poniedziałek, 9 października 2017

4 produkty, 3 kroki i 2 minuty do zadbanej cery | Mary Kay | Zestaw TimeWise®

   No dobra. Wiecie, że lubię proste rozwiązania pielęgnacyjne takie jak na przykład maski w płachcie, bo nie trzeba zmywać. Do tej pory moja pielęgnacja twarzy rano i wieczorem była czysto przypadkowa. Rano raczej zapominałam i przypominało mi się dopiero przed makijażem o oczyszczeniu i kremie, a wieczorem oczyszczanie i aloes był moim punktem stałym :) Te czynniki skłoniły mnie do przetestowania zestawu TimeWise od Mary Kay. Dziś mija miesiąc. Czy jestem zadowolona i co bym zmieniła? Zapraszam dalej :) 
Zestaw składa się z: mleczka 3-w-1 (oczyszcza, delikatnie złuszcza i odświeża skórę), nawilżającej emulsji przedłużającej młodość, 88 ml (zmniejsza pojawianie się zmarszczek i intensywnie nawilża), serum na Dzień z filtrem SPF 30, 29 ml (chroni przed promieniowaniem zapobiegając zmarszczkom i nierównemu kolorytowi cery) i serum na Noc, 29 ml (odżywia redukując głębokie linie i zmarszczki). Kolejność używania to: mleczko, osuszenie twarzy, serum i na koniec emulsja. Zaznaczę jeszcze, że posiadam zestaw do cery normalnej i suchej, bo ostatnio szła ona w tym kierunku (wcale się nie dziwię). Po kolei:
Mleczko 3 w 1 - 127 ml (klik)
Mleczko ma za zadanie oczyszczać, złuszczać i odświeżać. Nie uczula i nie zatyka porów. Jest delikatnie i nie podrażnia. U mnie świetnie sprawdzał się jako doczyszczenie buzi po prysznicu lub po nocy. Posiada bardzo delikatne drobinki. Nie robi takiego typowego złuszczania i oczyszczania, dlatego w tygodniu polecam robić maski oczyszczające i peelingi mechaniczne czy też enzymatyczne. To mleczko jednak pozwala utrzymać efekt. Samo w sobie nie zostawia żadnego filmu na skórze, jest beztłuszczowy. Po nim skóra wręcz domaga się nawilżenia. Raz nie chciało mi się przyznaję, ale szybko wróciłam, bo skóra po samym oczyszczaniu mleczkiem była taka nijaka i nie ma opcji, by nie nałożyć kremu.
Edytowano: Mleczek do twarzy nie lubię, ale to przechodzi u mnie, bo używa się go jak żelu, czyli nakładam na mokrą skórę twarzy, masuję i zmywam letnią wodą. 
Serum na dzień (klik) i noc (klik) 
Polecam kupować w zestawie, bo bardziej się opłaca. To na wstępie, a teraz konkrety. Serum wydają się małe, ale za chwilę wstawię Wam zdjęcie po równym miesiącu stosowania. Nocne jest żelowe i zecydowanie bardziej urodziwe. Te pastelowe kapsułki w środku są urocze i nie jest to tylko ozdobnik, ale  witaminy i antyoksydanty zamknięte w środku, połączone z peptydem, który pobudza produkcję kolagenu, a tym samym wygładza i ujędrnia skórę. Czy to działa? Moim zdaniem tak. Jest lekki, beztłuszczowy, wydajny i rano skóra wygląda zdecydowanie lepiej. Dzienne nie wygląda już tak wyjątkowo, ale jest z filtrem SPF, który w pielęgnacji dziennej jest bardzo wskazany. Serum na dzień jest uzupełnieniem serum nocnego, aby działać całodobowo.
A tu serum po miesiącu codziennego stosowania (zdjęcie robione dosłownie przed godzinką:

Nawilżająca emulsja przedłużająca młodość (klik)
Bardzo lekka formuła, która odczuwalie nawilża skórę twarzy. Szybko się wchłania i jest odpowiedni dla skóry wrażliwej. Ja po miesiącu stosowania mam jedynie jeden wniosek. Otóż, na początku, gdy ta moja cera była w gorszej kondycji to byłam z tej emulsji zadowolona w 100%. Teraz wydaje mi się, że moja cera przeszła w stan mieszany z tendencją do różnych niespodzianek (za dużo czekolady i pączków) i dlatego na dzień wydaje mi się pod makijaż zbyt bogata. Używam jej na noc i w dni, w które się nie maluję. Niech działa! Muszę sobie zakupić tą wersję do mieszanej i tłustej, która sprawdzi mi się w dzień i z tego, co zauważyłam to zdecydowana większość kobiet tak używa tego zestawu :)

Zestaw TimeWise (klik)
Zestaw tych czterech produktów dostarcza skórze 11 właściwości przeciwdziałających starzeniu się skóry w jednym zestawie: oczyszczanie, złuszczanie, odświeżenie, pobudzenie, nawilżanie, wygładzenie, ujędrnianie, ochrona, odnowa i redukcja drobnych linii i zmarszczek. Jest odpowiedni dla osób o skórze wrażliwej i tych z bardzo wrażliwą skórą. (ze strony Mary Kay). I w sumie są to obietnice spełnione. 

Wydajność:
Tyle produktów używam o poranku. Wieczorem zamieniam tylko serum. Starczy mi ten zestaw zapewne na około 3-4 miesiące. 

Moja opinia: 
  • Moja cera jest nawilżona, jędrna i napięta. Gdybym tylko pilnowała się z czekoladą to byłoby idealnie :D 
  • Kosmetyki szybko się wchłaniają i nie posiadają mocnego zapachu. Nie są w 100% bezzapachowe, ale nie posiadają żadnego konkretnego.
  • Najważniejsze! Wygoda! Wchodzę do łazienki i wiem co zrobić. Dodatkowo przy małym dziecku, czy podczas spieszenia się rano jest to naprawdę szybki sposób na zastrzyk witalności dla skóry twarzy. 
  • Warto oprócz tego zestawu i w sumie jest to konieczne stosować też inne sposoby oczyszczania skóry - peelingi, maski oczyszczające. Same te trzy kroki nie wystarczą. Owszem cera będzie ładna, ale to nie będzie jej 100% możliwości.
  • Napiszę Wam też, że jak do kolorówki z MK nie mogę się jeszcze w 100% przekonać, to ta pielęgnacja jest świetna! Po kobietach na różnych forach widzę też jak są zadowolone z efektów. 
  • Ach! I oczywiście, że z Aloesu nie zrezygnowałam! Przynajmniej raz w tygodniu ląduje w formie maski na twarz przed snem - za bardzo go lubię :)
Ten post powstał w wyniku współpracy z Mary Kay, ale opinie w nim wyrażone są moimi własnymi. 

Czytaj dalej »

