środa, 10 stycznia 2018

Nowości w kufrze | Marc Jacobs Beauty | Moje ulubione kredki

   Wiem, że lubicie oglądać moje nowości, więc dziś chcę Wam pokazać kolejne skarby, które trafią do mojego kufra :) Swoją drogą trzymajcie kciuki za mnie, bo nie wyrabiam z tymi papierowymi formalnościami przy zakładaniu firmy i chodzę ostatnio strasznie zestresowana a tym samym okropnie zołzowata (bardziej niż zwykle).  A co jest najlepsze na odstresowanie? Kosmetyki, więc zapraszam! 
Kosmetyki Marc Jacobs kuszą. O ile z podkładami nie każdy się lubi, to reszta kosmetyków jest naprawdę dobra! Róż z MJB jest moim ulubionym, a w najbliższym czasie planuję kupić sobie też ich podwójny puder do konturowania, bazę kokosową, mgiełkę i dew drops rozświetlające.  
Najpierw kredki. Zacznę od tych, które są dwie pierwsze od góry. Są to Highlinery. Występują w wersji matowej i połyskującej. Nie kłamiąc Was (widziałyście na Instastory) mam tych kredek 6! Dlaczego je tak lubię? Są masełkowate, meganapigmentowane i baaardzo trwałe. Dopóki niezastygną możemy je elegancko rozsmużyć, ale gdy już zastygną, to nic ich nie ruszy. Polecam Wam się przyjrzeć. Tym razem zaopatrzyłam się w O(vert), czyli zgniłą, połyskującą zieleń i Rococoa, która jest przepięknym brązem (już moja druga w tym kolorze). 
Dwie poniżej, to Finelinery. Mają dokładnie te same właściwości, ale są precyzyjniejsze. Wzięłam dwa kolory: Big Eye, czyli białą i Truffled, czyli ciemny, zimny brąz. 
Od góry: Big eye, Truffled, Rococa i O(vert)
Następnie błyszczyki Enamored. Dwa przepiękne kolory. Pierwszy to bezdrobinkowy Raspberry beret, czyli zimny, jagodowy fiolet. Drugi natomiast to Uproar i to jest sztos! Piękna półtransparentna brzoskwinia mieniąca się na złoto, brzoskwiniowo, ale też z domieszką drobinek niebiesko-fioletowo-różowych. Wyjątkowy! Warto dodać, że te drobiny są niewyczuwalne na ustach. Jak to błyszczyki, lepią się, ale ich konsystencja jest na tyle komfortowa, że nie wylewają się po za usta. 
Od góry: Raspberry beret i Uproar.
Ostatnie to pomadki, czyli to, co lubię najbardziej! Powiem Wam tak... ta formuła jest bardzo wyjątkowa. Nałożyłam jedną z nich w Sephora do pracy o 14 i gadałam jak najęta do 19. Piłam herbatę. Pomadka wyglądała na nienaruszoną. Nawet po obiedzie o 21 jeszcze się trzymała. Zjada się równo od środka. Nie czułam dyskomfortu czy wysuszenia.
Opakowania są niezwykle eleganckie. Zamykane na magnes. Jeżeli chodzi o konsystencję i wykończenie, to suną po ustach niczym masło. Już po jednej warstwie zostawia bardzo mocny pigment. Wykończenie jest matowo-satynowe. Nie jest to kredowy mat, jak w przypadku retro matte z MAC, ale bardzo komfortowy i trwały. Moje cztery kolory to:
J'Adore, czyli brąz, Amazing, czyli przepiękna czerwień, Core Cora, czyli koralowa czerwień, bardzo lekka i wiosenna, a także kultowy kolor, czyli Kiss Kiss Bang Bang - piękny, zgaszony, brudny róż. Ze swojej strony polecam Wam jeszcze przyjrzeć się kolorom: Slowburn, Oh Miley, Willful i Boy Gorgeous. Cudowne!
Od góry: J'Adore, Kiss Kiss Bang Bang, Core Cora, Amazing
Lubicie nowości?
Znacie Marc Jacobs Beauty?

7 komentarzy:

  1. oj, też mnie ostatnio stres przerasta :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio zdecydowałam się na cień do powiek w sztyfcie Twinkle Pop :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie miałam produktów od Marca Jacobsa, ale wciąż się przymierzam do zakupu :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogolnie jestem fanka MJ. Choc bardziej znam Jego okulary i zapach to kosmetyczna strona wcale nie odbiega od swietnosci innych kategorii :D

    OdpowiedzUsuń
  5. drugie pomadki mi się podobają :) kredek nie umiem używać ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie testowałam tej marki. Pomadki wyglądają pięknie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i motywację do dalszego pisania:) Staram się odpowiadać na bieżąco!

Komentarze typu "wzajemna obserwacja" w ogóle nie wchodzą w grę... Nie jestem zainteresowana takimi wymianami:)

Zapraszam częściej i życzę mile spędzonego czasu!:)

Copyright © 2014 B L O N D L O V E , Blogger