakierów, więc plus.
Jako balsam dla moich biednych skórek, użyłam produktu specjalnie do tego przeznaczonego - alessandro o zapachu marchewkowo-pomarańczowym! Wierzcie mi - pachnie dokładnie jak Kubuś o tym smaku. Lubię takie zapachy! Kupiłam go w Sephorze. Jest to produkt wegański.
Poprzednie posty w ramach akcji znajdziecie: makijaż  i usta <3 

Paznokcie może nie są idealne, ale jestem zadowolona. 
Nie wyglądają tragicznie, a kolor jest piękny i wyjątkowy. 
Jakie kolory wybieracie jesienią? 
Jestem ciekawa, więc piszcie pod spodem!

piątek, 28 października 2016

beGLOSSY | Październik | BeYOUtiful

Cześć,
jestem po długiej ja na mnie ostatnio nieobecności. Zachęcam do śledzenia mnie na Facebook, będziecie zawsze wiedzieć więcej:) Tymczasem z dobrych wieści - napisałam pracę magisterską a to znów oznacza więcej czasu na to, co najbardziej lubię, czyli - blogowanie, malowanie, testowanie:) 
Dziś mam dla Was pudełko beGLOSSY, które nie świeci przykładem, ale cóż... pokażę Wam i sami ocenicie. Ja po jego nazwie miałam troszkę większe oczekiwania... :)
Piękna Pani i piękna nazwa - lubię takie słowotwórcze nazwy.
Pielęgnacja zawsze na plus. Każda kobieta wie, że 80% makijażu to pielęgnacja i troska o cerę. Zobaczmy kryje się w środku.
I w środku...
I tak jak zawsze - po kolei.
GARNIER, Maska kompres super nawilżenie dla skóry odwodnionej MOISURE+ AQUA BOMB
Maska w płachcie, czyli to, co lubię najbardziej. Zużyję na pewno! A dodatkowo zdradzę Wam, że jest to nowość, więc tym bardziej warto przetestować:) 
Cena: 8,99 zł - pełny produkt
LAMBRE, Body Creme WInter Edition 
Mogłam dostać jedną z dwóch wersji. Oprócz mojej jabłkowo-cynamonowej w pudełkach były również czekoladowo-pomarańczowe. Bardziej cieszyłaby mnie druga wersja, ale ta też jest niczego sobie - nie otwierałam, by powąchać, bo pójdzie w świat. Mam trochę innych w zapasie, więc ucieszy się ktoś inny!:) 
Cena: 49,90 zł/200 ml - pełny produkt
WELLA PROFESSIONALS, Oil Reflections - Odżywcza maska
To też nowość, ale tym razem w wersji miniaturowej. Pachnie migdałowo, delikatnie, przyjemnie. W pudełkach były też miniatury szamponów i odżywek. 
Cena: 59 zł/150 ml - w pudełku produkt 30 ml
GLOV, Quick Treat Limited Edition
Wstyd się przyznać, ale poprzedniej, którą również dostałam w boxie, jeszcze nie zdążyłam przetestować, ale ta jest po prostu prześliczna! Dla tych którzy nie znają tego produktu to jest to rękawica, która potrzebuje tylko wody, by zmyć makijaż, nawet ten wodoodporny. Tu akurat wersja "kieszonkowa".
Cena: 14,99 zł/1 sztuka
EFECTIMA, peeling+maska do rąk
A tutaj to nawet nie wiem co napisać. Mam takich masek chyba z 5 z różnych firm, bo lubię czasem sobie je nałożyć, ale akurat w pudełku beGLOSSY ten produkt mnie trochę bawi...
Cena: zawrotne 2,65 zł/2x7 ml - produkt pełny (wow!)
Nie wiem co mam o tym pudełku myśleć... 
Jak dla mnie jest po prostu słabe.
Żadnego 'wow!' poza ślicznym opakowaniem GLOV. 
A Wy co myślicie?

PS. Na Facebooku będę dzielić się w rozdaniu kosmetykami! Śledźcie, a nie przegapicie!:) 

