piątek, 29 kwietnia 2016

Kobo - paletki do konturowania i strobingu - swatche

Cześć,
chciałbym Wam dziś pokazać dwie paletki, które weszły 28 kwietnia do Drogerii Natura i właśnie wczoraj udało mi się je dostać!:) Na Facebooku powiedziałam Wam, że kosmetyki tej marki kupuję jak oślepiona. Dlaczego? Odpowiedź jest banalnie prosta. W świecie wizażu jest kilku artystów, których pracę śledzę, podziwiam i są oni dla mnie inspiracją. Jedną z takich osób jest Daniel Sobiesniewski, który jest po prostu niesamowity i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się uczestniczyć w jego warsztatach. Każda kobieta, która wychodzi spod jego pędzla jest przepiękna. Nie przemalowana, ale dopieszczona! Tak jakby wyciągał z kobiecej urody to, co najpiękniejsze! I to jest niesamowite! Właśnie Daniel Sobieśniewski współtworzy kosmetyki marki KOBO. Teraz sami rozumiecie:))) 
Pokażę Wam obie po kolei:) 

KOBO, Face Contour Palette - Paletka do konturowania
Paletka zamknięta w plastikowej kasetce, która sprawia wrażenie bardzo nietrwałej i niesolidnej. Trzeba na nią uważać. Podejrzewam, że napisy też dość szybko się zetrą, ale nie o wygląd zewnętrzny przecież chodzi:)
Z tyłu mamy narysowaną w przejrzysty sposób instrukcję nakładania. 
Odcienie wydają się bardzo napigmentowane, ale jest to pigmentacja z którą nie zrobimy sobie krzywdy. Produkty są bardzo pudrowe, aksamitne, suche i chłodne, co jest bardzo istotne. 
Na dłoni wydają się być nikłe, ale da się je dokładać i stopniować efekt co jest na plus. Raczej plam nie da się nimi zrobić. Są mniej napigmentowane niż bronzery Sahara Sand czy Nubian Desert. Moim zdaniem (choć początkowo mi się tak wydawało) nie są to te same produkty. 

KOBO, Face Strobing Palette - Paletka do Strobingu
Strobing, czyli konturowanie za pomocą światła (poprawcie jeśli się mylę). Tutaj mamy już paletkę z odcieniami połyskującymi. Róż różowo-złotawy, jasny chłodny rozświetlacz i puder do konturowania, ale też delikatnie odbijający światło. 
Opakowanie jak u poprzedniczki. Tutaj też mamy narysowaną "instrukcję obsługi". 
Paletka wydaje się być bardziej napigmentowana niż jej siostra. Produkty w odczuciu takie same jak w paletce do konturowania. Bardzo aksamitne.
Na zdjęciach chciałam ująć przede wszystkim ten przepiękny róż! Cudowny!
Razem wyglądają tak:
Na coś więcej na ich temat musicie jeszcze poczekać, ale nie mogłam się powstrzymać przed pokazaniem ich Wam. Ja jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzą, a że konturowanie należy do mojej makijażowej konieczności ostatnio, to na pewno będą w użyciu. Może uda mi się nagrać filmik z użyciem nowości, choć ostatnio mam pecha przy nagrywaniu:)))) 

Macie je już? Jestem ciekawa jak ta paletka do strobingu się ma do paletki z Wibo i ze Sleeka. Muszę to przy okazji sprawdzić! Ja na razie nie mam zdania na ich temat, oprócz tego, że wydają się być obiecujące! Więcej szczegółów pojawi się jak już trochę je potestuję:) 

Jeżeli chodzi o Rossmann, i o to dlaczego nie wybrałam się na promocję w tym tygodniu to... 
  1. Mam sporo cieni, z których korzystam ostatnio na okrągło, że postanowiłam na razie nic nie kupować, tym bardziej, że nic specjalnie mnie nie kusiło...
  2. Kupiłabym tusz do rzęs, ale w czasie promocji obawiam się kupienia tuszu otwieranego x-razy... 
  3. Chyba w tym miesiącu już wyczerpał mi się limit na kosmetyki;)))) 
  4. Po prostu nie miałam czasu :) 
Kupiłyście coś w tygodniu dla oczu?

