wtorek, 31 stycznia 2017

Tanie, ale jakie dobre! Wibo Million Dollar Lips | Nowe kolory

Cześć,
post, którym rok temu pokazałam Wam tę pomadkę, ale w odcieniu numer 1 wyświetliło do tej pory prawie 5000 osób. To dla mnie naprawdę zaskakujące, bo cały czas szukacie opinii na temat tego produktu i często trafiacie właśnie do mnie! Od tamtej pory nie zmieniłam zdania na jej temat, więc odsyłam Was tutaj. Dziś chciałabym Wam zaprezentować dwa nowe kolory, które ostatnio wpadły w moje ręce. 
Od góry, to numer 5 i 6. Opakowanie nie zmieniło się, co dla mnie jest plusem. Warto też pochwalić kolor zakrętki, który odpowiada odcieniowi pomadki. Dzięki temu zabiegowi w pośpiechu wybieramy właściwy kolor. 
Aplikator również nie uległ zmianie. Formuła musowa też została zachowana. Kolory natomiast prezentują się następująco:
5 to typowy nudziak wpadający w beż. Dla pełnego krycia warto nałożyć dwie cienkie warstwy, bo jedna robi prześwity. 6 natomiast to róż. Lekko brudnawy, trochę wpadający w fiolet. Jest lepiej kryjący niż 5, ale mimo wszystko polecam nałożyć dwie cienkie warstwy i lekko przypudrować, bo wysychają na pełen mat, ale bardzo lepki. Porównałam je z odcieniem numer 1, bo 6 łudząco go przypomina.
Jak widać, 1 jest zdecydowanie ciemniejsza i nie wpada aż tak w róż jak 6. Na ustach pomadki prezentują się następująco:
...i w makijażu:
Tak pomadka może też zmienić wygląd makijażu. Oczy pomalowane paletką Sweet Peach od Too Faced, o której możecie poczytać tutaj. 

Cena: około 11 zł
Dostępność: Rossmann

Ja ostatnio na okrągło używam numer 5!
Jest dla mnie idealnym kolorem nude!

piątek, 27 stycznia 2017

Mam ją! | Sweet Peach | Too Faced | Makijaże z jej użyciem

Cześć, 
dziś mam dla Was szybką recenzję paletki, której używam ostatnio codziennie, aby sprawdzić jej możliwości. Kupiłam ją w ostatniej promocji na Sephora.pl ze zniżką -20%. Czy jest warta zachwytów nad nią? Zobaczcie sami.
Mowa oczywiście o Sweet Peach od Too Faced. Paletka zapakowana w kartonowe pudełko w brzoskwiniowo-koralowych barwach. Z tyłu znajduje się podgląd kolorystyczny i kilka informacji. Sama paleta jest metalowa, zamykana na magnes.
W środku znajduje się lusterko i 18 cieni o wykończeniu matowym, satynowym, metalicznym, z drobinkami. Każdy cień jest podpisany nad konkretnym kolorem. Nazwy utrzymane są w zamyśle soczystej brzoskwini, co bardzo mi się podoba.
Sama paletka skomponowana jest tak, że możemy uzyskać makijaże od lekkich dziennych, do ciemnych wieczorowych. Mamy utaj zarówno cień bazowy, jak i czerń. Utrzymana jest zdecydowanie w tonacji ciepłej.
A kilka swatchy wygląda tak: 
Generalnie rzecz ujmując, to paleta jest przepiękna, a jej zapach obłędny. Pachnie zdecydowanie intensywniej niż czekoladowa paleta czekoladą. Makijaż nią wykonywany jest niebywałą przyjemnością. Same cienie nakładają się bardzo dobrze, lekko pylą, ale wystarczy pędzel delikatnie otrzepać. Nie osypują się podczas aplikacji. Są bardzo dobrze napigmentowane, choć Georgia odbiega od normy i trzeba się nią troszkę namachać. Wszystkie błyski są przepiękne! Bez bazy trzymają się 8h, po tym czasie błyszczące mi się na oku trochę zgubiły w załamaniach, ale trzeba wziąć pod uwagę, że moje dziecko lubi jak jestem umalowana i chętnie wtedy mi ciapka po oczach. Na bazie trwałość jest zdecydowanie dłuższa. Cienie przepięknie się blendują i budują na sobie. 
Kilka makijaży ostatnich - od dziennych do mocniejszych.
Paleta jest droga, ale ja osobiście nie żałuję pieniędzy na nią wydanych tym bardziej, że zapłaciłam prawie 40 zł mniej. Jest porządna, ma piękne kolory, zapach i do tego jest po prostu urocza. Fajny gadżet, ale użyteczny. Myślę jednak, że jak ktoś nie ma fizia na punkcie kosmetyków, to bez tej paletki się obejdzie. Podobne kolory ma chociażby Chocolate Vice od I Heart Makeup, ale nie takie same:)

