co prawda ucieka już pierwszy tydzień marca, ale myślę, że jeszcze się zmieściłam z tym postem w czasie:) Mianowicie, tak jak w tytule, dziś ulubieńcy lutego. Jakoś bardzo szybko umknął mi ten miesiąc:) Szczerze powiem, że nawet nie wiem kiedy:) W ogóle ostatnio dopadło mnie chyba jakieś przesilenie przedwiosenne, bo ciągle jestem jakaś taka nieswoja:) Ale wróćmy do tematu, bo tym razem skupiłam się na kosmetykach, które towarzyszyły mi cały miesiąc.
Zacznijmy od pielęgnacji.
Zacznę od żelu pod prysznic, a dokładnie owocowego żelu pod prysznic o uwodzicielskim zapachu marki ISANA. Kupiłam go w Rossmannie za zawrotną cenę chyba 3,99 zł. Edycja limitowana. Przyznaję się, że wzięłam go w ciemno! Zapach jest przepiękny! Pachnie jak perfumy z nutą wiśni. Delikatny, wydajny. Umila każdy prysznic. Nie zauważyłam ani wysuszania skóry, ani podrażnienia, więc naprawdę same plusy!:)
Następnie mam szampon zwiększający objętość włosów marki JOHN FRIEDA. Normalnie kosztuje ok. 35-40 zł w Rossmannie. Ja kupiłam go w promocji za ok. 20 zł. Już nie pamiętam. Bardzo wygodne opakowanie w tubce, które pozwoliło mi zużyć go do ostatniej kropli (tak, z końcem lutego mi się skończył). Używałam go w sumie okazyjnie od września, a teraz w lutym go zużyłam dość intensywnie!:) Piękny "fryzjerski" zapach. I oczywiście naprawdę unosił włosy. Szczególnie, gdy wzmocniłam efekt suszarką:) Naprawdę dobry szampon! Warto jednak czekać na promocje.
Makijaż wstępnie lubię zmywać już pod prysznicem. W tym miesiącu pomagał mi w tym Clean Deeper z Nivea. Żel z małymi drobinkami. Nie szoruje, a delikatnie oczyszcza. Po kąpieli jedynie domywam oczy płynem micelarnym i cera jest gotowa na krem. Lubię go bardzo. Nie podrażnia, nie wysusza, lekko ściąga, nie powoduje dodatkowych wyprysków.
Ten produkt już znacie. Krem mikrozłuszczający z Ziaji. Mogliście poczytać o nim już tutaj. Świetny krem, po którym rano wstaję z gładką buzią. Czasami robię od niego odpoczynek i nakładam na twarz krem nawilżający, ale ten jest moim must have obok łóżka. Wygładza, nawilża. Czego chcieć więcej?
I jeszcze kolorówka:)
- KOBO puder konturujący w odcieniu Nubian Desert. Rewelacyjny! Więcej przeczytacie o nim tutaj. Matowy, łatwy w użyciu. Stopniuje się, rozciera. Bajka!
- Jeden z moich ulubionych róży - Catrice Defining Blush o odcieniu 040 Think Pink. Piękny koralowo-różowy odcień, który nadaje cerze naturalnego wyglądu i świeżości. Bardzo go lubię. Wykończenie satynowe. Mocno napigmentowany, więc trzeba uważać, aby nie zrobić sobie krzywdy. Jest moim ulubionym różem od miesięcy!:)
- FM Group wypiekany róż do policzków w odcieniu Delicious Papaya. Róż rozświetlający. Jego kolor to brzoskwinia wpadająca w koral. Uwielbiam go używać szczególnie jak nie konturuję twarzy. Nakładam go na policzki i delikatnie na szczyty kości policzkowych i buzia od razu wygląda świeżo, zdrowo, naturalnie, ładnie. Cera jest lekko rozświetlona i zaróżowiona. Świetny! Wtedy jeszcze tylko brwi, rzęsy, pomadka i makijaż w 7 minut gotowy:))))
- Zoeva 127 luxe sheer cheek. Pędzel z naturalnego włosia kozy do różu, brązera. Ja używam go głównie do różu. Jest na tyle miękki, puszysty i skośnie ścięty, że nawet z trudnym i mocno napigmentowanym produktem można sobie w bardzo łatwy sposób poradzić uzyskując jakby mgiełkę koloru. Uwielbiam go!:)
To na tyle ulubieńców kosmetycznych.
