Cześć,
ostatnio Lovely i Wibo (w sumie to siostrzane marki produkowane wspólnie) wypuściło kilka "nowości". Nie bez przyczyny użyłam tego słowa w cudzysłowie, bo są to produkty do złudzenia przypominające produkty wysokopółkowe Nars, Too Faced, Sleek i Kylie Jenner. Jestem zdecydowanie przeciwnikiem tego typu zabiegów! Ja rozumiem, że kosmetyki tych marek są teraz na topie i są pożądane przez wiele z nas, ale to nie usprawiedliwia takiego marketingu! Zdecydowanie brak kreatywności i dosłowne odgapianie jest po prostu okropne! Wiecie, tu nawet nie chodzi o produkty, bo jest wiele produktów do siebie podobnych, które z całą pewnością mogą być zamiennikami droższych, ale chodzi tu o wygląd tych kosmetyków. To on tak bardzo mnie razi. Mimo tego, chciałam sprawdzić jaka jest jakość tych kosmetyków, bo to ona ma się tutaj bronić. O paletce "inspirowanej" Too Faced pisałam Wam tutaj.
Dziś na tapetę weźmiemy pomadki, które jak tylko zostały wrzucone na półki szafy Lovely, to w moim mieście zniknęły w trymiga. Udało mi się dorwać dwie przypadkiem w Katowicach. Jedną mam ja - Pink Poison, a drugą - Sweety - dostała moja siostra.
Nikogo pewnie nie zdziwi fakt, że skoro produkt jest inspirowany pomadkami Kylie, to w opakowaniu znajduje się i konturówka i płynna pomadka. Oba produkty znajdują się na plastikowej tacce, aby nie latały po opakowaniu.
Szata graficzna jest ładna - nie mogę powiedzieć, że nie. Niestety nie jest wykreowana przez tę markę - szkoda! :)
Konturówka jest miękka, masełkowata, ładnie sunie po ustach. Malowanie nią nie sprawia żadnych trudności. Pomadka natomiast ma tradycyjny aplikator. Jest kryjąca, ale lepiej nałożyć dwie cieniutkie warstwy. Zapach niezbyt przyjemny, ale ledwo wyczuwalny.
Kolor konturówki idealnie odpowiada kolorowi pomadki - to na plus. Kolor Pink Poison to taki ładniejszy odcień ust. Różowo-brzoskwiniowy nudziak. W moim odczuciu jest ładny i neutralny.
Trwałość. No i tutaj mamy schody... Trzyma się na ustach około 3 h zjadając się od środka, a właściwie to do pierwszego posiłku. Po pół godziny wyraźnie widać granicę wewnątrz ust. Ten kolor jest o tyle wygrany, że nawet jak się zjada, to nie rzuca się to w oczy. Wydawać by się mogło, że skoro jest konturówka, to trwałość powinna być lepsza. Nie jest. Konturówka zjada się tak samo szybko i nie trzyma się ust tak mocno jakbym tego chciała.
Kolor nie zarzuca też zębów, ale ładnie podkreśla naturalny kształt ust. Naprawdę na niego nie ma co narzekać.
Wygląd i uczucie na ustach. Ładnie wygląda przez pierwsze kilka minut. Potem usta robią się trochę rodzynkiem. Nie zastyga zupełnie na mat. Lepi się cały czas, co może wpływać na jej nienajlepszą trwałość. Cały czas ma się uczucie, że ona na ustach jest. Podkreśla naturalne załamania ust.
Cena: 20 zł
Macie o tych pomadkach jakieś zdanie?
Kolor Sweety jest podobny do 1 z Milion Dollar Lips.
Na mnie ta pomadka nie zrobiła wrażenia Wow!
...i niestety nawet jeśli kusi mnie kolor Milky Brown,
to raczej nie zaryzykuję kolejnej...
wolę płynne maty z Golden Rose w tej samej cenie.
ja jeszcze swojej k lips nie mam , ale chętnie skuszę się na milky brown :)
OdpowiedzUsuńNo własnie ta Milky Brown jest wyjątkowa ze względu na odcień...
