piątek, 27 listopada 2015

Must have kobiety; Suchy szampon

Cześć,
ile razy miałyście tak, że szykowałyście się do wyjścia i nie miałyście co zrobić z włosami, bo już były w nienajlepszym stanie? Ja często. Najczęściej kończyło się to zwinięciem ich w koka, ale jakoś nie czułam się nigdy komfortowo... do czasu, aż postanowiłam zainwestować w suchy szampon:) 

Pokażę Wam szybko jak to robię i jaki uzyskuję efekt. Oczywiście używam szamponu marki Batiste. Na rynku dostępne są one o różnych zapachach, a dodatkowo można go kupić w kolorze dopasowanym do odcienia włosów. Ja posiadam w swojej szafce z kosmetykami dwa: jeden do włosów blond, który pachnie troszkę orientalnie, ale nie rozjaśnia włosów u nasady, a drugi zwiększający objętość, który jest biały, więc trzeba go dobrze wmasować, a następnie wyczesać nadmiar.


Zaczynamy:

Krok 1. Rozczesujemy włosy.
Macie okazję zobaczyć jak wyglądają moje włosy po dwóch dniach niemycia:) Najczęściej myję co dwa dni. Po tym czasie najczęściej moje włosy przy skórze głowy są już totalnie niewyjściowe.
Krok 2. Chwytamy za suchy szampon.
Krok 3. Pryskamy włosy tuż u nasady.
Krok 4. Dokładnie wmasowujemy szampon we włosy. Jeżeli trzeba to rozczesujemy i wyczesujemy nadmiar. Ten szampon może rozjaśniać włosy.
Krok 5. Gotowe!:) 

Całość zajmuje ok. 5 minut. Dodatkowo suchy szmpon to fajny patent na zwiększenie objętości świeżych włosów. Gdy kręcę loki na lokówce, to na koniec zawsze używam suchego szamponu, aby włosów wydawało się więcej. Taki mały trik.


Uwaga! Suchego szamponu można użyć tylko raz, tzn. nie można powtarzać tego zabiegu jeden po drugim, bo zrobi nam się na głowie ciasto, a tego nie chcemy:)



Używacie suchych szamponów? Macie jakieś swoje typy?
Pozdrawiam,
Blondlove

Czytaj dalej »

środa, 25 listopada 2015

Poznajmy się, czyli 20 faktów o mnie!

Cześć, 
dziś chciałabym, abyśmy się lepiej poznali, a raczej - chcę Wam dać się poznać:) Myślę, że trochę rzeczy o mnie wiecie, ale lubię czytać takie posty u Was, to też sama też skusiłam się, aby coś takiego napisać:) Jeżeli jesteście ciekawi co o sobie samej pisze Blondlove, to zapraszam!
  1. Mam na imię Beata. W maju skończyłam 23 lata i mieszkam w Beskidzie Żywieckim. W tym roku urodziłam córeczkę, w sierpniu zeszłego roku wyszłam za mąż. Jestem szczęśliwa!
  2. Uwielbiam czytać, szczególnie jesienią i zimą. Moim ulubionym autorem jest Richard Paul Evans. Nienawidzę natomiast czytać z przymusu, dlatego też nie przeczytałam prawie żadnej lektury do końca i tylko raz się to wydało:) 
  3. Boję się igieł i pająków, choć po ostatnim pobycie w szpitalu pierwszy lęk troszkę zmalał - wystarczy nie patrzeć:)
  4. Potrafię grać na gitarze. Kiedyś grałam codziennie, teraz niestety tylko sporadycznie.
  5. Jestem chomikiem sentymentalnym. Do tej pory na strychu mam kufer wypełniony po brzegi pamiątkami z gimnazjum i liceum. Listy, liściki, zeszyty wspomnień, pocztówki, kartki... Nie potrafię się tego pozbyć:)
  6. Wstyd się przyznać, ale jestem bardzo kiepska z historii.
  7. Uwielbiam pyszną kawę, którą piję tylko z mlekiem i wszystko co czekoladowe!
  8. Zaczęłam się malować dopiero na studiach.
  9. Mam dość sporą kolekcję szpilek i sukienek:) 
  10. Nie cierpię chodzić na zakupy sama... 
  1. Nie lubię, gdy ludzie się nade mną nadmiernie rozczulają. Jedyną osobą, u której mi to nie przeszkadza jest mój mąż - on wie, kiedy przestać:) 
  2. Jestem trochę Zosią-Samosią. Wiele rzeczy lubię zrobić sama, ale potrafię też współpracować w grupie. 
  3. Kocham wszystko co ziemniaczane (placki szczególnie), oprócz tego kluski wszelkiego rodzaju, a także pierogi:)
  4. Śpiewam - kiedy się da i gdzie się da:) Kiedyś śpiewałam w różnych zespołach. Zdarza się, że zaczynam śpiewać w myślach i nawet nie wiem kiedy śpiewam już na głos. Czasem orientuję się, gdy zaczynają się ludzie do mnie uśmiechać:)
  5. Nigdy nie byłam specjalnie dobra z wychowania fizycznego. 
  6. Kiedyś organizowałam apel w liceum z okazji Bożego Narodzenia. Przygotowywałam koncert, gdzie miałam dyrygować chórem. Tak mnie to pochłonęło, że ćwiczyłam w każdym czasie, szczególnie podczas drogi do szkoły. Ludzie myśleli, że do nich macham i mi często odmachiwali:)
  7. Mam krzywe ręce i potrafię złączyć łokcie z przodu. Jeżeli jesteście ciekawi jak to wygląda, to zrobię zdjęcie przy okazji:)
  8. Nigdy się nie odchudzałam. Życie jest zbyt krótkie, by odmawiać sobie pysznych rzeczy:)
  9. Jestem na ostatnim roku pedagogiki, ale nie jestem pewna czy chcę pracować po studiach w zawodzie. Raczej nie...
  10. Kocham dostawać kwiaty i niespodzianki!