Cena regularna: 189 zł 

Dostępność: tutaj


Ja jestem z niej zadowolona i podoba mi się bardzo!
Chcecie porównanie z brzoskwiniową Chocolate Vice od MUR?

środa, 25 stycznia 2017

Prezenty ze spotkania blogerek | Chwalę się co dostałam!:)

Cześć, 
dziś szybko i z przyjemnością pokażę Wam co dostałam na spotkaniu w niedzielę. Trochę tego jest, więc zapraszam do oglądania.
Bardzo duża paczka z pielęgnacją i kolorówką - tonik, suchy olejek, baza pod cienie, odżywka do paznokci, top coat, podkład i balsam do ciała. Dziękuję!
Świece i podgrzewacze, których u mnie w domu nigdy mało. Dziękuję! 
Żel do higieny intymnej i kilka próbek. Dziękuję!
Żel do mycia twarzy, plastry na nos i lekki krem matujący. Dziękuję!
Nie słyszałam nigdy wcześniej o tej marce, dlatego tym bardziej się cieszę. Dziękuję!
Główny sponsor spotkania, który udostępnił nam swoją salę szkoleniową na spotkanie, a do tego podarował mnóstwo perełek kosmetycznych! Dziękuję!
Ręcznie robiony fascynator specjalnie dla mnie! Jest piękny i na pewno już jestem zainspirowana do wykonania makijażu z jego udziałem. Dziękuję! 

...i  na koniec. Kto jest z Żywca, to polecam serdecznie lokal ROSSO, który był sponsorem przepysznego cateringu! 

A tutaj zapraszam po kilka zdjęć do Asi - klik. 

Miłego wieczoru!

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Makijaż ze spotkania blogerskiego i kilka słów o samym spotkaniu

Cześć,
dziś opowiem Wam jak było na wczorajszym spotkaniu z blogerkami z mojej okolicy i pokażę Wam z bliska makijaż, który właśnie wczoraj na sobie miałam:) Uwaga! Będzie dużo linków, w które warto kliknąć, aby poznać bardzo sympatyczne dziewczyny! Najpierw jednak makijaż, aby był w miarę porządek:)
Oko to mieszanka mojej nowej palety Sweet Peach od Too Faced, Naked Chocolate od I Heart Makeup i cienia Aubergine od Kobo - to zdecydowanie najpiękniejszy fiolet jaki chyba istnieje. 
Na policzkach wylądowały: Golden Rose Mineral Terracota Powder w odcieniu 4, My Secret Bronzer Face'n'Body i Baked Mix Bronzer od Wibo - uwielbiam ostatnio to ciepłe zestawienie! Na usta natomiast nałożyłam pomadkę matową z MAC - Flat out Fabulous.

Kilka słów o spotkaniu...

Spotkanie zorganizowały: Paulina z bloga Zakochana w kolorkach i Joanna z bloga Joanna Dobosz Make Up w Bielsku-Białej w studio Affect Cosmetics. Organizowały to po raz pierwszy, ale poszło im naprawdę dobrze! Poznałam aż 6 dziewczyn, które prowadzą blogi o tematyce modowej, urodowej i fotograficznej. Spotkanie było bardzo miłe, a atmosfera sprzyjająca luźnym pogawędkom. Dzięki temu, że spotkanie było właśnie w sali szkoleniowej, mogłyśmy rozmawiać i czuć się bardzo swobodnie. Miałyśmy okazję również poznać Danusię z Danutta Hand Gallery, która opowiedziała nam o swojej pasji z robienia ozdób i dodatków do ubrań, ale też każdej z nas przygotowała spersonalizowany prezent. Co dostałam zobaczycie w poście o tym, co w ogóle dostałyśmy na spotkaniu:) Póki co, to odsyłam Was do dziewczyn, które miałam przyjemność poznać:

1. Marta - http://enjoyment.pl/
2. Dagmara - http://dafis.pl/
3. Dominika - http://shoppingtips.pl/
4. Kinga - http://www.gorzela.pl/
5. Kamila - http://carmillabeauty.blogspot.com/
6. Weronika - http://swiatwybiegiem.pl/


Dziękuję organizatorkom za naprawdę fajnie przygotowane spotkanie!
Mam nadzieję, że jeszcze w tym gronie się zobaczymy!

piątek, 20 stycznia 2017

Naked Chocolate i Aubergine | dzienny makijaż dla zielonookich | Test trwałości

Cześć,
dziś makijaż, który miałam na sobie we wtorek, a że po powrocie do domu byłam zdumiona tym jak wyglądał, to przy okazji opowiem Wam o jego trwałości. Generalnie to makijaż zrobiłam w 20 minut na stojąco (przy Hani, gdy jestem sama nie ma innej opcji jeżeli chcę, aby wszystkie kosmetyki i pędzle nie kusiły tych małych rączek) o godzinie 9 rano, a zdjęcia wieczorem robione są około 21, więc 12h! :) 
Oko wykonałam całkowicie przy pomocy Naked Chocolate od I Heart Makeup, o której możecie poczytać tutaj. Oczywiście nie widać, że powieka do trzech czwartych oka się błyszczy, ale uwierzcie na słowo:) 
Użyłam: Milky w załamanie, Sweet Shop dla pogłębienia załamania i Choc-fest w zewnętrznym kąciku. Na ruchomą powiekę wklepałam palcem błyszczący Divine, a w wewnętrzny kącik nałożyłam Way. Na dolnej powiece roztarłam ciemny brąz - Choc-fest i dodałam w wewnętrzny kącik Way. Oczywiście przed nałożeniem cieni nałożyłam bazę z theBalm i przypudrowałam pudrem Healthy Mix z Bourjois
Aby makijaż stał się jednak ciekawszy, bo jakoś miałam ochotę na trochę bardziej dziewczęcy look, to w zewnętrzny kącik, na brąz nałożyłam cień w odcieniu Aubergine od KOBO. Sprawiło to, że makijaż nabrał koloru, ale bardzo nienachalnego, a jednocześnie podkreśliło to kolor mojej zielonej tęczówki.
Na twarzy mam również: podkład - Inglot HD zmieszany z Pierre Rene Skin Balance, kamuflaż płynny Catrice, puder Healthy Mix. Na policzki użyłam bronzera Face'n'Body z MySecret, a zamiast różu użyłam mozaiki Baked Mix z Wibo. Niczym nie utrwalałam i nie użyłam pod spód żadnej bazy, a jedynie krem z Nivei.
Usta to Golden Rose Liquid Matte Lipstick w odcieniu 3, ale żeby było ciekawiej to nałożyłam na nią trochę 10. Zdecydowanie to połączenie mi się podoba!

No to jak wyglądało to po 12h? Mimo kiepskiego światła i widocznego już mojego zmęczenia, starałam się ze zdjęć wyciągnąć jak najwięcej:) 
Oko było w stanie nienaruszonym! Jak widzicie koło nosa i brody mi się starł podkład i puder, ale wynikało to z mojego kataru i złego nawyku, czyli ciągłego podpierania i dotykania twarzy (nie róbcie tego). Makijaż przeżył 4 godzinną jazdę pociągiem, a następnie spacerowanie po mieście i spotkanie z przyjaciółmi. Policzki właściwie były nieruszone, a usta wytrzymały od około 9.30 do około 16, bo zjadłam pysznego burgera i po prostu ją starłam nie chcąc jej już naprawiać:) Około godziny 14 poczułam dyskomfort w postaci ściągniętych ust, ale delikatne dodanie pomadki zażegnało "kłopot". Ja jestem pod wrażeniem! 
I co powiecie?
Chodzę sobie teraz w kitce! 
Pierwsza kitka samurajka od kwietnia zeszłego roku! :D