piątek, 21 października 2016

Piękna jesienią | Usta | Pomadka z peelingiem Sylveco

Cześć,
z racji tego, że w zeszłym tygodniu połączyłam dwa tygodnie w jedno, to tym razem musiałam coś wykombinować:) Poprzedni post znajdziecie tutaj, a o całej akcji możecie poczytać tutaj. Koniecznie zajrzyjcie, bo dziewczyny, które również biorą udział tworzą naprawdę świetne posty! 
Napisałam, że musiałam kombinować, ale tak naprawdę od razu wiedziałam o czym chcę napisać. Przecież każda z nas wie, że żadna pomadka - nawet ta mocno nawilżająca nie wygląda ładnie na ustach, które są przesuszone i mają odstające skórki, a skoro trendem jesiennym są mocno podkreślone usta, to usta zdecydowanie muszą być wypielęgnowane. Z pomocą przychodzą nam peelingi do ust i choć cała blogosfera już pisała o tej popularnej pomadce, to ja również dołożę swoje 3 grosze, bo może ktoś z Was jeszcze jej nie zna;) 
Pomadka z peelingiem SYLVECO. 
Na pierwszy plus zasługuje fakt, iż jest to kosmetyk naturalny produkowany przez polskiego producenta. W składzie znajdziemy takie składniki jak: Olej sojowy, Wosk pszczeli, Olej z wiesiołka, Cukier trzcinowy, Lanolina, Masło kakaowe, Masło karite (Shea), Betulina, Wosk carnauba, Olejek z gorzkich migdałów. 
Zapach nie należy do najpiękniejszych, ale też nie jest odrzucający. W smaku jest słodki, dzięki zawartości cukru trzcinowego i to właśnie on "zdziera" nasze usta. Pomadka w konsystencji jest tępa, ale w kontakcie z ustami traci swoją tępowatość i od razu bierze się do roboty. 
Jak ja jej używam? 
  1. Nakładam ją przed makijażem. Masuję usta już samym sztyftem, a następnie pocieram dolną wargą o górną. Gdy drobinki się rozpuszczą, a trwa to zaledwie chwilkę, zbieram pozostałość płatkiem kosmetycznym. Dzięki temu, że pomadka bogata jest w substancje natłuszczające i nawilżające, usta po zabiegu są wypielęgnowane.
  2. Nakładam ją przed snem. Masuję i zostawiam, aby kosmetyk pielęgnował moje usta w nocy.
Oba sposoby są skuteczne. Należy jednak pamiętać, aby pomadkę trzymać w stosunkowo chłodnym miejscu. Łazienka niestety jej nie służy, gdy robi się cieplej, lubi się rozpływać i traci swoje właściwości. Nie jest już tak skuteczna.
Czy pomadka SYLVECO jest niezbędna? Zdecydowanie nie! Ale jest fajny gadżetem, gotowym produktem. Możemy ją zastąpić zwykłym cukrem z miodem, szczoteczką do zębów, a także innymi "zdzierakami". Nie można jednak jej odmówić praktyczności i gotowości do użycia w każdej chwili. Jej cena to: 10,50 zł, więc również na plus!:) 
Oczywiście trzeba też pamiętać o regularnym nawilżaniu - to oczywiste!
A Wy jak dbacie o usta?

wtorek, 18 października 2016

Nowe paletki My Secret | Makijaż

Cześć,
w ostatnim Haul'u pokazałam Wam wszystko oprócz paletek My Secret, które udało mi się dorwać za ok. 11 zł, bo były w promocji. I może na szczęście, bo "co się odwlecze to nie uciecze", więc mam dla Was nie tylko swatche, ale też i makijaż z ich użyciem. Zapraszam:) 
Jak wiecie, udało mi się kupić też 2 zachwycające pigmenty. To one są winowajcami ostatniego przeoczenia, bo po prostu wprawiły mnie w taki zachwyt, że "oślepłam" :D Możecie zobaczyć ich swatche tutaj. Teraz czas na potrójne paletki:
Pierwsza z nich to Sand Dunes, która składa się z trzech odcieni beżobrązów wpadających w różośliwkę. Uwielbiam te moje określenia kolorów!:D Idealne do stworzenia dziennego smoky lub do podkreślenia załamania powieki. 
Są bardzo dobrze napigmentowane. Bardzo aksamitne, ładnie i prosto się rozcierają. Kolor można budować. Uważam, że jest to jedna z lepszych basicowych paletek. Idealna do kosmetyczki na wyjazd, choć opakowanie nie jest najsolidniejsze, to nie jest też badziewne.
Druga to Morning Dew. Zjawiskowa! Dwa kolory mieniące się, ale nie brokatem a mnóstwem skrzących się drobinek - jeden szampański, a drugi różowo-złoty. Ostatni to bardzo mocno napigmentowany czekoladowy brąz. 
Te kolory są obłędne, ale zdecydowanie lepiej wyglądają wklepane palcem na środek powieki, gdyż pędzel ich tak ładnie nie nakłada. Brąz - bajka! Paletka idealna do makijażu wieczorowego, mieniącego się, ale też do dziennego, kiedy nakładamy błysk w wewnętrzny kącik. 
Makijaż z ich użyciem prezentuje się następująco... Była to moja luźna zabawa, ale taka by później móc wyjść w tym makijażu po bułki:)))) 
Na ustach mam bordową pomadkę z Lord&Berry pomieszaną z Golden Rose matową płynną 10. Jak widzicie - istna zabawa:) Na zdjęciu efekt nie jest uchwycony tak jakbym chciała:) 
Zaczęłam też troszkę inaczej nakładać bronzer, ale o tym chyba napiszę w innym poście:))) 

Miłego!