Dajcie znać czy podobała Wam się taka prywata! 
Jeżeli tak, to może pokuszę się na kolejne części:) 

Pozdrawiam,
Blondlove
Czytaj dalej »

poniedziałek, 23 listopada 2015

Konturować czy nie? Hmmm...

Cześć,
dziś trochę o konturowaniu, czyli o czymś co wielu z Was sprawia trudność, a ja tego ciągle się uczę i próbuję dojść do perfekcji:) W swojej kolekcji mam 4 bronzery - Kobo, Sahara Sand i Nubian Desert, The Balm, Bahama Mama i ostatnio najnowszy - Vita Liberata, Sunkissed. Każdy z nich ma troszkę inny odcień, ale każdy z nich świetnie sprawdza się do wyeksponowania kości policzkowych i do poprawienia trochę kształtu swojej twarzy (oczywiście tylko optycznie:)). 
Tak wygląda moje twarz bez konturowania. Tutaj mam nałożony jedynie podkład, korektor i puder ryżowy dla utrwalenia. Ale wystarczy sięgnąć po bronzer...
... w tym przypadku jest to Vita Liberata, Sunkissed. Podkreślam kości policzkowe, delikatnie omiatam czoło, boki nosa a także szyję (w najmniejszym stopniu) i miejsca po bokach twarzy na wysokości oczu. Efekt końcowy wygląda tak...
Mam nadzieję, że dokładnie widać wykonturowanie miejsca. 
Jeżeli chodzi o pędzel do konturowania to moim ulubionym jest Hakuro H14 i po niego sięgam najczęściej. 


Jeżeli chodzi o przygody z konturowaniem, to zaczęłam może jakieś 2-3 lata temu i początkowo nie były to do końca udane próby... Największym problemem były; niedokładne roztarcie i przesada. Jak popatrzę na stare zdjęcia z bloga to czasem załamuję ręce, że aż tak, ale od razu Rzymu nie zbudowano. Dziś moja technika, choć ciągle pozostawia wiele do życzenia, jest już dużo lepsza.



Mój trik: Gdy zdarzy mi się nałożyć za dużo bronzera, chwytam za pędzel, którym wcześniej nakładałam puder matujący i dokładanie staram się wszystko rozetrzeć. Działa:)



Konturować czy nie? 

Ja zdecydowanie lubię siebie w wersji wykonturowanej i w takiej najczęściej mnie można spotkać, gdy mam na makijaż więcej niż 5 minut. W przypadku braku czasu po prostu z tego rezygnuję i nakładam tylko róż.


A Wy? Czego używacie do konturowania? 
Często konturujecie twarz czy może tego nie lubicie?


