przyznam się Wam szczerze, że jestem bardzo niekonsekwentna i nieregularna jeśli chodzi o pielęgnację. Co roku postanawiam nawilżać codziennie ciało, nakładać regularnie odżywki na włosy i maski na twarz... Niestety, co roku to nie wypala...! Ba, często nawet kremu na twarz nie nakładam. Eh! :/ Koniec tego publicznego rachunku sumienia, mam nadzieję, że w tym roku to wszystko się zmieni.
Oczywiście zawsze wykonuję demakijaż, w ruch też musi iść płyn micelarny, tonik, czasem krem... ale wiadomo, że jedynie to, nie wystarczy na dłuższą metę i cera po jakimś czasie domaga się swojej uwagi.
Dziś opowiem Wam o rytuale, który ma przywrócić moją cerę do ładu, gdy uświadomię sobie jak jest niedopieszczona:) Wiadomo, że nie będzie to efekt długotrwały, ale zaczynajmy od małych kroków:)
Krok 1. Zmywanie makijażu
O tym nie zapominam nigdy! Mogę paść zmęczona na twarz bez prysznica pod warunkiem, że jest oczyszczona z makijażu. Dlaczego? Po pierwsze boję się, że zapchają mi się pory i obudzę się z atakiem obcych na mojej twarzy (brrrr!), po drugie - mam wrażenie, że cera pod makijażem, który już jest jakiś czas na twarzy się dusi, a po trzecie nie cierpię mieć brudnej poduszki od różu, podkładu, bronzera i wszystkiego co miałam nałożone. Pamiętajmy! Demakijaż to podstawa!
Krok 2. Peeling
Przypomniałam sobie o peelingu drobnoziarnistego z Naobay. Zdziera naprawdę dobrze i pozostawia cerę idealnie gładką. Dzięki temu zabiegowi kolejny krok będzie o wiele efektywniejszy.
Krok 3. Maska
Przyciągnęła mnie dziś w Rossmannie Lirene - Witaminowa maska intensywnie nawilżająca. Pomyślałam: "To jest to, czego pragnie moja cera". Zachęcający opis producenta:
I konsystencja:
Moja opinia: Trzymałam ją na twarzy ok. 30-40 minut, ładnie się wchłonęła, jedynie w miejscach, gdzie nałożyłam jej grubiej, musiałam ją ściągnąć. Efekt jest zadowalający. Cera jak na razie jest bardzo ładnie nawilżona i odżywiona. Uważam jednak, że lepsze efekty uzyskuję maską Tołpy Czarna Róża. Możecie poczytać o niej tutaj - klik. Lirene ma konsystencję gęstego kremu, a Tołpa gęstego jogurtowego kremu - jest dla mnie przyjemniejsza:)
Mam nadzieję, że będę taki rytuał powtarzać raz w tygodniu, że wrócę do maskowych śród i będę mogła znów Wam opisywać różne specyfiki w tej dziedzinie!:) Zresztą wyjdzie mi to tylko na dobre, bo przecież makijaż na zadbanej cerze wygląda o stokroć lepiej! :)
A Wy? Jak dbacie o swoją cerę? Jesteście regularne w jej pielęgnacji?
