piątek, 30 stycznia 2015

Inspirowany porannym niebem!

Cześć, 
obiecałam, że będzie bardziej makijażowo, więc zapraszam! Makijaż inspirowany, jak widzicie w tytule, porannym niebem:) Fioletowo-różowym? Niesamowitości!:) 
Po prostu jak go zobaczyłam, to pomimo pośpiechu na uczelnię, wyciągnęłam telefon i musiałam zrobić zdjęcie! Piękny! Dziś natchnęło mnie, aby coś podobnego zmalować na powiece. Dodatkowo wychodzę dziś na małe świętowanie, więc makijaż jak znalazł:) 
Zbliżenie na oko:
Na rzęsach mam przez niektórych kochany, a przez niektórych nienawidzony Avon Big&Daring! Dla mnie jest świetny!:) Cienie z Paletek Sleek (Au Naturel, Oh So Special, Vintage Romance). Bronzer Bahama Mama, Rozświetlacz MUR, Róż Oriflame, brwi - kredka Catrice. Podkład Rimmel Lasting Finish + Rimmel Wake me up.

Na koniec jeszcze z lampą. Macie okazję zobaczyć jak rozświetlacz MUR się pięknie mieni w sztucznym świetle.
Na dziś byłoby już tyle! Aha! Pamiętacie ten lakier do paznokci Pierre Rene z beGlossy? Potwierdzam! Trzyma się na paznokciach 7 dni! Nie odpryskuje, a jedynie ściera się naturalnie na końcówkach! Nałożyłam go bez Top Coat'u, więc jeszcze większy plus dla niego! Jestem pod wrażeniem i zwracam mu należyty honor, choć dalej uważam, że nie powinien znaleźć się w Zimowej Pielęgnacji:)))) 

Następny post dopiero w poniedziałek, bo jadę na weekend w rodzinne strony! Przygotuję ulubieńców! Życzę Wam mile spędzonego czasu! 

Pozdrawiam,
Blondlove

czwartek, 29 stycznia 2015

Styczeń w zdjęciach - snapchat #2

Cześć,
miesiąca styczeń zostało jeszcze tylko 2 dni, dlatego dziś trochę prywaty:) Uzależniona od Snapchat - to już wiecie! Mam tego naprawdę sporo:) Luźny post, czwartkowy, niekosmetyczny:) Styczeń minął mi bardzo szybko. Wiązało się to z dużą ilością zaliczeń, ale też z poważniejszym podejściem do bloga. Staram się publikować częściej i w coraz lepszej jakości!:) Mam nadzieję, że jest to zauważalne:) Póki co - zdjęcia w kiepskiej, telefonowej jakości! Zapraszam!
Jedzenie, selfie, jedzenie, selfie, widok, jedzenie i tak każdego dnia!:)))) Pozdrawiam tych, do których te zdjęcia docierają!:))) Jeżeli lubicie dzielić się chwilą, to polecam!:) Dziś tylko tyle! Zapraszam jutro - będzie bardziej urodowo albo makijażowo:)


Pozdrawiam,
Blondlove

środa, 28 stycznia 2015

Bandi czy Ziaja?

Cześć,
kolejna szybka recenzja tego, co się skończyło i tego, co mam nadzieję zastąpi stare. Tajemniczo? Zapraszam dalej:) 

W listopadowym beGlossy dostałam krem z kwasem migdałowym i polihydroksykwasami. Była to 30 ml-owa próbka i właśnie kilka dni temu mi się skończyła. Tak wyglądał krem:
Chcę Wam szybko wyliczyć jego niesamowite zalety:

  1. Zapewne policzyliście szybko ile mi służył. Tak, ponad dwa miesiące codziennego stosowania z kilkoma dniami przerwy, gdy zapomniałam go ze sobą zabrać na wyjazd. Pierwszy wniosek: bardzo wydajny. 
  2. Opakowanie z pompką, czyli bardzo higieniczny:)
  3. Nakładałam go zaraz przed snem. Szybko się rozprowadzał i bardzo szybko wchłaniał. Wniosek trzeci: przyjemny w stosowaniu.
  4. Po wchłonięciu pozostawiał skórę gładką i miękką. Wniosek czwarty: Przyjemne uczucie na twarzy.
  5. Rano, gdy się budziłam, moja twarz była bardzo delikatna, bez dodatkowych wyprysków, wygładzona, nawilżona i pory były ściągnięte. Wniosek piąty: wszystkie obietnice, które napisane są na opakowaniu, zostały spełnione. Co to za obietnice? Zapraszam tutaj :) 
  6. Konsystencja? Lekka, żelowo-kremowa. 
Wada? Cena: 69 zł/50 ml.
Dostępność: tutaj lub w innych drogeriach internetowych, stacjonarnie nie widziałam, ale podobno w Hebe. Sprawdzę:) A jak widzieliście to dajcie znać!:)