piątek, 6 października 2017

Jak połączyć muzykę z makijażem? | Paletka The (D)-dur | Wspieraj polskie

   Kto mnie zna osobiście i prywatnie, ten wie, że dużą część mojego życia zajmuje muzyka. Po pierwsze zdecydowana większość moich znajomych i przyjaciół to muzycy, po drugie mój mąż jest muzykiem i po trzecie - we mnie gra muzyka non stop. Ciągle chodzę i albo coś podśpiewuję, albo do nie tak dawna gdzieś grałam na gitarze. Dlaczego Wam o tym piszę? Bo ta paletka to dokładnie połączenie moich pasji - makijażu i muzyki! To kolory inspirowane muzyką - genialne! 
Paletka jest marki TUNE. Nazwa "TUNE" pochodzi z języka angielskiego i oznacza ona między innymi "Harmonię", interpretowaną jako "dopełnianie się elementów". W życiu można mieć wiele pasji, które połączone ze sobą mogą stworzyć jedną całość. Mamy nieograniczoną wyobraźnię oraz możliwości, które pozwalają nam marzyć i spełniać marzenia. (zapożyczone ze strony sklepu) To właśnie ten opis skusił mnie na nią dodatkowo, bo pierwszym bodźcem były swatche na Instagramie Daniela Sobieśniewskiego. Musiałam ją mieć! 
Paletka składa się z 12 cieni o wykończeniu matowym, perłowym i foliowym. Nie dość, że sama jej nazwa jest muzyczna, to w środku mamy zakładkę w nuty i nazwy cieni to też terminy muzyczne. Sama paleta jest kartonowa, ale solidna. Porównałabym ją do Zoevy, ale jest większa.
Paleta jest z serii tych "idealnych". Posiada mocno napigmentowany beż, węglową czerń, brązy, złoto, cienie przejściowe, i miodową perełkę. Wyczarować nią można zarówno makijaże bardzo dzienne jak i wieczorowe. Ja kupiłam paletkę z serii omyłkowej, gdzie cienie w górnym rzędzie są niekoniecznie wklejone pod właściwe nazwy, ale mi to w ogóle nie przeszkadza. Pochwalam wręcz pomysł na wysprzedanie jej zamiast wyrzucanie na straty. Dodatkowo, nie ukrywajmy - paletka jest droga (179 zł, omyłkowa 110 zł), więc w razie czego byłabym stratna mniej:)
A teraz patrzcie na pigmentację. 
Cienie nabierają się bardzo mocno. Ich konsystencję porównałabym do Subculture z ABH (macałam na warsztatach). Jest bardzo miałka, satynowa i mega-napigmentowana. Na Instatstory porównywałam czerń i beż z Zoevą i powiem Wam, że zmiotła ją w proch... Czerń z Zoevy to przy tej taki naprawdę średniaczek, beż to samo. Co ważne! Cień nabieramy jedynie dotykając cienia i strzepując nadmiar. Nie można w tej palecie za bardzo miziać pędzlem, bo narobimy sporych szkód, a dodatkowo pigment jest tak mocny, że wystarczy niewiele by uzyskać na powiece pożądany efekt - lepiej dokładać i budować po trochu niż nałożyć plamę. 
Jak widzicie to mamy tutaj dwa beże - Cello i Melody. Różnica między nimi jest tak, że Cello to beżowy beż, a Melody jest trochę różowo-brzoskwiniowy. 
5% kwoty od sprzedaży paletki przekazywane jest na rzecz Fundacji DKMS. Dodatkowy plus!
Moja opinia:
  • Po paletę sięgam bardzo często! Kocham nią pracować na dziewczynach jak i na sobie. Łatwo i szybko można zrobić makijaż oka.
  • Jest po prostu ładna! Jestem estetką i to dla mnie ważne :)
  • Cienie rozcierają się jak masło i idealnie budują. Kolory na oku nie mieszają się w jednolitą plamę.
  • Złoto jest idealnie złote i nakłada się na oko w efekt folii.
  • Cena jest wysoka, ale paleta jest tego zdecydowanie warta.
Powiem Wam tak. Mega jest to wszystko przemyślane i dopracowane i choć Marty nikt nie zna, jest bardzo młoda i nigdzie o niej wcześniej nie słyszano, to paleta jest jej najlepszą wizytówką! Broni się sama! Jest naprawdę rewelacyjna i najwyższej jakości! Warto wspierać polski rynek i polskie produkty jeżeli są dobre, a jeszcze jak wspierają jakiś szczytny cel to już w ogóle szał! Ja Wam ją polecam z całego serca! 

Podoba Wam się?
Słyszałyście o niej?
Makijaże z tą paletą znajdziecie na Instagram marki.
A kupić ją możecie tutaj: https://tune-shop.pl/
Polecam kupić tę tańszą póki jeszcze jest!
Czytaj dalej »

środa, 4 października 2017

BeGLOSSY wrześniowe | Beauty Factory | Co tym razem?