Pozdrawiam,
Blondlove
Czytaj dalej »

piątek, 20 listopada 2015

Vita Liberata - Bronzer idealny?

Cześć, 
mam dla Was dziś post, który jest wynikiem współpracy z marką, o której nigdy wcześniej nie słyszałam - Vita Liberata. Marka ta dostępna jest jedynie w Sephorach. Gdy napisała do mnie przedstawicielka tej marki bardzo się ucieszyłam, ale jak zobaczyłam, że w większości marka ta ma w asortymencie samoopalacze, to troszkę się wystraszyłam. Wielką radością i zaskoczeniem było dla mnie, gdy okazało się, że mają mineralny bronzer i że będę mogła go otrzymać do testów. Jeśli jesteście ciekawi co o nim sądzę, zapraszam dalej. 
Puder przyszedł zapakowany w eleganckie pudełko, w którym znajdowały się: bronzer, pędzel i "instrukcja obsługi". Na pudełku są różne informacje w języku angielskim i francuskim.
Puder występuje w dwóch odcieniach. Sunkissed (jaśniejszy) i Bronze (ciemniejszy). Mój jest jaśniejszy.
Puder zabezpieczony jest w opakowaniu jedynie folią. Ja rozciełam jej tylko połowę, ale bałabym się go zabrać ze sobą np. na wyjazd, bo pewnie by cały przesypał się do wieczka. Zdecydowanie wolałabym jakieś przekrętło, albo chociaż puszek zabezpieczający.
Od producenta:
"Trystal3TM Minerals: pierwszy na świecie samoopalający puder mineralny!
Rewolucyjna, innowacyjna technologia Trystal3TM łączy natychmiastową mineralną opaleniznę z progresywnie samoopalającymi składnikami dając efekt wypoczętej twarzy trwający aż do 5 dni.


Trystal3TM Minerals łączy zalety lekko kryjącego pudru brązującego z natychmiastowym efektem i pudru mineralnego o nieskazitelnie naturalnym wykończeniu.

Formuła zawiera mikrokryształki, które odbijają światło, jest matowa i nie zawiera olejków, dzięki czemu cera staje się natychmiastowo świeża, gładka i promienna."


Do pudru dołączony jest naprawdę miękki, wysokiej jakości pędzel kabuki. Uwaga! Pędzel powinien mieć okrągły "trzonek", ale niestety ukochana Poczta Polska chyba rzucała tym listem i go w końcu czymś przygniotła... Na całe szczęście ucierpiał tylko pędzel i na szczęście nie na tyle, bym musiała go wyrzucać, bo jest naprawdę przyjemny w używaniu.

Moja opinia:
  • Odcień nie jest ani zbyt ciepły ani zbyt zimny. Będzie pasować wielu odcieniom cery.
  • Trzyma się cały dzień na twarzy (ok. 10 h testu)
  • Daje piękny naturalny efekt
  • Ładnie odbija światło, a nie ma drobinek, jest matowo-satynowy
  • Nadaje cerze świeży i promienny wygląd
  • Nadaje się do konturowania jak i do opalania twarzy
  • Twarz wygląda jak muśnięta słońcem, nie jest to tani, sztuczny efekt, a bardzo elegancki
  • Nie uczulił mnie i nie zapchał
  • Można go stopniować, nie robi plam
  • Nie zauważyłam po nim opalenizny mimo, że ma być samoopalający... To pewnie dlatego, że zawsze nakładałam go na podkład
  • Pędzel pięknie blenduje i rozciera, jest bardzo delikatny i miękki
  • Brakuje mi zabezpieczenia w środku, aby puder się nie przesypywał do wieczka
Na twarzy prezentuje się tak:
Jeżeli jesteście zainteresowani, to można kupić go tutaj - klik.

Opinia tu zawarta jest tylko i wyłącznie moimi spostrzeżeniami.
Pozdrawiam,
Blondlove



Czytaj dalej »

czwartek, 19 listopada 2015

TAG - 5 kosmetycznych rzeczy, których wcale nie chcę.

Cześć, 
kontynuując ideę, by w środę pojawiały się posty luźniejsze przychodzę dziś do Was z ciekawym Tagiem, do którego zmotywowała mnie Black Smokey. Jest on bardzo ciekawy, bo jest totalnym przeciwieństwem tworzonych na potęgę WishList (ja też mam zamiar takową utworzyć;)).