Czytaj dalej »

środa, 27 kwietnia 2016

the Balm, Nude Tude - Swatche

Cześć,
jeżeli śledzisz mój Facebook, to wiesz jaki dobry deal udał mi się z tą paletką. Napiszę Wam szczerze - wiele razy chciałam ją kupić, ale jak przełożyłam, że w jej cenie i +20 zł mogę mieć dwie paletki Zoeva, to domyślacie się jak to się kończyło. Gdy zobaczyłam, że Kosmetyki z Ameryki mają ją w promocji za 75 zł to kliknęłam jak ślepa kura i już na drugi dzień była w moich rękach. Ciekawi czy moje wyobrażenie o niej jako o paletce prawie idealnej się nie zmieniło? Zapraszam dalej:) 
Paletkę mam już dwa tygodnie, ale użyłam jej pierwszy raz w zeszły weekend. Jak wiecie - chciałam nagrać pierwsze wrażenie. Niestety, odezwał się mój Blondyński umysł i mnie przyćmiło. Nagrałam wszystko to, co chciałam, aby było wycięte:) Pozdro szejset! Brawo ja!:) 

Paletka jest kartonowa zabezpieczona drugim "naciąganym" kartonikiem jak w przypadku Bahama Mamy czy paletek Zoeva. Karton wydaje się być solidny. 
W środku znajduje się 12 cieni. Głównie są to perły (8) i satyny (4). Nie ma tu typowego matu. Jeden z nich posiada drobinki (Silly). W konsystencji są aksamitne i miękkie. Delikatne. Na duży plus zasługuje spore lusterko. Aplikator w postaci dwustronnego syntetycznego pędzla, a nie pacynki niby spoko, choć powiem Wam, do tej paletki się Wam nie przyda, bo jest zbyt twardy. Zdecydowanie mówię mu nie.
Paletka ma przepiękny design. Idealnie w moim guście - retro! Przepiękne kobiety, które są zakryte właśnie cieniami. Trochę burleski, trochę seksapilu, ale i takiej naturalności. Zalotna!:) Po prostu ekstra!:) 
Do palety dołączona została też baza pod cienie. Lekka, trochę silikonowa mam wrażenie. Niby cielista, a jednak przejrzysta. Na następnych zdjęciach zobaczycie jak pięknie podbija pigmentację cieni.
Cienie bez bazy:
Cienie z bazą: 
Jest znaczna różnica, prawda? Może przy tych cieniach tego, aż tak nie widać, ale na kolejnych już bardzo.
Moja opinia:
  • W weekend nakładałam cienie za pomocą pędzli z włosiem naturalnym bez bazy i uzyskiwałam naprawdę świetną pigmentację cieni. Aż strach pomyśleć co byłoby z bazą. Pigmentacja świetna!
  • Kolory - przepiękne. Można nią wyczarować piękne makijaże bez dwóch zdań!
  • Rozcieranie - czysta przyjemność. Same się blendują!:) 
  • Trwałość - nienaganna przez co najmniej 6 h bez bazy, ale perły lubią się delikatnie zbierać w załamaniu. 
  • Brak beżowego bazowego cienia, co dla mnie jest sporym minusem, bo zawsze nakładam go pod łuk brwiowy i nad załamanie, aby cienie się ładnie rozcierały. 
  • Osypywanie - niesamowicie pyli, co jest trochę wkurzające. Nawet przy otrzepywaniu pędzla z nadmiaru trzeba uważać.
  • Przez osypywanie szybko się brudzi, co łatwo zauważyć na zbliżeniach.
  • Cena: ok. 124 zł dużo, ale w promocji super! Polujcie!:) 
  • Paletka gadżeciarska (ze względu na wygląd), ale zdecydowanie warta uwagi!:) 
Ja jestem zadowolona, choć nie oceniam jej najwyżej ze względu na pylenie:) 
Cieszę się, że nie zapłaciłam za nią regularnej ceny, bo raczej by mi było szkoda:) 
Macie ją? Co o niej myślicie?
Czytaj dalej »

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Tydzień V - podsumowanie - Kobieta Ptak

Cześć,
dziś już ostatni temat wyzwania. W przyszłym tygodniu wylosuję osobę, do której zostanie wysłana nagroda. A co wchodzi w jej skład? Dowiecie się na dniach mam nadzieję, bo jeszcze czekam na jedną rzecz:) Tak, więc - badźcie cierpliwe:))) 