   No dobra, to pudełko to już dawno i nie prawda, ale w drodze za niedługo kolejne, a tego wciąż Wam nie pokazałam :) Będzie szybko, obiecuję! A na pewno się postaram :) Ach! Zapomniałabym! To pudełko pokazywałam Wam na Instastory - i tam znajdziecie zawsze najbardziej aktualne nowości u mnie, a także często trochę kontrolowanej prywaty, więc zapraszam (link pod zdjęciem z prawej strony). Zacznijmy od szybkiego otwarcia pudełka jak to zwykle u mnie bywa:
I oczywiście po kolei:
BARNANGEN, All Over Rescue Body Balm (34,99 zł/ 200 ml) pełny produkt
Balsam do ciała z bogatym składem, lekką formułą i o właściwościach mocno nawilżających. Otwierałam i nie miał zabezpieczenia, dlatego wiem, że pachnie delikatnie, ale nie dotykałam konsystencji. Trafia do pudełka o nazwie 'rozdanie'. 
URIAGE, Dermatologiczny żel do mycia twarzy i ciała (63 zł/500 ml) produkt 50 ml
Ostatnio jak pojawił się w pudełku to był wymiarów minimalistycznych. Chyba wiele osób narzekało - w tym ja - ale opłacało się, bo postarali się o większą pojemność. Zawiera wodę termalną, delikatnie pachnie i fajnie oczyszcza. Zostaje ze mną :) 
SYLVECO, pomadka do ust (9,95 -10,50 zł/4,6 g) produkt pełnowymiarowy
Dostałam akurat tę peelingującą spośród czterech różnych, a akurat ostatnio ją kupiłam. Bardzo ją lubię, dlatego tą podzielę się z Wami :) 
PANTENE, 3 minute Miracle (14,99 zł/200 ml) produkt pełnowymiarowy
Odżywka do włosów, która jest nowością. Po kilku użyciach stwierdzam, że jest fajna, potrafi włosy wygładzić i zmiękczyć. Wyglądają na zdrowsze, ale trzeba nakładać ją nie od nasady, bo może je porządnie obciążyć. Jest okej :) 
NEONAIL, Termiczny lakier hybrydowy (29,90 zł/ 6ml) produkt pełnowymiarowy
Dostałam kolor brązowy zmieniający się na róż. Trochę nie mój. Leci dalej :) 
BELLEZA CASTILO, Maseczka do twarzy w płachcie Edge Cutimal (16,90 zł/ 1 szt) produkt pełnowymiarowy
Były cztery opcje. Ja dostałam rozjaśniającą z kotem. Jest przeurocza i przesłodka, a maski w płachcie to ja akurat baaaardzo lubię! Ta czeka w szufladzie na swoją kolej :) 
Co myślę? 
Pudełko jest całkiem w porządku. Nie mogę narzekać. Bardzo ucieszą się dziewczyny robiące hybrydy, bo lakier Neonail to fajna rzecz. Maska na plus, odżywka jest już którąś z kolei... Tą akurat zostawiam, ale poprzednie trafiają do rozdania, bo nie jestem ich w stanie zużyć... Żel do mycia twarzy mi się podoba. Pomadka i balsam trafiają do pudełka dla Was - muszę pozbywać się nadmiaru dobroci :)

W przyszłym tygodniu ruszam z rozdaniem dla Was! 
Obserwujcie na Facebook, bo tam będziecie mogli znaleźć szczegóły :)
Jak podoba Wam się pudełko?
Czytaj dalej »

poniedziałek, 2 października 2017

Paleta do konturowania Kat Von D | Czy jest warta zakupu? | Czy jest dla każdego?