Post zaczęłam wczoraj, ale nie udało mi się go skończyć, stąd opóźnienie...


Jakie są zasady?


  1. Napisz, kto Cię otagował, zamieść zasady i baner. 
  2. Wymień 5 kosmetyków, które Twoim zdaniem są całkowicie zbędne.
  3. Uzasadnij swój wybór. 
  4. Zaproś do zabawy inne blogerki. 
Zaczynamy!


Drogie lakiery do paznokci i ozdoby do paznokci, płytki, stemple itp.
Dior, Chanel czy nawet Inglot. Najdroższe lakiery kupuję chyba z Rimmela... Dlaczego? Bo najczęściej maluję paznokcie tym kolorem raz czy dwa razy i później szukam czegoś nowego. Ostatnio wyrzuciłam chyba z 20 lakierów... Zresztą... Zdecydowanie wolę hybrydy i niczym się nie przejmować, a tak to odpryski, odrapania, czekanie aż wyschnie... Po prostu szkoda mi kasy na lakiery do paznokci:) Jeżeli już się skuszę to najczęściej jest to Wibo lub właśnie wspomniany Rimmel. A ozdoby? Logiczne. Skoro nie mam cierpliwości malować paznokci to tym bardziej jej nie mam do bawienia się w ozdabianie i stemplowanie. Jeżeli już uda mi się coś samej zrobić na paznokciach, to znaczy, że miałam sporo czasu i prawdopodobnie mi się nudziło:)

Droga pielęgnacja twarzy i ciała
Krem za 200 zł, balsam do ciała za ponad 100 zł? To totalnie nie dla mnie. Wystarczają mi na razie kosmetyki typowo drogeryjne. Myślę, że nawet na niższej półce cenowej można znaleźć perełki - kremy i balsamy "cud".

Palety od Urban Decay
Często oglądam na Youtube kanał Stylizacje TV i właśnie Karolina zakochana jest w tej marce. Co jakiś czas pokazuje nowe palety, które kosztują kosmiczne ceny a jeszcze ani jedna mnie nie zachwyciła na tyle, aby nawet pójść do drogerii i ją dotknąć. Nawet słynna Naked3. Nie wiem dlaczego... Zdecydowanie bardziej podobają mi się palety z Too Faced, czy nawet z The Balm, o Zoevie już nie wspominając:))) 

Farby do włosów
Coś co dla mnie mogłoby nie istnieć. Tak lubię swój kolor włosów i tyle komplementów dostaję na jego temat, że nawet nie myślę o zmianie. Po co farbować, skoro po lecie i tak wszyscy myślą, że mam zafarbowane? Są rozjaśnione od słońca, a odrastają mi ciemniejsze...

Udziwniane urządzenia do włosów typu lokówka Babyliss Curl
Kosztuje ona ponad 400 zł a są i droższe... Loki robi nie lepsze niż zwykła lokówka do włosów, więc... po co przepłacać? 

To moje typy:) Przyznam szczerze, że troszkę mi zajęło zastanowienie się nad tym czego bym nie chciała:) Zdecydowanie łatwiej tworzy się WishListy.

Do odpowiedzi na ten Tag zapraszam:

Jestem ciekawa, co Waszym zdaniem jest zbędne:)

Pozdrawiam,
Blondlove
Czytaj dalej »

poniedziałek, 16 listopada 2015

Perełki CC wyrównujące koloryt skóry - czy aby na pewno?

Cześć,
pewnie nie jedna z Was słyszała o słynnych Meteorytach z Guerlain. Ja przyznaję się, że wzdycham do nich po cichutku, ale cena mnie totalnie odstrasza... dlatego, gdy w katalogu Avon zobaczyłam kolorowe perełki, to musiałam je mieć. Byłam ich ogromnie ciekawa! Jeżeli również Was zaciekawiłam, to zapraszam dalej na pierwsze wrażenie!
Perełki przychodzą zapakowane w kartonowe pudełko. W środku znajdujemy okrągłe, plastikowe opakowanie. Całość utrzymana jest w prostej, czarno-srebrnej kolorystyce. Jak dla mnie wyglądają bardzo elegancko. Same perełki zabezpieczone są dość twardą gąbką typową dla zabezpieczenia w Avon. Niestety nadaje się tylko do amortyzacji kulek. Szkoda, że nie ma aplikatora:)
Producent obiecuje:
"Perełki korygujące koloryt cery. 5 kolorów adresuje różne problemy skóry.