Kwas migdałowy okazał się być moim sprzymierzeńcem jak sądzę i dlatego szukałam kremu z tym składnikiem. Koleżanka poleciła mi Ziaję.
Czy ma podobne działanie? Stosuję go dokładnie tak samo jak poprzednika.
  • Konsystencja jest bardziej żelowa, ale wolniej się wchłania.
  • Po wchłonięciu buzia jest troszkę taka "tępa", nie jest tak przyjemna w dotyku jak po Bandi.
  • Faktycznie nie powoduje dodatkowych wyprysków i nie zaognia tych, które się pojawiły.
  • Nawilża.
  • Jest zamknięty w tubce, czyli mniej higieniczny w użytkowaniu.
  • Na zakrętkę, czego nie lubię. Wolałabym, aby był na klik, zatrzask, wiecie o co chodzi. Dobra czepiam się!:)
  • Działanie bardzo podobne do Bandi, więc nie mam zastrzeżeń.
  • Cena? Około 10-12 zł.
Konsystencja:
69 zł a 10-12 zł... Robi wrażenie! Działanie bardzo podobne. Kilka drobnych szczegółów, dlatego uważam, że Ziaja wypada na jego tle baaardzo dobrze! Stosunek ceny do jakości jest naprawdę korzystny! A dodatkowo w Ziaji znajdziemy ekstrakt z liści z drzewa Manuka, który łagodzi podrażnienia, posiada właściwości antybakteryjne, zmniejsza infekcje, oczyszcza. Same plusy!:)

Porównajmy jeszcze składy obu kremów. 

Bandi:
Aqua/Water, Propylene Glycol, Cyclomethicone, Mandelic Acid, Caprylic/Capric, Trigliceride, Ethylhexyl Stearate, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Paraffinum Liquidum, Cyclopentasiloxane, Sodium Hydroxide, Gluconolactone, Dimethicone, Lactobionic Acid, Ceteareth - 20, PEG-100 Stearate, Dimethicone Crosspolymer, Disodium EDTA, Cyclohexasiloxane, Parfum/Fragrance, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Limonene, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Linalool.
Ziaja:
Aqua (Water), Isohexadecane, Cyclopentasiloxane, Propylene Glycol, Mandelic Acid, Glyceryl Stearate, PEG - 100 Stearate, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Cetyl Alcohol, Panthenol, Zinc Gluconate, Leptospermum Scoparium Leaf Extract, Xanthan Gum, Diazolidinyl Urea, Methylparaben, Propylparaben, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Citral, Eugenol, Triethanolamine

W Bandi kwas migdałowy jest na czwartym miejscu, a w Ziaji na piątym, czyli nieznaczna różnica. Niestety tylko tyle potrafię na razie odczytać ze składu... Jeśli widzicie coś więcej, to zachęcam, aby mnie uświadomić:)

Ogólnie to zadowolona jestem bardzo z Ziaji. Jest dobrym zamiennikiem Bandi! Cena i jakość tego produktu jest naprawdę świetna:) Nie wiem jednak, czy nie wrócę Bandi, gdy mi się skończy:) Jakoś tak bardzo się z nim polubiłam:) Może będę stosować zamiennie? Nie wiem, będę o tym myśleć później:)

A Wy? Macie może Ziaję? Jakie macie z nim odczucia? Polecacie? Które z produktów z tej linii są też godne uwagi? Dajcie mi koniecznie znać:)
Pozdrawiam,
Blondlove

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Tanie, a dobre - rozświetlacze

Cześć,
jak możecie zauważyć, mam dziś bardzo luźny poniedziałek:) Nowa płyta Meli Koteluk, kocyk, kawa, orkiszowe ciasteczka marki Ania (produkt rolnictwa ekologicznego, czyli w składzie bio-wszystko:))) Teraz wiecie, już nie "bądź fit", ale "bądź bio". Zauważyliście, że zalała nas taka fala mody na zdrowie? Nie o tym dziś, ale takie nasunęły mi się przemyślenia!:) 
Dziś chciałam Wam pokazać trzy tanie rozświetlacze, które mam w swoich zapasach:) Odkąd poznałam moc rozświetlenia, "efektu glow", to nie wyobrażam sobie bez nich makijażu wieczorowego, a często nawet dziennego!:) Wszystkie kosztują ok. 15 zł, więc sami rozumiecie:) 

EDIT 5 maja 2016 roku: Tu aktualizacja - klik!

