dziś test prawie, że na żywo razem z Wami. Pokażę Wam efekt jaki tworzy tusz do rzęs, który nie tak dawno kupiłam. Miałam nadzieję, że kilka tygodni wystarczy, aby tworzył z rzęs przepiękne i gęste firanki. Jeżeli jesteście ciekawi, co udało się zdziałać - zapraszam dalej.
Obietnica producenta, wybiórczo ze strony Maybelline - takie co dla mnie ważniejsze:
- Podkręcający i pogrubiający tusz do rzęs Push-Up Drama zapewni Ci spektakularny efekt push-up porównywalny do efektu sztucznych rzęs!
- Kremowa konsystencja tuszu ułatwia jego rozprowadzanie po rzęsach, a unikalna formuła z zawartością wosków sprawia, że rzęsy nabierają nieziemskiej objętości.
- Spraw, by Twoje cienkie i mało widoczne rzęsy stały się długie, gęste i spektakularnie uniesione!
Hmmm... no dobra. Brzmi naprawdę kusząco! Która z nas nie chciałaby mieć opisywanych rzęs? No tak, nie widzę rąk w górze! Ja Wam napiszę, że oprócz tych obietnic, przede wszystkim skusiła mnie silikonowa szczoteczka i naprawdę ładne opakowanie, nie sądzicie? Jest bardzo wyjątkowe i kobiece! Dodatkowo "push up" - to słowo zdecydowanie działa na kobiety! Po prostu skusiłam się...
Sposób użycia dla najlepszych efektów:
Aplikuj tusz kierując szczoteczkę od nasady aż po same końce. Aby osiągnąć efekt wyrazistych i uniesionych rzęs, nałóż drugą warstwę nie czekając, aż pierwsza wyschnie.
Wiem wszystko, czas na test!
Moje rzęsy bez tuszu wyglądają tak:
Pierwsza warstwa:
Pierwsza warstwa taka se, ot. Nic specjalnego, ale też po pierwszej warstwie niczego producent nam nie kazał się spodziewać. Kremowa i ciężka konsystencja. Trudna do wyczesania. Szczoteczka duża, nabierająca bardzo dużo tuszu. Dołóżmy jeszcze jedną warstwę dla tego spektakularnego efektu. W końcu ta druga warstwa ma dopiero sprawić ten efekt WOW! Gotowi?
Eh... w sumie to nawet nie wiem co napisać. Rzęsy są widoczne i spektakularnie... oblepione tuszem! ...jak dla mnie masakra. Rzęsy są i wyglądają na ciężkie. Może troszkę są podniesione, ale to nie jest efekt WOW, ani nawet nie wiem jaki inny efekt. Z wachlarza jasnych rzęs mam kilkanaście grubych nóżek. Długo schnie.
Może będzie lepiej jak będę po warstwie wyczesywać nadmiar produktu czystą szczoteczką, ale chyba nie o to chodziło producentowi. Chociaż, chyba nic mnie już nie zdziwi... Za tę cenę, którą trzeba za niego zapłacić - 37,99 zł (Rossmann) - moim zdaniem nie warto. Szczęście, że kupiłam go w sporej promocji.
Podoba Wam się efekt?
A może jesteście tak samo zawiedzeni jak ja?
Dajcie znać!
Dlatego czasem warto nowe kosmetyki kupować w promocyjnych cenach :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jak napisałaś rzęsy są oblepione . Straszny efekt a cena nie mała :)
OdpowiedzUsuńSpektakularnie... zlepione. Jestem na nie, a szkoda, bo jako fanka szczoteczek silikonowych liczyłam na więcej. Co do zdjęcia z Fb - dlatego wybieram wodoodporne ;D Właśnie testuję nowy i zapowiada się przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie też masakra, jestem mega zawiedziona tym oblepieńcem ;)
OdpowiedzUsuńTragiczny efekt, ale mam wrażenie, że to dlatego, że na szczoteczce zostaje dużo tuszu. Może jak trochę przeschnie, to efekt będzie lepszy, bo nie wyobrażam sobie by silikonową szczoteczkę w coś wycierać z nadmiaru produktu.
OdpowiedzUsuńdoprawdy zachwycający efekt, haha ;) Rimmel na początku z moimi rzęsami robił to samo
OdpowiedzUsuńJa używam tylko jednej warstwy ale wtedy to mocny przeciętniak, muszę mu przyznać za to że świetnie się trzyma i ma głęboki kolor :).
OdpowiedzUsuń