Nihil Novi 
"Tym razem zainspirowały mnie różnice w ubarwieniu samicy i samca pawia. On jest krzykliwy i barwny, ona spokojna, trochę bura, jedyną jej ozdobą jest odrobina zieleni na szyi. Ale to wcale nie znaczy, że jest mniej piękna :)" Zdecydowanie! Nawet Pani Paw mi się chyba bardziej podoba! Asiu, bardzo lubię Twoje poczucie estetyki i precyzję! :)

Tu też Paw, ale zupełnie inny - zresztą czego by się można spodziewać po...
Magda Kalakteryzacje
"Inspiracją był oczywiście Black Swan, to chyba widać. Ale taki tam diadem Roveny Ravenclaw na łepetynkę + jedyne pióro jakie znalazłam w domu i wyszła taka sobie hybrydka:)" Makijaż dostałam o 4 nad ranem, a robiony był o 3 - to jest wena!:)) Ta tęczówka mnie przeraża!:))
PS zdziwko, że bez hektolitrów krwi? :D

Dominika
"Tropical bird cut crease :)" Megakolorowy, megatropikalny! Podziwiam precyzję wykonania! :) 

Magdalena
Zostanę zastrzelona, ale trudno:) Opublikować miałam tylko pierwszą pracę, ale podobają mi się obie!:) W tej drugiej pięknie wydobył się niebieski kolor oczu!:) A pierwsza to prawdziwa papuga!:O

Paulina
"Kobieta Ptak - Pani Zimorodek :)" Patrząc u siebie na pogodę za oknem - trafiłaś w 10! Akurat dziś padał deszcz ze śniegiem!:) Podoba mi się odcięcie kolorów na oku!:) 

I oczywiście ja
Ciekawa jestem czy ktoś zgadnie jakim ptakiem się inspirowałam!:) Spróbujcie zgadnąć w komentarzu!:))) Podpowiedź: Mój Mąż czasem się ze mną droczy, nazywając mnie nim:))) 

I jak Wam się podoba tym razem? 

PS. Przez pięć tygodni tylko pięć dziewczyn wytrwale wysyłało makijaże, dlatego... w przyszły poniedziałek wylosuję osobę, która otrzyma ode mnie niewielką paczkę z kosmetykami!:) Będzie też niespodzianka, więc zapraszam wszystkich, którzy wysłali choć jeden makijaż na to wyzwanie!:))) 
Emotikon gri
Czytaj dalej »

czwartek, 21 kwietnia 2016

Pierwsze wrażenie: SKIN79 Super+ Triple Functions Orange Krem BB

Cześć,
nie od dziś wiadomo, że wszystkie Azjatki mają przepiękną cerę i wyglądają młodo, aż do pięknej starości. My - Europejki o tym marzymy, a producenci kosmetyków prześcigają się w tworzeniu nowych super-receptur podkładów, korektorów, smarowideł i przede wszystkim osławionych kremów BB. 

Dziś przedstawię Wam pierwsze wrażenie dotyczące właśnie kremu BB marki Skin79, który mam okazję testować. Przeczytałam na stronie, że Europejki go kochają za odcień, który zbliżony jest do najczęściej kupowanych podkładów. Na końcu pokażę Wam jak jego kolor się ma do mojej skromnej kolekcji. Zacznijmy od początku, czyli tego, że mam produkt w wersji mini - 7g. Został on wyprodukowany dla kobiet, które go używają i nie chcą w torebce taskać dużego opakowania, gdy idą na siłownię, fitness czy basen:)