UsuńNie posiadam, ale chciałabym mieć, chociaż martwi mnie to, że przeczytałam wiele złych opinii o nich. Nieco głupieję, pewnie ciekawość weźmie górę :D
OdpowiedzUsuńoliwiatondos.wordpress.com
Tak, te pomadki mają zwolenników i przeciwników... Ja jestem chyba po środku... Niby fajne, ale bez szału:)
UsuńJakoś mnie nie porywają. Sama forma i opakowanie jest ciekawe, ale nie zainteresowały mnie proponowane przez Lovely kolory ;)
OdpowiedzUsuńA mi się właśnie wydaje, że te kolory są dobrym posunięciem, bo ostatnio takie odcienie królują na ustach:)
UsuńPrezentuje się fajnie, tylko cały czas dzwoni mi w głowie, że jest to najzwyczajniej legalna podróba Kylie Jenner :(. Może się skuszę w przyszłości, nie mówię nie. Puki co mnie nie porywa.
OdpowiedzUsuńTak! Masz rację! :)
UsuńJakoś mnie te pomadki nie kuszą. Kolory faktycznie ładne, ale kiepska trwałość to niestety duży minus.
OdpowiedzUsuńTo jest chyba ten haczyk... ale wiem, że u niektórych ta trwałość jest lepsza... :)
UsuńSzkoda że taka kiepska trwałość bo kolor na prawdę piękny i super w nim wyglądasz. Sama ostatnio o mały włos nie kupiłam jednej sztuki ale chyba dobrze że się powstrzymałam :).
OdpowiedzUsuńMnie kusi ta Milky Brown, ale raczej odpuszczę... mnie trwałość na kolana nie powaliła, ale wiem, że u niektórych trzyma się dłużej.
UsuńNie kuszą mnie szczególnie, chociaż muszę przyznać że wygladaja na prawdę ładnie :)
OdpowiedzUsuńKolory są wyjątkowo wszystkie kuszące i ładne:)
UsuńMam brązik i faktycznie, mocno wysuszają usta i nie przetrwają jedzenia. Natomiast sam kolor lubię na tyle, że kiedy nie planuję nosić jej bardzo długo, to chętnie po nią sięgam ;)
OdpowiedzUsuńTak, trafiłaś w sedno:))) Dla samego koloru warto po nią sięgnąć, ale tylko wtedy, gdy mamy czas na jej poprawki:)
UsuńTobie byłoby do twarzy w każdym kolorze:) masz piękne usteczka:) mnie te pomadki nie korcą za dużo mam zapasów:) obserwuję!
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana! <3
UsuńKolor jest naprawdę bardzo ładny. Myślę, że często bym taki nosiła. O tej "inspiracji" wspominałam już w komentarzu, do posta o paletce, który opublikowałaś. Nic się nie zmieniło, dalej takie zabiegi mnie zniechęcają.
OdpowiedzUsuńKtóre kosmetyki Wibo i Lovely stylizowane są na Sleek? Chodzi o to trio róż, bronzer, rozświetlacz?
Też i paletką rozświetlaczy ta najnowsza:) mam nadzieję, że się nie mylę:)
UsuńBardzo ładny kolor ale efekt rodzynka mnie zniechęca bo i tak moje usta wymagają ciągłego nawilżenia :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam problemu z suchymi ustami, a te pomadki mi do końca nie pasują... U niektórych kobiet wyglądają całkiem ładnie:)
UsuńŁadny kolorem, chociaż wersja Sweety bardziej wpadła mi w oko. Na razie jednak się nie skuszę, mam wystarczającą ilość innych produktów.
OdpowiedzUsuńPrawda, sweety jest piękna! Ja raczej też się już nie skuszę:)
Usuń