przychodzę dziś do Was z kosmetykami, które w mojej szufladzie leżały nieotwarte i nawet nie maźnięte przez ponad miesiąc(!). Już tak długo chciałam się z nimi zmierzyć przy Was, ale moja twarz jakoś nie chciała ostatnio współpracować i ciągle byłam czymś obsypana... Nie mogłam się jednak już doczekać, więc czas na pierwsze wrażenie! Pokażę Wam dziś jedynie cienie, aby post nie był zbyt długi:) Pojutrze wskoczy na blog róż, także już dziś zapraszam:)
Paletka poczwórnych cieni o nazwie Ravishing Ruby w katalogu skradła moje serce połączeniem kolorów, które wydawało mi się idealne. Czy tak jest? O tym na końcu:) Najpierw o samej paletce. Jest solidna, wykonana z mocnego, czarnego, błyszczącego plastiku - nie wyróżnia się niczym na tle innych opakowań z Avon. W środku praktyczne lusterko i pacynka - jak dla mnie zupełnie niepotrzebna:)))
O cieniach:
Swatche nałożyłam na roztarty Duraline z Inglot i prezentują się dość średnio jak na tak intensywne kolory, ale plus jest taki, że można ich dokładać:) Kolejną rzeczą jest numerowanie cieni w paletce. Ponumerowane są od 1-4 tak, aby każda kobieta wiedziała jak wykorzystać ich potencjał. Jak sugeruje producent: 1 - pod łuk brwiowy, 2 - wewnętrzny kącik, 3 - środek powieki ruchomej i 4 - przyciemnienie zewnętrznego kącika.
Czy to dobry pomysł? Jak dla mnie nie, dlatego pokażę Wam jak te cienie według mnie wyglądają lepiej i w jakiej konfiguracji byłoby korzystniej:)
Zatem przejdźmy do tutorialu:
Od razu zaznaczam, że w palecie brakuje matowego beżowego cienia, który można by nałożyć pod łuk brwiowy... dlatego posłużyłam się cieniem z My Secret nr 505 oczywiście:) na powiekę nałożyłam też tym razem kropelkę Duraline z Inglota jako bazę i wtarłam palcem.
Teraz sięgam po cień nr 2, który jest matowym jasnym brązem i nakładam go w załamaniu powieki i od razu rozcieram.
Następnie sięgam po fioletowy, lekko połyskujący cień nr 3 i wklepuję go płaskim, języczkowym pędzelkiem na środek powieki, aż do zewnętrznego kącika. wewnętrzny kącik zostawiam nietknięty. Rozcieram granice.
Teraz czas na zewnętrzny kącik. Nakładam tutaj granatowy cień nr 4 i rozcieram kierując się załamaniem powieki.
Sięgam po precyzyjny pędzelek i cień nr 1, który jest skrzącym złoto-szampańskim cieniem z brokatowymi drobinkami. Nakładam go w wewnętrznym kąciku. Dolną powiekę maluję w kolejności od zewnętrznego kącika: granat, fiolet, złoto-szampański. Rozcieram granice.
Na linię wodną oka nakładam białą kredkę z Nyx. Tuszuję rzęsy i gotowe.
Dlaczego uważam, że jedynka nie nadaje się pod łuk brwiowy? Bo nie lubię jak błyszczy mi się pod brwią. Nie wygląda to naturalnie. Zdecydowanie lepiej będzie ten cień wyglądał albo w wewnętrznym kąciku, albo na środku powieki, gdzie zdecydowanie będzie przyciągał uwagę i otwierał oko.
Moja opina:
Jak dla mnie cienie są średniej jakości. Nie pracuje się z nimi tak przyjemnie jak np. z Zoevą. Połączenie kolorów całkiem ładne, ale na pewno nie na dzień. Będę ich używać, ale raczej na pewno nie w takim rozwiązaniu jak podaje producent i wybiórczo, tzn. korzystać z poszczególnego cienia do danego makijażu. Efekt malowania nimi możecie ocenić sami.
Cena: 19.99
Ocena: 4-
A jakie jest Wasze zdanie na temat cieni z Avon? Ja bardzo lubię ich kredki i pomadki:)
PS. Wszystkim tym, którzy zmagają się aktualnie z sesją - życzę powodzenia!:))) Damy radę!:)
Pozdrawiam Was ciepło,
Blondlove
Ja mam kilka kolorów od Avon i popieram Twoje zdanie - cienie są ogólnie średnie.
OdpowiedzUsuńNo właśnie ta paletka taka leży biedna, bo mam wiele lepszych...
UsuńJa również lubię ich kredki ale cienie tak średnio do mnie przemawiają:) ale ładnie pomalowane oczko:)
OdpowiedzUsuńŚrednie są te cienie, ale kredki SuperShock kocham!:)
UsuńTych cieni nie miałam, ale jak to średniaki, to raczej po nie nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNie warto... jest wiele lepszych!:)
UsuńKolory ładne, chociaż nie moje. Mam w pracy koleżanki - fanki Avonu i się zachwycają tymi paletami.
OdpowiedzUsuńJa zamówiłam te kolory dla tego fioletu, który mnie urzekł, ale już wiem, że wolę kupić Sleeka:)))) Avon tylko niektóre kosmetyki ma w porządku:)
UsuńOni kiedyś (ale to z 5 lat temu) mieli taką super serię cieni gdzie były 3 kolory w tym jeden był w kremie. Miałam tą paletkę w takich brązowo - beżowych kolorach i była naprawdę świetna. Kremowy cień był boski i w dodatku był to taki jasny beż, pasował absolutnie do wszystkiego, matowy, idealny jako cień bazowy każdego makijażu. Inne kolory świetnie się z nim blendowały. Cudo. Niestety szybko się skończył - a szkoda. Co do pozostałych kolorów z tej paletki to miały (tak jak te Twoje) słabą pigmentację... Niestety widzę, że w tym zakresie nic się nie zmieniło :( Już od jakiegoś czasu nie używam kosmetyków z Avonu i raczej już do tej firmy nie wrócę. Jedyne co pamiętam że było fajne to kredka Supershock - fajna, żelowa, łatwa w aplikacji i długo się utrzymująca :)
OdpowiedzUsuńKredki Supershock są rewelacyjne i je zamawiam na bieżąco!:) Natomiast z cieni się wyleczyłam:)
UsuńNie lubię tej firmy wszystko mnie tam uczula i ceny czasem straszą. Kiedyś mieli świetne cienie w kremie a co do prasowanych to dobrych doświadczeń nie mam. Lepiej zainwestować w coś lepszego.
OdpowiedzUsuńMnie nic nie uczuliło, ale uważam, że kilka kosmetyków jest w porządku. :) Oprócz cieni oczywiście, one już mnie nie skuszą choćby były w diamentowej paletce:)
UsuńMiałam poczwórną paletkę Mocha z Avonu i tylko jeden był dobrej jakości - w kolorze kawy z mlekiem. Reszta była nietrwała, cienie się rolowały. Najciemniejszy brąz natomiast używam do dzisiaj do wyrysowywania brwi. :)
OdpowiedzUsuńMoja mama ma tą Mocha i jeden z nich jest faktycznie okej, ale w ogólnym rozrachunku wypada jednak tez słabo. Dobrze, że znalazłaś zastosowanie dla tej paletki:)
Usuńładnie :) ale nie przepadam za Avonem :)
OdpowiedzUsuńja tylko za niektórymi produktami przepadam:)
Usuń