Zacznę od tego, który kupiłam najwcześniej. Zamówiłam go w drogerii internetowej e-zebra, za... nie, cenę zostawię na koniec!:) Zaopatrzyłam się w niego, bo zostałam poproszona o makijaż ślubny, a nie wyobrażałam sobie "nieświecącej" Panny Młodej jako najważniejszej Gwiazdy dnia i wieczoru! Świecąca, czyli ładnie rozświetlona! Szczyty kości policzkowych, łuk kupidyna (serduszko nad ustami), wewnętrzne kąciki oczu i trochę nos, czoło to punkty, które pięknie uwydatniają makijaż i urodę kobiety. Odbijając światło sprawia, że cera jest świeża, delikatna, elegancka... Uwielbiam ten efekt:) "Dobra, wróć! Rozświetlacz, który kupiłaś!"
Rozświetlacz technic w płynie. Opakowanie przypominające do złudzenia opakowanie lakieru do paznokci - szklane z plastikową nakrętką i pędzelkiem. Mam go od czerwca zeszłego roku, a zużycie po kilkudziesięciu razach używania widoczne na zdjęciu. Bardzo wydajny. Niewygodny w użyciu, ale da się obejść. Wystarczy nałożyć na dłoń, rozsmarować i wklepać delikatnie palcami w wybrane części twarzy. Daje piękny efekt rozświetlenia. Kolor delikatnie różowy, ale swatch wygląda tak:
Kropki - technic, swatch Makeup Revolution
Roztarty technic
Jak widzicie, piękna tafla. Nie posiada w swoim składzie drobinek, które by się okropnie odbijały. Tu oczywiście efekt jest bardzo mocny, ale można go dawkować od bardzo delikatnego, do właśnie bardzo intensywnego. Co kto lubi:) Trwałość - bardzo dobra, ale na podkładzie, bo się z im ładnie stapia.
Oceniam go: 4+/5 za aplikator, który jest bardzo miękki, taki mało sprężysty... 
Cena za 12 ml/ok. 10 zł

Następny w kolejce jest Avon - puder rozświetlający, edycja limitowana Hollywood. Skusiłam się oglądając Makeup Tv na YouTube. Tam wyglądał pięknie! Wydawał się być pięknym złotym rozświetlaczem i choć Hania mówiła o drobinach, to jakoś tak to mi umknęło...:)
Opakowanie z porządnego Avonowego plastiku na plus! Grafika, rewelacyjna - piękna Pani Retro, jak ze starego kina w długiej, powłóczystej sukni, wzięta jakby prosto z czerwonego dywanu!:) Dodatkowo w środku mamy lusterko co też na plus. 
I tu mamy schody... Swatch. Kolor niby szampana, ale jakby trochę zgaszonego. Drobiny, które tu się nie uchwyciły, na twarzy wyglądają strasznie. Konsystencja dość sucha. Pigmentacja... średnia... Tu za bardzo tego produktu nie da się dokładać. Wydajność - bardzo dobra. Trwałość średnia, chyba, że mówimy o drobinkach:D
Oceniam: 2+/5 będzie okej na wakacje do ciała:) np. rozświelić dekolt:) 
Cena: 15g/ ok. 17 - 19 zł (cena regularna 33 zł, ale widzieliście któryś produkt Avon w cenie regularnej?:)) 

I ostatni - najnowszy, najlepszy z trzech:
Makeup Revolution - Peach Lights. Zacznę od opakowania:) Wygląda jak opakowanie odpustowe (jeżeli wiecie o co mi chodzi), ale nawet obok niego nie leżało:) Jest to twardy plastik i sprawia wrażenie trwałego. Napisy są złote i obawiam się, że po jakimś czasie się zetrą, ale nie przeszkadza mi to na razie:) Odcień - piękny brzoskwiniowy, bez drobinek. Nałożony na twarz daje cudowną taflę rozświetlenia. Trwałość jest bardzo dobra, wydajność również. W konsystencji jest pudrowo-kremowy. Aksamitny. Bardzo dobrze się z nim pracuje. Świetnie wygląda na zdjęciach! Swatche:
Oceniam go: 5+/5, bo jest naprawdę dobry i godny uwagi!
Cena: 15 zł w drogeriach internetowych

Jeszcze porównanie wszystkich trzech na ręce:
I test trwałości, czyli przetarłam ręką po rozświetlaczach. Zobaczcie co zostało:
Post nie jest sponsorowany. To jedynie moje spostrzeżenia i opinie. Tanie nie musi oznaczać złe! A Wy? Macie któryś z tych produktów? Może macie coś innego, co jest warte uwagi? Lubicie rozświetlacze?
Pozdrawiam,
Blondlove

niedziela, 25 stycznia 2015

Fiolet po raz kolejny...

