Dziś mam dla Was relację z targów Beauty Forum zorganizowanych przez magazyn Make-up trendy. Wielkie Święto Makijażystów, kosmetologów i specjalistek od manicure. Byłam pierwszy raz, więc podzielę się z Wami przemyśleniami i opowiem Wam co nieco. Będzie to coś a'la kartka z pamiętnika i w sumie tak to potraktujcie. Taki pisany vlog :D
Od początku. Miałam nie jechać. No po prostu miałam nie jechać. Z góry założyłam, że nie ma z kim (o ja głupia!) i że po prostu to niemożliwe. Bardzo szybko okazało się jednak, że jestem w błędzie i że pojadę z Asią (klik). Kupiłam bilety tam i z powrotem, załapałam się jeszcze na bilety na Targi, by nie stać w kolejce i wstałam w sobotę o 3 rano. Nie pytajcie jak to zrobiłam, ale musiałam się umalować. Dokleiłam nawet rzęsy. O_o Musiałam... Czasem, a nawet często myślę, że makijażem próbuję ukryć swój brak pewności siebie. Szczerze mówiąc, to pomalowałam się, a i tak bałam się czy nie wyglądam głupio :D
Pociąg miał być o 5:14 z sąsiedniego miasta, więc bez kawy w McCafe się nie obyło. Rejczel :) W Warszawie byłam około 9.40. Na miejsce dojechałyśmy Taksówką i... zaczęło się! Hala była ogromna! Ludzi ogrom, stanowisk ogrom, po prostu szał! Po zamontowaniu się w szatni, ruszyłyśmy pod scenę gdzie cały czas odbywały się pokazy. Bardzo interesowały nas wystąpienia Karoliny Zientek, Adriana Świderskiego, Marzeny Tarasiewisz. Na pokaz Karoliny Matraszek nie miałyśmy szans się załapać, ale mogłyśmy podziwiać jej pracę przy spotkaniu z Kitulcem.
Poznajecie ich wszystkich? Fajnie jest spotkać ludzi, których się podziwia na ekranie monitora w realnym życiu. I wiecie co? Oni są tak niesamowicie sympatyczni! Dla tych z Was, którzy nie znają (od góry): Kitulec, Daniel Sobieśniewski, Marzena Tarasiewicz i Adrianna Grotkowska. Mistrzowie pędzla :)
Oprócz pokazów na scenie dużej, obok znajdowały się stanowiska makijażowe różnych marek i można było się po prostu pomalować u danego makijażysty, ale też trwały pokazy różnych charakteryzacji. Niesamowita dawka inspiracji! Pokaz niebywałego artystycznego kunsztu! Siedzieć i podziwiać!
Towarzyszyłam mi Asia z koleżanką i oczywiście najlepsza przyjaciółka - kawa! Po dreptaniu od stanowiska do stanowiska siły opadały, ale dawałyśmy radę! 21 godzin na nogach - to jest coś! Asia oczywiście jest też sprawczynią mojej dziury budżetowej, bo nie miałam kupować nic, a kupiłam i to sporo. Ale nie, nie :) Asia nie zmuszała, wystarczyło tylko: 'to jest fajne' no i płynęłam z prądem! :) Oczywiście dałam sobie bana na palety, bo nimi mogłabym wyłożyć podłogę, ale pigmenty i brokaty - no musiałam! W następnym poście pokażę Wam moje nowe świecidełka :) Są cudowne!
Oprócz sceny głównej, była też scena mniejsza, na której trwały pokazy makijażu permanentnego. Ogólnie na targach było mnóstwo stanowisk, gdzie można było dokonać sobie takiego zabiegu. Ja bym się nie zdecydowała ze względu na mnogość ludzi, którzy często niechcący wpadali na takie stanowiska, ale też ze względu na warunki komfortu.
Największe stanowiska miały marki paznokciowe - Semilac, NeoNail i Indygo - ogrom i mega-dopracowanie szczegółów. Można było też podziwiać zmagania artystów przy manicure przestrzennym - no po prostu totalnie nieużytkowo i totalnie artystycznie.
Generalnie mi się podobało i w przyszłym roku pojadę bankowo o ile zdrowie pozwoli, ale żeby nie było tak lukrowo, to nie do końca przekonana byłam do:
- rozmieszczenia kabli - kostki i wtyczki walały się często pod nogami, a dywany się podwijały. Łatwo o niepotrzebny i głupi wypadek.
- mało punktów gastronomicznych, na ciepło można było zjeść na zewnątrz a w środku już o 14 nie było bułek. Sushi w takim miejscu mnie nie przekonywało.
- mało zniżek albo mało opisanych. Nie wiele stanowisk miało opisane zniżki typu 2+1 albo coś.
- mnogość kobiet z walizkami na kółkach, malutkimi dziećmi w wózkach, a także większymi, które skamlały, bo to nie miejsce dla nich.
- szatnia - mała na tyle płaszczy i przy wyciąganiu innych reszta spadała. Mój nie ucierpiał, ale koleżanki widać, że nie dość, że spadł to był powieszony za zawieszkę od guzika, która się urwała, a kobiety tam siedzące nie wzięły za to odpowiedzialności.
Wiecie co Wam jednak powiem? Taki wyjazd to jest idealna okazja do sprawdzenia trwałości makijażu. Od 3 rano do 1 w nocy, przy czym w drodze powrotnej już się w ogóle nie przejmowałam tym, jak wyglądam. Mimo to, dobre i pewne kosmetyki to podstawa! :)
To na tyle takiej szybkiej relacji :)
Ja jestem bardzo zadowolona z wyjazdu!
Byliście?
Swietny event i zazdroszcze zakupow, bede wyczekiwac kolejnego wpisu i dobroci ;)
OdpowiedzUsuńWidać, że wykończone, ale szczęśliwe :D
OdpowiedzUsuń