dziś makijaż, który miałam na sobie we wtorek, a że po powrocie do domu byłam zdumiona tym jak wyglądał, to przy okazji opowiem Wam o jego trwałości. Generalnie to makijaż zrobiłam w 20 minut na stojąco (przy Hani, gdy jestem sama nie ma innej opcji jeżeli chcę, aby wszystkie kosmetyki i pędzle nie kusiły tych małych rączek) o godzinie 9 rano, a zdjęcia wieczorem robione są około 21, więc 12h! :)
Oko wykonałam całkowicie przy pomocy Naked Chocolate od I Heart Makeup, o której możecie poczytać tutaj. Oczywiście nie widać, że powieka do trzech czwartych oka się błyszczy, ale uwierzcie na słowo:)
Użyłam: Milky w załamanie, Sweet Shop dla pogłębienia załamania i Choc-fest w zewnętrznym kąciku. Na ruchomą powiekę wklepałam palcem błyszczący Divine, a w wewnętrzny kącik nałożyłam Way. Na dolnej powiece roztarłam ciemny brąz - Choc-fest i dodałam w wewnętrzny kącik Way. Oczywiście przed nałożeniem cieni nałożyłam bazę z theBalm i przypudrowałam pudrem Healthy Mix z Bourjois.
Aby makijaż stał się jednak ciekawszy, bo jakoś miałam ochotę na trochę bardziej dziewczęcy look, to w zewnętrzny kącik, na brąz nałożyłam cień w odcieniu Aubergine od KOBO. Sprawiło to, że makijaż nabrał koloru, ale bardzo nienachalnego, a jednocześnie podkreśliło to kolor mojej zielonej tęczówki.
Na twarzy mam również: podkład - Inglot HD zmieszany z Pierre Rene Skin Balance, kamuflaż płynny Catrice, puder Healthy Mix. Na policzki użyłam bronzera Face'n'Body z MySecret, a zamiast różu użyłam mozaiki Baked Mix z Wibo. Niczym nie utrwalałam i nie użyłam pod spód żadnej bazy, a jedynie krem z Nivei.
Usta to Golden Rose Liquid Matte Lipstick w odcieniu 3, ale żeby było ciekawiej to nałożyłam na nią trochę 10. Zdecydowanie to połączenie mi się podoba!
No to jak wyglądało to po 12h? Mimo kiepskiego światła i widocznego już mojego zmęczenia, starałam się ze zdjęć wyciągnąć jak najwięcej:)
Oko było w stanie nienaruszonym! Jak widzicie koło nosa i brody mi się starł podkład i puder, ale wynikało to z mojego kataru i złego nawyku, czyli ciągłego podpierania i dotykania twarzy (nie róbcie tego). Makijaż przeżył 4 godzinną jazdę pociągiem, a następnie spacerowanie po mieście i spotkanie z przyjaciółmi. Policzki właściwie były nieruszone, a usta wytrzymały od około 9.30 do około 16, bo zjadłam pysznego burgera i po prostu ją starłam nie chcąc jej już naprawiać:) Około godziny 14 poczułam dyskomfort w postaci ściągniętych ust, ale delikatne dodanie pomadki zażegnało "kłopot". Ja jestem pod wrażeniem!
Użyłam: Milky w załamanie, Sweet Shop dla pogłębienia załamania i Choc-fest w zewnętrznym kąciku. Na ruchomą powiekę wklepałam palcem błyszczący Divine, a w wewnętrzny kącik nałożyłam Way. Na dolnej powiece roztarłam ciemny brąz - Choc-fest i dodałam w wewnętrzny kącik Way. Oczywiście przed nałożeniem cieni nałożyłam bazę z theBalm i przypudrowałam pudrem Healthy Mix z Bourjois.
Aby makijaż stał się jednak ciekawszy, bo jakoś miałam ochotę na trochę bardziej dziewczęcy look, to w zewnętrzny kącik, na brąz nałożyłam cień w odcieniu Aubergine od KOBO. Sprawiło to, że makijaż nabrał koloru, ale bardzo nienachalnego, a jednocześnie podkreśliło to kolor mojej zielonej tęczówki.
Na twarzy mam również: podkład - Inglot HD zmieszany z Pierre Rene Skin Balance, kamuflaż płynny Catrice, puder Healthy Mix. Na policzki użyłam bronzera Face'n'Body z MySecret, a zamiast różu użyłam mozaiki Baked Mix z Wibo. Niczym nie utrwalałam i nie użyłam pod spód żadnej bazy, a jedynie krem z Nivei.
Usta to Golden Rose Liquid Matte Lipstick w odcieniu 3, ale żeby było ciekawiej to nałożyłam na nią trochę 10. Zdecydowanie to połączenie mi się podoba!
No to jak wyglądało to po 12h? Mimo kiepskiego światła i widocznego już mojego zmęczenia, starałam się ze zdjęć wyciągnąć jak najwięcej:)
Oko było w stanie nienaruszonym! Jak widzicie koło nosa i brody mi się starł podkład i puder, ale wynikało to z mojego kataru i złego nawyku, czyli ciągłego podpierania i dotykania twarzy (nie róbcie tego). Makijaż przeżył 4 godzinną jazdę pociągiem, a następnie spacerowanie po mieście i spotkanie z przyjaciółmi. Policzki właściwie były nieruszone, a usta wytrzymały od około 9.30 do około 16, bo zjadłam pysznego burgera i po prostu ją starłam nie chcąc jej już naprawiać:) Około godziny 14 poczułam dyskomfort w postaci ściągniętych ust, ale delikatne dodanie pomadki zażegnało "kłopot". Ja jestem pod wrażeniem!
I co powiecie?
Chodzę sobie teraz w kitce!
Pierwsza kitka samurajka od kwietnia zeszłego roku! :D
kolejny piękny makijaż. :) Dobra trwałość paletki, MR ma bardzo dobre kosmetyki za dobrą cenę :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio dokupiłam sobie różową bardzo lubię ich cienie :)
OdpowiedzUsuńWow, no faktycznie niezła trwałość :) A sam makijaż ładny, lubię takie odcienie.
OdpowiedzUsuńTrwałość niesamowita!
OdpowiedzUsuńwow, bardzo mi się podoba twój makijaż :) wygląda przepięknie!
OdpowiedzUsuńPiękne, ciepłe kolorki. Uwielbiam ten nowy trend ;) Więcej takich fantastycznych makijaży poproszę! ;)
OdpowiedzUsuńŁadny Ale raczej nie dzienny :) U mnie sprawdzilby się na wyjścia :)
OdpowiedzUsuń