Krem przychodzi w kartonowym opakowaniu, na którym wszystko jest napisane po angielsku i chińsku(?). Producent zadbał jednak o Polki i nakleił informacje w ojczystym języku. 
Witaminowy krem BB o wysokim filtrze SPF50. Przeznaczony dla cery tłustej, poszarzałej, zmęczonej, z przebarwieniami. (...) Zapewnia kontrolę sebum oraz świeże, matowe wykończenie. (...) Pielęgnuje oraz dba o zdrowie i witalność skóry. 
Tubka jest miękka i łatwo wycisnąć z niej produkt. Dzięki temu, że ma dzióbek, jest przyjemna w użyciu, bo nie trzeba bardzo obcierać końcówki, po aplikacji. Mam nadzieję, że wiecie o co chodzi:) 
Konsystencja lekka, leista, nie przecieka przez palce. Pachnie pudrowo, ale też trochę słodko. Zapach nie utrzymuje się po aplikacji i nie jest drażniący. Odcień to brudny beż o żółtych podtonach. Później zobaczycie porównanie do innych podkładów, ale najpierw pokażę Wam go w akcji.
Aby powiększyć, wystarczy kliknąć na zdjęcie. Jak widzicie krem nie miał łatwego zadania, bo akurat trafiłam na akcję "Przygarnij kropka" - w tym przypadku całą ich masę. Pierwsza warstwa ujednoliciła moją cerę i nadała jej zdrowego kolorytu, ale wciąż prześwitywały niedoskonałości, więc postanowiłam dołożyć drugą warstwę na większe zmiany i zdecydowanie pod oczy, aby dodać krycia. 
Po tym zabiegu, cera wyglądała tak:
Oczywiście, Sierota, nie zauważyłam, że nie roztarłam go przy brwi, ale na szczęście w efekcie finalny tego nie widać. Jak widzicie cera jest ujednolicona, promienna i świetlista. Choć producent obiecuje matowy efekt, to ja raczej widzę go jako rozświetlający. Dla mnie to plus, bo nie lubię płaskiego matu, a tu mamy efekt satynowy:) Nie jestem jednak na tyle odważna, by nosić go solo, dlatego nałożyłam na niego mój ulubiony puder.
Dało to naprawdę zadowalający efekt. Nawet się nie spodziewałam. Serio. Twarz nadal ładnie odbija światło i napiszę Wam coś... W zeszły czwartek chodziłam tak cały dzień po mieście. Nawet nie tuszowałam rzęs, bo w sumie dobrze się czułam. Ten krem nie zakrywa całkowicie niedoskonałości, ale sprawia, że cera wygląda na tyle świeżo, że można z nią wyjść do ludzi:) W samym podkładzie byłoby to trudne bo jednak podkład jest troszkę cięższy, a tutaj lekka konsystencja sprawia, że nie czuje się go na twarzy. Wiele osób zarzuca mu podkreślanie skórek - u mnie się to nie dzieje, ale nie gwarantuję, że u innych się to nie pojawi. Wrzucę Wam zdjęcia jeszcze z czwartku (z brzydkim tłem, przepraszam - dlatego powtarzałam zdjęcia), abyście mieli jeszcze lepszy pogląd:
Tutaj też mam 1) bez niczego, 2) pierwsza warstwa, 3) druga warstwa, 4) twarz po 5h od aplikacji. Po czasie zaczyna się świecić w newralgicznych miejscach, ale nie ma tragedii. Z nosa i brody starł się, bo chyba nie potrafię trzymać przy sobie rąk, a także miałam lekki katar. Nie wysuszył mnie i nie zaognił zmian na twarzy. Nie mam mu w sumie większych grzechów do zarzucenia tak naprawdę. Niżej wrzucam porównanie konsystencji, wykończenia i kolorów z innymi podkładami. Najbardziej konsystencją zbliżony jest do True Match moim zdaniem, ale jest mniej pudrowy.
Trochę wydaje mi się, że wpada w szarości i brudne tony, ale to tylko na swatchu, bo na twarzy zachowuje się ładnie, dostosowując się do mojej twarzy i ujednolicając cerę. Po czasie trochę zastyga.
Przed i po.

Myślę, że to dość obszerne pierwsze wrażenie dało Wam jakiś pogląd na ten krem. Nie wiem czy kupię pełnowymiarowy produkt, tej małej wersji na pewno nie. Zresztą zdradzę Wam sekret... Jak w większości - nie opłaca się kupować miniatur. Na stronie ta miniatura w regularnej cenie kosztuje 30 zł, z moich obliczeń wynika, że powinna kosztować około 22 zł, także jak macie ochotę to kupujcie tylko w promocji:) 

Ach! Jeszcze jedno. Gdybym miała używać go codziennie w dwóch warstwach, bo wtedy kryje dla mnie w miarę satysfakcjonująco (makijaż dzienny), to raczej średnio bym na tym wyszła. Z miniatury 7g, po trzech dniach zostało mi pół tubki... 

Same oceńcie efekt. Mi się podoba. 
Miałyście ten krem albo inny BB?
Ten z pewnością jest lepszy od tych drogeryjnych, które używałam, 
bo nie jest tak "tłusty" i wyczuwalny na skórze.
Opinia na temat produktu jest w 100% moja, jednak pamiętajcie, 
że każda cera jest inna i potrzebuje czegoś innego.
Czytaj dalej »
Copyright © 2014 B L O N D L O V E , Blogger