Jeżeli chodzi o ulubieńców niekosmetycznych, to w tym miesiącu przyznaję, że raczej niewiele w tym temacie zrobiłam. Mam nadzieję, że marzec będzie obfitszy w doznania kulturowe, filmowe i książkowe!:))) Jedyny film, który w tym miesiącu obejrzałam aż 10 razy, to film z naszego wesela, który odebraliśmy od naszych Przyjaciół!:))) Jeżeli chodzi o muzykę to w dalszym ciągu króluje Mela Koteluk, ale ostatnio także Sam Smith:)
Zostawiam Wam dwa, tak na zachętę, moje ulubione kawałki obu wykonawców:
A jak Wam minął luty? Jak Wasi ulubieńcy? Może macie jakiś dobry film, albo książkę do polecenia? Ja właśnie zaczynam "Klątwę" Heather Graham:))) Dam znać czy fajna:)))
PS. Przypominam o rozdaniu! Do zgarnięcia paletka 10 cieni marki Zoeva!
Pozdrawiam,
Blondlove
Moim ulubieńcem lutowym został tonik Pixi Glow - jest rewelacyjny, nie do zastąpienia! A więcej szczegółów już wkrótce;)
OdpowiedzUsuńTo będę czekać:)))
Usuńlike i can <3 uwielbiam :) Poprawia mi humor, zwłaszcza w tak deszczową pogodę jak ostatnio
OdpowiedzUsuńŚwietny jest ten numer!:)
UsuńOoo, widzę żel pod prysznic, który wczoraj kupiłam :) Cieszę się, że trafił do Twoich ulubieńców, bo w takim razie jest spora szansa, że i mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńJest cudowny! Jego zapach jest przepiękny! :)
UsuńPolecam film American Sniper, oraz Teoria Wszystkiego :) Co do Twoich ulubieńców, to ciekawa jestem tego bronzera z Kobo, słyszałam o nim już trochę dobrego :)
OdpowiedzUsuńO! Muszę w takim razie popatrzeć na te filmy:) Dzięki!:) A ten bronzer z Kobo jest fenomenalny! Z każdym jego użyciem coraz bardziej go lubię!:)))
UsuńŻel z Isana zachwycił mnie zapachem :)
OdpowiedzUsuńJest przepiękny!:)))
UsuńMam książkę do polecenia! Ostatnio w końcu przeczytałam "Libro de buen amor" - po polsku "Księga dobrej miłości" :D Cudo <3
OdpowiedzUsuńTo muszę tez się jej przyjrzeć:)))
Usuńuwielbiam każdy żel z isany za zapach no i za cenę
OdpowiedzUsuńA ja dopiero mam pierwszy i dobrze zaczęła się nasza przygoda:))) Więc pewnie pojawi się więcej:)
UsuńSame cudowności, wiele z nim mam również i uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mamy podobne zdanie:)))
UsuńŻel isana kupiłam tylko ze względu na grooooszkowy motyw <3 jeszcze go nie używałam, ale widzę, że same pozytywy więc już nie mogę się doczekać! A z Ziaji mam żel do twarzy - właśnie z tych liści manuka i jestem mega zadowolona :)
OdpowiedzUsuńTen groszkowy motyw jest uroczy!:)))) To prawda:D A nad tym żelem się zastanawiałam, ale na razie mam Niveę:) Pomyśle znów jak się skończy:)
UsuńŻel Isana rzeczywiście ma super zapach, ale groszkowy motyw też bardzo przyciąga. Reszty ulubieńców nie znam :) Ale dobrze wiedzieć, że to dobre produkty :)
OdpowiedzUsuńCi moi ulubieńcy to wręcz troszkę mojej dziennej rutyny, więc są przetestowane w każdych warunkach:)))) A Isana mnie naprawdę zaskoczyła:)))
UsuńTen żel z Isany też ostatnio swrócił moją uwagę :) Opakowanie robi fajne wrażenie, kusi chyba każdą Kobietkę :D
OdpowiedzUsuńKup sobie!:) Naprawdę pięknie pachnie!:)))
UsuńMusze zainwestować w porządny bronzer :D czaje sie na te z kobo ;)
OdpowiedzUsuńPolecam! Jest naprawdę dobry!:)))
UsuńMiałam ten żel-peeling i dla mnie jakoś bez szału, najlepszy żel do mycia twarzy jaki miałam kupiłam z Yves Rocher, jedyny przy którym hasło "bez wągrów i zaskurników" autentycznie się sprawdziło. No i cera była po nim super, widziałam go w Silesii jeszcze jakieś pół roku temu, niestety ostatnio nie mogę go już znaleźć :(
OdpowiedzUsuńJa nie mam aż tak wymagającej cery:) Musze jedynie uważać, aby jej zbytnio nie przesuszyć... :) Ale popatrzę za tym z YR:)
Usuń