Cześć,
za oknem śnieg, znów! Nie powiem, że jestem z tego powodu zadowolona. Wręcz przeciwnie! Czekam, aż w końcu będę mogła założyć coś lżejszego niż zimowa kurtka! Ale okej, mamy styczeń i to on tutaj ustala zasady w zmowie z Panią Zimą:)

Dziś makijaż wykonany paletką Vintage Romance i pigmentem 22 Inglot.
Tak to mniej więcej wygląda bez zbędnego opisu:)
Makijaż z nudów, z przypływu chęci i z "muszęcośkreatywnegozrobić" :) 

Dodatkowo, pamiętacie moje narzekanie na lakier do paznokci w pudełku beGlossy
Chyba zmienię o nim zdanie! Bez odprysków już ponad dwa dni, a nie cackam się z nimi za bardzo! Jestem na razie pod wrażeniem, bo jest trwalszy niż poprzednie:) Ciekawe czy wytrzyma obiecane 7 dni!:) 

Na koniec pokażę Wam co czekało na mnie rano:
Same pyszności, które przyniósł mój Mąż:D Od razu dzień się stał przyjemniejszy!:)

Życzę Wam dobrze spędzonej niedzieli! Odpoczywajcie i uważajcie na siebie! :))))
Pozdrawiam,
Blondlove

piątek, 23 stycznia 2015

Aktualizacja - Avon, Lambre, Cztery Pory Roku

Cześć, 
miało mnie dziś nie być, ale chciałam na bieżąco Wam sprostować pewne rzeczy, bo obiecałam, że dam znać jak coś zauważę!:))))

Otóż, moi drodzy:

  • Po pierwsze Lambre, o którym pisałam tutaj. Piękny, Chabrowy lakier, który przecudnie wygląda na paznokciach. Elegancki i efektowny, w pięknym opakowaniu, ze świetnym pędzelkiem... Ale niestety, jego trwałość jest beznadziejna, dlatego muszę mu obniżyć ocenę do 3/5. Dałam go koleżankom na testy i obu bardzo szybko odprysnął, a jednej zszedł płatami... Szkoda, bo kolor cudowny!
  • Przyspieszasz Cztery Pory Roku, który dostałam w beGlossy, niestety, ale nie przyspiesza... Lakier schnął tyle, ile normalnie, może troszeczkę krócej... Plusem jest wygoda jego użytkowania, mimo tego, że dopiero po chwili załapałam, iż w zakrętce jest przycisk, który ułatwia aplikację (tak, blond:)).  I co jeszcze zauważyłam? Ładnie nawilżył moje skórki wokół paznokci oraz nabłyszczył lakier dając mu efekt pięknej, gładkiej tafli, więc to na plus... Ale niestety nie przyspiesza jakoś mega i nie miałam efektu Wow... Nałożyłam go na drugą warstwę lakieru i nie dał rady. Spróbuję z jedną!:) Może coś robię nie tak...:) 
  • Avon - Żelowa kredka do oczu SuperSHOCK, o której było tutaj. Dziś nałożyłam ją na powieki solo i... nie odbija się jakoś mega, ja dziś zapomniałam zmatowić powiekę, ale przy innych kredkach miałam odbitą całą, a tu jedynie poświatę, więc następnym razem trochę pudru lub cienia i będzie super! Dodatko trzyma się bez rozmazywania od 7.30, a mamy teraz 18.40 i nadal jest OK:) Wczoraj przy zmywaniu makijażu miałam jedynie problem - trochę trzeba się napracować płynem micelarnym i płatkiem, aby się go pozbyć, ale nie ma tragedii:) Dodatkowo jest mega, megaczarny! Dawno nie widziałam tak głębokiej czerni. Jestem pozytywnie zaskoczona!:) 

Obiecane, napisane:) Jak coś mi się będzie nasuwać to będę pisać:)
Pozdrawiam,
Blondlove