Pozdrawiam,
Beata - Blondlove
ja jestem regularna :) olejek do demakijazu z resibo, zel oczyszczajacy z sylveco, tonik rozany evree, olejek evree, krem pod oczy resibo i moge isc spac :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam! Mam nadzieję, że uda mi się być tak samo sumienną!:) Pozdrawiam:)
UsuńW przeciwieństwie do Ciebie, czasem zdarzy mi się popełnić "grzech kardynalny" i zasnąć bez zmycia makijażu (baaardzo rzadko, ale jednak!!!), ale nigdy nie zapominam o kremie! Bez kremu po umyciu twarzy czuję się okropnie :) Regularnie stosuję peeling jednakże niezbyt często sięgam po maseczki, denerwują mnie te "jednorazowe" torebeczki, nigdy o nich nie pamiętam, nie lubię się nimi paćkać, często ciężko się otwierają. Gdyby były w jakichś tubkach (hmm choć pewnie jakieś są, ale o nich nie wiem :P) to pewnie byłabym solidniejsza w tej materii :) Od jakiegoś miesiąca zaczęłam stosować krem pod oczy, czego wcześniej nie robiłam, jestem z siebie dumna :D
OdpowiedzUsuńAsiu, ja też jestem z Ciebie dumna!:) i podziwiam - krem pod oczy to naprawdę dobry krok w pielęgnacji i zobaczysz tego efekty w przyszłości:) Maseczki w tubkach są, choćby w Avon:) Pozdrawiam:)
UsuńPS. Nie wolno chodzić spać w makijażu:P
Ja dbam o cerę dzień w dzień, nie ma zmiłuj. ;) Choć maseczek i peelingów nie wykonuję codziennie, bo nie widzę takiej potrzeby, natomiast kremy, sera, dobre oczyszczanie to coś, co jest dla mnie bardzo ważne.
OdpowiedzUsuńJa maseczek i peelingów też nie codziennie, ale żel i płyn micelarny to moja konieczność:) Mam nadzieję, że dojdzie też do tego reszta pielęgnacji:) Pozdrawiam:)
UsuńFajny rytuał :) to obie w tym roku coś zmienimy w pielęgnacji cery :)
OdpowiedzUsuńA co Ty zmieniasz?:))) Chętnie poczytam:) Pozdrawiam:)
UsuńNigdy nie zasnę w makijażu, to jest mega ohydne uczucie... Bleh... Krem i balsam ze względu na chorobę muszę stosować codziennie, ale przynajmniej odkryłam ostatnio krem, który bardzo fajnie się sprawdza na mojej twarzy ;) Jedynie maseczki jakoś wpadają u mnie raczej przy okazji większego wyjścia albo jako regeneracja po imprezie... Powinnam nad tym popracować w nowym roku...
OdpowiedzUsuńO, jaki krem? Maska jako regeneracja jest rewelacyjnym pomysłem - zawsze działa!:)
UsuńZ Ziai z serii AZS natłuszczający regenerujący. Bardzo jestem z niego zadowolona, fajnie nawilża, a nie kłóci się z moim makijażem ;)
UsuńO mojej regeneracji po imprezie pisałam tutaj: http://nihil--novi.blogspot.com/2015/08/moja-regeneracja-po-imprezie.html
Już nadrabiam! :)
UsuńZawsze muszę zmyć makijaż - boję się, że rano, moje i tak wątłe rzęsy, po prostu się złamią i odpadną zmęczone tuszem :D
OdpowiedzUsuńAsia, też tego się boję!:) High five!:)
UsuńMuszę sobie sprawić jakiś peeling ziarnisty, bo teraz jedynie mam enzymatyczny.
OdpowiedzUsuńEnzymatyczne, też mam, ale wolę te ziarniste:) szczególnie z Perfecty drobnoziarnisty:) A ten z Naobay też jest ekstra:)
UsuńJa jak nigdy w pielęgnacji jestem sumienna i dzień w dzień smaruje twarz,niestety o ciele często zapominam :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i będę zaglądać częściej do Ciebie :).
Mam nadzieję, że też wyrobię sobie taką regularność w smarowaniu twarzy:)
UsuńPozdrawiam również i zapraszam!:)
Ja demakijaż wykonuje codziennie i nie wyobrażam sobie iść spać i nie zmyć tej "tapety" z twarzy. Krem to ukojenie mojej twarzy po całym dniu. Maseczkę nakładam raz w tygodniu, ewentualnie dwa ale nie lubię tych jednorazowych... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja lubię te jednorazowe, ale muszę je zużyć na raz - inaczej leżą i leżą niedobitki:) Które maski polecasz?
Usuń