  • zielony – neutralizuje zaczerwienienia
  • fioletowy – maskuje zażółcenia
  • żółty – ukrywa cienie pod oczami
  • brzoskwiniowy – maskuje przebarwienia
  • waniliowy – rozświetla skórę."
Jak używać?
  1. Nakładaj bezpośrednio na całą twarz, aby wyrównać koloryt cery. 
  2. Stosuj na gotowy makijaż jako rozświetlające wykończenie. 
  3. Nałóż tylko na kości policzkowe dla efektu rozświetlenia i świeżości.
Ja zastosowałam go na podkład i puder na całą twarz. Zobaczcie krótką prezentację:
Perełki nakładałam pędzlem z Ecotools. Mimo kilku kolorów, po wymieszaniu pędzlem, produkt robi się jednolity. 

Co zaobserwowałam?
  • Ładne rozświetlenie cery - coś a'la podkład Wake me up z Rimmel, ale z mniejszymi drobinkami.
  • Cera zrobiła się zdrowsza, promienniejsza, ładniejsza.
  • Na pewno nie ukrywa niedoskonałości, ale odbijając światło sprawia, że są mniej widoczne.
  • Na powyższych zdjęciach nie mam ani różu, ani bronzera, a myślę, że mogłabym spokojnie tak wyjść z domu.
  • Daje naturalny efekt.
  • Biorąc pod uwagę, że mam też perełki brązujące z Avon, wnioskuję, że będą one bardzo wydajne.
  • Jeżeli chodzi o używanie go jako rozświetlacza, to dla mnie jest za słaby. Ja lubię mocniejsze rozświetlenie kości policzkowych. 
  • Na pewno nie ukryje niedoskonałości, jak obiecuje producent, bezpośrednio na twarzy. Nie ma szans:) 
Nie wiem jak Wam, ale mi się ten produkt podoba. Kosztuje w promocji ok. 30 zł i można zamówić go bezpośrednio na stronie - klik.
PS1. Na koniec muszę się z Wami podzielić, że od porodu ubyło mnie o jakieś 15 kg:))) Do wagi sprzed ciąży zostały i jeszcze 4 kg:) Okropnie to cieszy!:) 
PS2. W środę zapraszam Was na Tag, do którego zaprosiła mnie Black Smokey.
PS3. Koło piątku mam nadzieję powinien pojawić się wyczekiwany efekt współpracy, którą udało mi się nawiązać:)

Pozdrawiam Was serdecznie,
Blondlove

Czytaj dalej »

piątek, 13 listopada 2015

Mój dzienny makijaż - dusty rose

Hej,
dawno mnie tu nie było, ale dlaczego to wiadomo - Hania już na świecie! :D Świat stanął na głowie, ale lepiej być nie mogło!:) Po szpitalu moja twarz i włosy nie są w najlepszym stanie, ale już wracam do siebie. Włosy już uratowałam sposobem, który już znacie, a ja nie to odsyłam tutaj - klik. Cera natomiast jeszcze troszkę potrzebuje dopieszczenia. Dziś mam dla Was szybki post makijażowy.
Makijaż w całości utrzymany w brudnych różach, które teraz podbijają internet szczególnie za sprawą słynnej matowej pomadki Anastasia Beverly Hills właśnie w odcieniu Dusty Rose. W moim makijażu zastosowałam przybliżony kolor w pomadce, delikatnie na oku, a także przybrudzonym różem z Avon, który mogłyście zobaczyć tutaj - klik.
Kosmetyki, które użyłam:
  • Rimmel, Wake me up 100 ivory
  • Catrice, camuflage 010
  • Puder ryżowy Paese
  • Róż Avon, Classic Aura
  • Bronzer Bahama Mama
  • Cienie z palety Sleek, Oh So Special
  • Tusz L'Oreal, So Couture So Black
  • Pomadka matowa w kredce Golden Rose odcień 10
  • Kredka do brwi Catrice, 040 Don't let me brown
Dziś szybko, krótko, zwięźle i na temat. Mam nadzieję, że kolejne posty uda mi się wrzucać dość systematycznie:) 
Pozdrawiam,
Blondlove
Czytaj dalej »
Copyright © 2014 B L O N D L O V E , Blogger