   Dziś opowiem Wam o mojej ulubionej palecie do konturowania. Wiecie, każdy kto coraz głębiej wchodzi w swoją pasję, widzi coraz lepsze i nowe możliwości. Tak było w przypadku konturowania. Bardzo długo zadowolona byłam z trio z KOBO, ale jednak cały czas szukałam czegoś lepszego. Czegoś, co będzie bardziej spełniać moje wymagania. KOBO owszem, używam na sobie. Jest świetne na początek, gdy boimy się przesadzić, bo ładnie się rozciera i pięknie buduje do mocniejszego efektu, ale po czasie chciałam czegoś więcej. Jesteście ciekawi tej z Kat Von D i dla kogo się sprawdzi? 
Na Kat polowałam w dniu premiery i odłożone miałam na nią trochę więcej pieniędzy, bo spodziewałam się wyższej ceny. Moja radość była tym większa, gdy zobaczyłam, że jest tańsza niż zakładałam. Co prawda 199 zł, to nie jest mała suma, ale miałam też wobec niej dużo wyższe oczekiwania.
Paleta przychodzi do nas w kartonowym pudełku w którym znajdziemy oprócz samej palety, 'instrukcję' obsługi. Na dodanej kartce po angielsku i francusku opisano konturowanie różnych kształtów twarzy - jest plus. 
Sama paleta jest z grubego i solidnego kartonu. Zdecydowanie jest ciężka. Trzymając ją w dłoni ma się wrażenie posiadania czegoś porządnego i ekskluzywnego. Z góry ma bardzo estetycznie wykonaną nazwę, która jest nieco wystająca. 
W środku znajduje się 6 pudrów do konturowania i lusterko, które nie zniekształca twarzy. Ja co prawda nie korzystam z tych lusterek, ale jakbym zapomniała na wyjazd, to zawsze fajnie jak jednak jest w którejś palecie :) Pudry są większe i mniejsze poukładane jakby w trzy zestawy dla różnych typów jasności cery. 
I teraz tak: Konsystencja jest masełkowa, aksamitna i jedwabista. Przy zbieraniu produktu na pędzel pyli i się sypie, ale... na twarzy rozcierają się jak marzenie! Pierwszego ciemnego używam do konturowania, a środkowego do lekkiego ocieplenia. Ciemnego na razie używam rzadko, ale sprawdzi się lekko nałożony na ciemniejszą karnację. Jasne pudry świetnie sprawdzają się na środek czoła, pod oko czy nawet na szczyty kości policzkowych jako wzmocnienie rozświetlenia. Trzeci z jasnych odcieni jest mocno brzoskwiniowy i myślę, że od biedy może sprawdzić się jako delikatniusieńki róż na policzku. 
Najlepiej nakładają mi się puchatymi pędzlami z włosia naturalnego. Widziałam na niektórych tutorialach, że można je też z pomocą olejku nakładać na mokro, ale nie próbowałam, więc się nie wypowiem:) 
Dla kogo ta paleta? Szczerze, to może ją kupić każdy i będzie zadowolony jeśli lubi się konturować, ale... nie każdy wykorzysta jej potencjał w 100%. Jest ona jednak spora i nie każdy potrzebuje aż takiej ilości pudrów do konturowania. Dodatkowo jeśli nie ma się lekkiej ręki przy konturowaniu, to można tą paletą zrobić dość mocny efekt w trzech ruchach, co nie zawsze jest wskazane ;) Plusem niewątpliwym jest to, że tą paletą możemy załatwić makijaż twarzy i oka, a nie przedźwigać się przy taskaniu ogromnej kosmetyczki :) 

Moja opinia? Ja ją kocham! Używam jej przy każdym makijażu czy to na sobie czy na dziewczynach. Sięgam po nią częściej niż po Smashbox. Jak wygląda na twarzy możecie zobaczyć na moim Facebook, gdzie wrzucam swoje prace. Ostatnio używałam tylko jej :) 

Ach! Paleta dostępna na wyłączność tylko w Sephora!

Macie swoją ulubioną paletę do konturowania?
Ja mam wrażenie, że w tym temacie to już tylko brakuje mi ABH :D
Czytaj dalej »
Copyright © 2014 B L O N D L O V E , Blogger