piątek, 14 października 2016

Wspieraj polskie | Odżywczy płyn micelarny i tonik 2w1 | Vianek

Cześć, 
Vianek to marka produkowana przez Sylveco, która powstała stosunkowo niedawno, ale już znalazła spore grono swoich wielbicieli. Ja skusiłam się na płyn micelarny z ekstraktem z nagietka. Dlaczego go kupiłam, co mnie w nim przyciągnęło i czy się u mnie sprawdził? Zapraszam dalej. 
Najpierw o samej marce. Vianek jest polską marką kosmetyków naturalnych. Skład ich kosmetyków jest bezpieczny i naturalny. Zapewniają łagodną pielęgnację, a nowatorskie receptury gwarantują zadowalające efekty stosowania. Zawierają ekstrakty polskich kwiatów i ziół, pochodzących z upraw ekologicznych. 
Co mnie skusiło? Oczywiście, że przepiękne ludowo-folkowe opakowanie! Opakowania zdobią niepowtarzalne wzory zalipiańskie, malowane z pasji i poszanowania polskiej tradycji,wywodzącej się z XIX wieku. Wow! Przepiękne! Dodatkowo jak nie widziałyście domów we wsi Zalipie, to polecam obejrzeć w Internecie!:) 
Tonik pochodzi z serii odżywczej. Zawiera w swoim składzie olej rokitnikowy, olej z pestek moreli i lecytynę sojową, które mają za zadanie pielęgnować, a ekstrakt z nagietka i panthenol mają łagodzić podrażnienia. 
Moja opinia: Tonik ma przepiękny zapach, który dodatkowo umila demakijaż. Jest naturalny, nienachalny i trochę jak polne kwiaty. Bardzo delikatny. Tonik ładnie domywa resztki makijażu. Dobrze radzi sobie z tuszem do rzęs i eyelinerem. Jak dla mnie - bardzo przyjemny! Czy odżywia? Cera po nim jest miękka, ale ja i tak zazwyczaj nakładam krem, więc nie zwracałam uwagi. Na pewno mnie nie wysuszył, nie podrażnił i nie szczypał :) Wydajność - taka jak w przypadku większości płynów micelarnych.
Jedyny mały minus to cena: prawie 17 zł za 200 ml. Ma to jednak swoje uzasadnienie w użytkowaniu, bo tonik należy zużyć przed upływem trzech miesięcy od otwarcia. Nie ma więc sensu produkować większej pojemności. 
Dostępny w Naturze:) 
Znacie markę? Korzystacie z ich kosmetyków? 
A może, możecie mi coś polecić?

czwartek, 13 października 2016

Haul drogeryjny | Rossmann, Natura, Super-Pharm

Cześć,
dziś post bonusowy. Wczorajsze popołudnie spędziłam z Siostrą na zakupach, więc postanowiłam podzielić się z Wami co nowego zasiliło moje kosmetyczne zbiory. Odwiedziłam najpierw Rossmann, bo oczywiście promocja -49% na wszystkie produkty do makijażu twarzy. Specjalnie pojechałam do innego miasta, bo u nas Bourjois nie uświadczysz, a właśnie na tej marce zależało mi najbardziej. Powiem Wam szczerze... mam mnóstwo podkładów, ale żaden z nich mi teraz nie odpowiada. Mam wrażenie, że są ciężkie i ogólnie na żaden nie mam ochoty oprócz tego, którego nie mam i mi go okropnie brakuje... Healthy Mix. Nawilżający, średniokryjący, lekki i po prostu dla mnie idealny. On był głównym gościem na mojej liście życzeń. Oczywiście wszystkie odcienie były w imponujących ilościach, ale HM 51 wyprzedany... dlatego skusiłam się na 123 perfect, który też lubię choć jest troszkę bardziej matujący, a do tego korektor i puder z serii Healthy Mix. No nic, podkład zamówię Online. 
Zdecydowanie dla mnie plusem promocji w Rossmann są pustki w pozostałych drogeriach. Dosłownie! W Naturze byłam ja, jeszcze jedna klientka i ekspedientka! :D Patrzcie, co udało mi się kupić:
Same cudowności! Nie od dziś wiadomo, że niepozorna marka MySecret ma jedne z lepszych cieni drogeryjnych. Ich maty są niesamowicie napigmentowane, a pigmenty... Och! Ach! Wow! Patrzcie na te, które udało mi się kupić:
Pierwszy koralowo-różowo-złoto-szampański to numer 4, a ten szafirowo-fioletowo-różowo-złoty to numer 9. Ta 9 to taka niezapominajka, ale przepięknie błyszcząca - właśnie tak kojarzy mi się ten odcień. Swatche:

Mój mąż zaczyna się ze mnie czasem śmiać, bo robię swatch i zamieram w zachwycie. Zdjęcia oddają tylko 50% piękności, słodkości i cudowności! 
Aha! W Naturze -40% na L'Oreal! Cynk, bo Was lubię!:) 
Ostatnią drogerią była Super-Pharm, okazało się, że trwa u nich promocja na akcesoria do makijażu Life 2+1 za grosz. I tak zaopatrzyłam się w puszki, bo gdy maluję klientkę to lepiej przyłożyć puszek, niż opierać palec o policzek. Wygoda i higiena jednocześnie!:) Do tego kupiłam spiralkę i wysuwany pędzelek do ust, który niestety, ale pomimo wyglądu i miękkiego włosia czuć, że jest wykonany tandetnie...

Może jeszcze się wybiorę do Rossmanna tu u siebie w mieście, bo interesują mnie bazy z Bielendy i nowy podkład z Maybelline, a Wy? Kupiłyście coś?